Rozdział LIII

193 18 11
                                    

Siedziałam koło Igora, który również był zaszokowany tą sytuacją.

–Ale... to wasza piosenka...– powiedział.

–Wiem...– rzekłam z gniewem.

–Oj czuję, że nie skończy się to dobrze...– powiedział, gdy dziewczyna, pod ewidentnym wpływem, zbliżyła się do Krzysia i ujęła jego dłoń.

–Dobra koniec przedstawienia– wstałam z kanapy i rozdzieliłam ich– Ty– skierowałam się do Luizy– w tej sekundzie wypierdalaj z mojego domu, bo cię zajebie, a ty– spojrzałam na Krzycha– zejdź mi po prostu z oczu– odwróciłam się poszłam zapalić.

–Ale Rita...– poszedł za mną.

–Krzychu wyjdź!– krzyknęłam.

–No spoko– odwrócił się i wyszedł.

Spaliłam papierosa i wróciłam do salonu.

–To co zaczynamy imprezę?!– załapałam za kieliszek i pogłośniłam muzykę.

Wypiliśmy kolejkę i poszłam tańczyć. Po chwili każdy się zleciał na nasz prowizoryczny parkiet i zaczął oddawać się swojej wewnętrznej energii. Poczułam czyjś dotyk na biodrach. Przeczuwałam, że mógł być to Igor, nie myliłam się. Odwróciłam się i objęłam go za szyję.

–No Hejka– powiedziałam z uśmiechem.

–Welcome my dangerous women– zaśmiał się.

–Spadaj– zaśmiałam się– Aż tak źle było?

–Czuję, że jakby Luiza się odezwała uderzyłabyś ją– roześmiał się.

-Bardzo możliwe. A ty zaśpiewałbyś "Melodia 5.0" z taką Górniakową? -zapytałam.

–No raczej że nie, nie wyobrażam sobie śpiewać tego bez ciebie. Ona jest w stu procentach o nas– złapał mnie nieco niżej.

–Igor, close friends pamiętaj– przypomniałam.

–Chodź idziemy zapalić– złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę tarasu– Kurwa Rita nawet nie wyobrażasz sobie jakie to jest ciężkie...– odpalił papierosa.

–Wiem jakie to trudne, naprawdę– usiadłam mu na kolana.

–I jeszcze mnie prowokujesz całą sobą, wyglądem, zachowaniem, ubiorem, gestami, niewinnymi dotykami...– wymieniał.

–Igorku, ja zawsze taka byłam, tyle że tego wcześniej nie zauważałeś, a teraz masz ochotę i zauważasz takie detale. Z czasem ci minie– pocałowałam go w polik i wróciłam do środka.

–Kurwa Rita...– usłyszałam za plecami.

Odwróciłam się i posłałam mu uśmiech. W jego oczach ponownie zobaczyłam taki błysk jak w górach. Nie ukrywam, że bardzo, bardzo chciałam się z nim ponownie zbliżyć, ale w takim momencie przypominam sobie sytuację z Żywca i stwierdzam, że lepszym wyborem jest zdecydowanie Krzysztof.

Następnego dnia obudziłam się między Dawidem, a Igorem. Do niczego nie doszło, tylko spaliśmy koło siebie, tak dla jasności. Delikatnie wyszłam z objęć muzyków i poszłam do salonu. Włączyłam tam cicho muzykę i zaczęłam sprzątać po wczorajszej libacji, a następnie zaniosłam chłopakom do sypialni wodę i elektrolity, bo wiedziałam, że będą mieli ogromnego kaca. Potem usiadłam przy wyspie kuchennej i piłam kawę przeglądając social media.

–Siemka– powiedział nagle Krzyś.

–Fuck! Krzychu! Przestraszyłeś mnie!– odwróciłam się w jego stronę.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz