Byle do weekendu...

449 23 3
                                    

Nadszedł długo wyczekiwany przez Adarę czwartek. Kobieta wstała rano, założyła swoją bordową sukienkę i czerwone szpilki i ruszyła na śniadanie do Wielkiej Sali. 

Po drodze mijali ją uczniowie, którzy witali się z nią uśmiechem na co ona odpowiadała tym samym. Idąc spotkała Hagrida.

- Cześć Hagrid. Słyszałam co się stało. Przykro mi. Nie martw się to nie twoja wina.

- Witaj Adaro. Mogłem coś zrobić, a teraz niestety muszę liczyć się z konsekwencjami. Ojciec Malfoya nie odpuści mi tak łatwo.

- Nie martw się. W razie czego możesz na mnie liczyć.

- Dziękuję.

Kobieta przytuliła olbrzyma i ruszyła w kierunku Wielkiej Sali. Minęła korytarz i miała wchodzić do sali, gdy na korytarzu spotkała Snape.

- Podmore!

- Słucham?

- Dzisiaj masz zajęcia ze Slytherinem. Ze względu na to iż to są twoje pierwsze zajęcia, będę w nich uczestniczył.

- Niby dlaczego?

- Bo mam do tego pełne prawo.

- Czyżbyś kwestionował moje metody nauczania?

- Mam co do nich zastrzeżenia, ale mimo to poinformowałem dyrektora o moim zamiarze, a on się zgodził - Severus podał kobiecie pismo

- Rozumiem. Skoro profesor Dumbeldore tak nakazał to będę się trzymać jego postanowień.

Zdenerwowana kobieta ruszyła do stołu nauczycielskiego. Usiadła i zaczęła smarować dżemem tosta. Była wściekła. Chciała spokojnie zakończyć swój pierwszy tydzień, a tymczasem ktoś kogo nienawidzi będzie na jej zajęciach.

W tym momencie do sali wszedł Lupin. Kiedy zobaczył Adarę zaniemówił. Wiedział jak wygląda gdy jest wkurzona.

- Co się stało?- zapytał

- Snape postanowił, że będzie uczestniczyć w pierwszych moich zajęciach prowadzonych ze Slytherinem.

- Że co? Ale jak to?

- Ma zastrzeżenia co do moich metod nauczania i postanowił sam osobiście się przekonać jak one wyglądają.

- Przykro mi. 

- Muszę jakoś znieść jego obecność.

- Wiesz podejrzewam, że to jest spowodowane tym wypadkiem z Malfoyem na lekcji Opieki nad magicznymi stworzeniami.

- Możliwe. Ale mimo to zepsuł mi humor.

- Może uda nam się go jakoś poprawić.

- Jak?

- Co powiesz na to, żebyśmy w sobotę wybrali się do Hogesmade?

- W sumie to dobry pomysł. Dziękuję- powiedziała kobieta i zlapała Lupina za rękę

Po śniadaniu kobieta ruszyła w kierunku swojego dormitorium. Tam postanowiła przyszykować się do ostatnich w tym tygodniu zajęć. Nie wiedziała czy ma być sobą czy zachowywać się w sposób bardziej profesjonalny.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Zbliżała się godzina 21:30 i kobieta ruszyła w kierunku wieży astronomicznej. Uczniowie zwykle pojawiali się o godzinie 21:55. 

Wchodząc do góry poczuła czyjąś obecność. Nie wiedziała kto o tej porze może tutaj być. Spojrzała i zobaczyła mężczyznę opierającego się o barierkę. Nie była do końca pewna kto to jest. Ale podeszła bliżej. 

Przeznaczona.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz