Rozdział LX

231 17 22
                                    

Chwilę po 3 delikatnie wstałam i wciągnęłam dres. Położyłam kartkę od Sebastiana na stole, w razie co, żeby wiedzieli co głupiego zrobiłam. Po cichu wyszłam z mieszkania i pojechałam pod AT. Czarne porsche Carrera już tam było. Zaparkowałam auto i podeszłam do mężczyzny stojącego przed budynkiem. Idąc do niego czułam jak nogi same mi się uginają.

–Niezmiernie się cieszę, że cie widzę Rito– powiedział podchodząc do mnie.

Wiedziałam, że jestem sama, więc musiałam być miła, żeby zbytnio się nie narażać.

–Ciebie również Sebastianie– odpowiedziałam.

–Jak ci w muzyce? Nie marnujesz tam swoich umiejętności aktorskich?– zapytał siadając na schodach.

–Chyba nie, tak mi się wydaje– odpowiedziałam.

–Na tym koncercie w Krakowie był naprawdę sztos, ale na moje powinnaś kontynuować aktorstwo– oznajmił.

–Dlaczego?– dopytałam.

–Podczas koncertu idealnie ukryłaś swój strach, w ogóle nie było po tobie widać, że jest coś nie tak– rzekł.

–Wtedy było w porządku. Na scenie zapominam o problemach– usiadłam koło niego.

–Wiesz, że już nie biorę?– zapytał– Nawet nie jaram.

–Wow, gratuluję– powiedziałam z uśmiechem.

–Wracając do ciebie... Pewnie chcesz, żebyśmy dali ci spokój?– zapytał.

–Fakt, chciałabym– odparłam.

–I cóż by tu z tobą zrobić...– odwrócił się do mnie i złapał mnie za polik.

–Sebastian...– odsunęłam się– Co mam zrobić żebyście dali mi spokój?

–Masz zerwać z Krzychem, wyprowadzić się od Igora i w ogóle zakończyć z każdym kontakt. Masz być moja i tylko moja. Doskonale wiesz, że jestem w stanie dać ci wszystko.– powiedział.

–Haha– zaśmiałam mu się w twarz– Nie ma nawet takiej opcji! Nie kocham cię!

Uderzył mnie w twarzy trzymając w dłoni coś wystarczająco ostrego, co przecięło mi polik.

–Wracam do domu– otarłam krew i wstałam ze schodów.

–Nie! Nigdzie nie idziesz– załapał mocno mój nadgarstek i przyciągnął do siebie– Jak już tu jesteś to nigdzie nie pojedziesz, sama się wkopałaś.

Krzyczałam na niego, wyrywałam się z jego objęć, kopałam, wyklinałam. Nagle rozświetlił nas blask reflektorów podjeżdżającego auta. Odwróciliśmy się w stronę samochodu, z którego wyszły dwie postacie. Dążyły one szybkim krokiem w naszą stronę.

–Spadamy– mocno złapał mnie za rękę i skierował w stronę auta.

–POMOCY!– krzyknęłam.

Po raz kolejny mnie uderzył.

Postaciami okazali się być Krzysztof i Igor. Ten drugi ustał naprzeciw Sebastiana.

–Puść ją– powiedział.

–Ha! Nie, ona już jest moja. Sama się wjebała– powiedział z szyderczym uśmiechem.

–Ostatni raz proszę...– widziałam, że ruszył rękoma w kieszeni bluzy.

–To miłe, że prosisz, ale spierdalaj– przesunął go.

–Sam tego chciałeś– bardzo mocno go pchnął.

Sebastian puścił mnie i upadł. Na dłoni Igora ujrzałam srebrny kastet. Wytrzeszczyłam oczy i obserwowałam muzyka. Tę obserwację przerwał mi podbiegający do mnie Krzyś. Objął mnie i przeszliśmy do auta. Stamtąd widziałam jak Igor zadał Sebastianowi kilka ciosów i szybko wrócił do auta. Całe szczęście aktor szybko wstał i wsiadł do swojego Porsche. Z jednej strony to nie dobrze, bo ciągle będę miała problemy, ale z drugiej gdyby nie wstał to bałabym się, iż Igo poniesie konsekwencje za moją głupotę.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz