Rozdział II

355 21 2
                                    

Następnego dnia wstałam rano i zrobiłam nam śniadanie. Mama była już w pracy i nie zauważyła, że miałyśmy na noc gościa. Gdy podniosłam telefon, aby umilić sobie czas oczekiwania na obudzenie się Krzysia, dostałam pełno wiadomości od mojej koleżanki Julii.

Od: Julia

EJ STARA!! Nie zgadniesz co się stało!!

Napisał do mnie, tzn. odpisał mi!!

Mój Romeło wie o moim istnieniu!!

Umówiliśmy się do Maka

Będzie sztos!!

Tylko co ja ubiorę?!

A co u ciebie?

Do: Julia

Przecudnie !!!

ZDJĘCIE

Do wiadomości dołączyłam zdjęcie, na którym znajdował się śpiący Krzyś.

–Ej, prawa autorskie– powiedział niezwykle zachrypniętym głosem.

–O hej, proszę masz tu śniadanie i kawę– podałam mu tacę z jedzeniem.

–Dzięki– wziął ją i zaczął jeść– Która godzina?

–7:15– oznajmiłam– A co?

–Nic, myślałem że później. Ale to dobrze mam więcej czasu, żeby spędzić go z moją nową kumpelą– uśmiechnął się w moją stronę– Mam coś dla ciebie– wstał i wyjął ze spodni portfel, a z niego czarną kartę ze złotą meduzą, czyli jego logiem artystycznym– Proszę, to dla ciebie.

–A co to takiego?– zapytałam biorąc niepewnie kartę z jego dłoni.

–To karta Republiki Złotej Meduzy, dzięki niej możesz wchodzić na wszystkie koncerty z moim członkowstwem. Pokazujesz to bramkarzom, a oni bez żadnych pytań przepuszczają cię do strefy VIP– wytłumaczył muzyk.

Zdawało mi się, że nie wyniosłam nic z tego co do mnie powiedział. Cały czas patrzyłam na jego nieokiełznane włosy, które, z każdym ruchem jego głowy, układały się w inną stronę, rozmazane kreski oraz wsłuchiwałam się w jego niski, ale przyjemny dla ucha głos.

–Rozumiesz?– zapytał na końcu wypowiedzi.

–Tak tak...– powiedziałam rozmarzona.

­–No okey...– rzucił mi dziwne spojrzenie.

–To o której musisz jechać?– zapytałam.

–O 20 mam koncert, o 15 próbę. Ile się stąd jest do Szczecina?– zapytał popijając kawę.

–Około 4 godzin maksymalnie 4,5 godziny– oznajmiłam.

–To spoko– wyjął telefon i zadzwonił– Podjedźcie po mnie pod tą klubokawiarnie jak będziecie już jechać... Coś jeszcze ? To super, elo– rozłączył się– Są tu jakieś fajne miejsca? Mamy 3 godziny jeszcze do wyjazdu.

–Coś się znajdzie, tyle że... o 9 muszę być w biurze, bo dziś kolejny dzień festiwalu... Ale zdążymy iść na skwer i odwiozę cię do hotelu–

–No Oki to tak możemy zrobić– powiedział.

Po zjedzonym posiłku udaliśmy się miejski skwer.

–Całkiem fajne to wasze miasteczko– zaczął rozmowę.

–No, uznajmy że tak– usiadłam na najbliższej ławce.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz