Rozdział XV

303 26 5
                                    

*30 grudzień, 2h do koncertu*

–Masz wszystko?– zapytał zabiegany Zalef.

–Tak, ciuchy, kosmetyczka i telefon jest. A ty masz?– zapytałam.

–Fuck, nie mam kredki– powiedział wkurzony ( to nieodłączna część jego scenicznego wizerunku, czarne kreski).

–Spokojnie, ja mam. Mam nadzieję, że Julia z Kubą zdążyli zająć fajne miejsca– powiedziałam.

–O to się teraz nie martw. Dawaj ostatniego kisska przed wyjściem i jedźmy robić show.

Podeszłam do niego, objęłam za szyję i pocałowałam. Mężczyzna objął mnie w tali i przycisnął do siebie. Po tym czynie wyszliśmy i pojechaliśmy na miejsce koncertu. Udaliśmy się do garderoby, w której ubraliśmy nasze koncertowe looki. Ja tego wieczoru postawiłam na białą bluzę ze złotą meduzą, długą kurtkę jeansową, czarne, podwinięte joggery i glany, a Krzyś na pozszywaną z kolorowych materiałów marynarkę, czarne spodnie i czarne conversy.

–Mogę kredkę?– zapytał szperając w mojej kosmetyczce.

–Jasne, bierz– odpowiedziałam układając włosy.

Zalef ustał przed lustrem i zaczął się malować. Ja ustałam za nim i obserwowałam go w lustrze.

–Co się tak patrzysz? Nie widziałaś jak facet się maluje?– zapytał z uśmiechem.

–Na pewno mi nie uwierzysz, ale nie. To mój pierwszy raz– zaśmiałam się.

Wręczył mi kredkę, a następnie objął i przyciągnął do siebie.

–Mała, dziś twój kolejny wielki dzień. Od początku daj z siebie 100 procent tak jak robiłaś to na próbach. Jeśli publiczność cię zapeszy zamknij na chwilę oczy. To pomoże. Pamiętaj, że ja też tam będę, więc jeśli zapomnisz tekstu to zrób to samo co ja, daj głos publiczności. To najlepsza rada. Powodzenia– powiedział radę i skierował się w stronę wyjścia.

Za kulisami założyli nam mikroporty i pokierowali w miejsce, w którym mieliśmy czekać. Przed nami występował zespół Lemon. Po ich występie na scenę wkroczył Maciej Kusy, prowadzący oraz radiowiec.

–A teraz drodzy państwo zróbcie hałas! Krzysztof Zalewski!– zapowiedział.

Cały tłum krzyczał i klaskał. Krzyś śmiało wszedł na scenę i podszedł do mikrofonu.

–Witajcie Warszawo!– przywitał się– Jak się bawicie?!– po tym pytaniu był krzyk– Dziś nie występuję sam. Jest ze mną Rita, którą możecie już trochę kojarzyć z instagrama oraz moich występów. Na tym koncercie wystąpimy w duecie, zatem przywitajcie ją gorąco. Przed wami Rita!!!– wskazał dłonią w miejsce, z którego wychodziłam.

–Witam was Warszawo!!– powiedziałam równie energicznie jak Krzyś.

Artysta podszedł do mnie i przytulił mnie na przywitanie oraz wyszeptał:

–Potraktuj to jako zawody ze mną kto lepiej zaśpiewa– powiedział mi na ucho.

On wie, że lubię wygrywać, więc była to dodatkowa motywacja, aby dać z siebie wszystko. Rozpoczęliśmy koncert od piosenki „Luka". No powiem tak... był ogień! Wspólnie z Krzysiem zjednoczyliśmy się na tej scenie. Nie było czegoś takiego, że ktoś komuś wchodził w solówki czy przesadnie śpiewaliśmy, aby pokazać kto ma lepszy głos. Czegoś takiego nie było. Oczywiście pojawiły się małe konkurencję na wydłużanie dźwięku czy lepsze ozdobniki, ale było to zrobione w fajny i żartobliwy sposób. Nadeszła kolej na piosenkę „Folyn". Tu pałeczkę zdecydowanie przejął Krzysztof.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz