Rozdział XLII

180 20 13
                                    

*18 stycznia, 15 min do koncertu*

Do naszej garderoby wchodzi Laura.

–Krzysiu! Jak ty wyglądasz! Jak jakiś kosmita! Zmień ten zielony garnitur na czarny– nawrzeszczała na niego.

–Nie! Niczego nie będę zmieniał, musisz mieć świadomość, że mam swoją stylistkę i ona mnie ubiera, a ty nie masz nic do gadania– odpowiedział.

–No to chociaż ułóż sobie włosy– doczepiła się.

–Nie, bo wygląda jak przylizany pudel. Bez urazy Krzysiu– poklepałam go po ramieniu.

–Dobra za chwilę wychodzicie– oznajmił nam Franek.

Skierowaliśmy się w stronę wyjścia na scenę, gdzie technicy ubrali nas w mikroporyt i dali mikrofony. Przed nami wszedł na scenę Dawid i zapowiedział nasz koncert.

–Cześć, jestem Dawid, jakby ktoś nie wiedział. W sumie to w tym świecie jestem nikim. Mieszkam z Rita i jej menagerka Julią na powiślu, i nagrywam takie płyty. Widziałem plakat jej koncertu, byli na nim jeszcze jakieś dwa ziomki, spojrzałem i powiedziałem : „ Znam, więc może pójdę” no i jestem. Teraz stoję tu na scenie i zapowiadam koncert jednych z największych i najbardziej wybitnych gwiazd, oczywiście chodzi mi o Ritę i Igora. Aaaa jest jeszcze z nimi Krzychu, zapomniałem. O też śpiewa , jakbyście nie wiedzieli. Jak tu przyszedłem mówili mi: „Ej weź ich zapowiedź”, no to zapowiadam. Panie i panowie, najgorętsze trio na wszechświecie Leśniewska x Zalewski x Walaszek!!! Przywitajcie ich gromkimi brawami!– zapowiedział nas w spektakularny sposób Dawid, a my wbiegliśmy na scenę.

–Dobry wieczór Torwar!!– wykrzyczał na wstępie Igor.

Krzyś wraz z Kubą (Bass Astral) zaczęli grać do „Felling exactly”. Od razu z Igo włączyliśmy nasze flow i zaczęliśmy śpiewać. Gdy zbliżał się ten najbardziej energiczny riff Igo zawsze powtarzał.

–3, 2, 1 SKACZEMY!!!– wtedy cały Torwar doznawał delikatnego trzęsienia ziemi.

Zostało ostatnie 30 sekund piosenki, najlepsze pół minuty. Wtedy sceną zawładną Krzysztof grając najlepszą solówkę gitarową świata.

Utwory graliśmy na przemian z każdego repertuaru. Kuba przygotował nam świetne riffy do naszych piosenek. Po godzinie gry zeszliśmy ze sceny na 2 minuty, aby szybko się napić i wziąć oddech. Po powrocie zaczęliśmy śpiewać covery, m.in.: „Zazdrość” hey, „Wspomnienie” Czesława Niemena, „Tu i teraz” Podsiadło i Okupnik czy też „Scenariusz dla moich sąsiadów” Myslovitz. Innymi słowy… Rozwaliliśmy scenę! Na finale zaśpiewaliśmy, jeszcze beztytułowy, utwór Krzysia promujący jego nową płytę. Po zakończonej piosence ustaliśmy wspólnie na środku sceny i ukłoniliśmy się. Publiczność zaczęła klaskać oraz krzyczeć. Gdy podnieśliśmy głowy ujrzeliśmy światło latarek z telefonów i usłyszeliśmy, że widzowie zaczęli śpiewać „Miłość Miłość”.

–„Bez ciebie wszystko mi jedno…”– zaczęli.

Krzyś szybko sięgnął po gitarę i zaczął przygrywać. Igo ustąpił nam miejsca, zszedł ze sceny. Spojrzałam się na Zalewskiego, który kiwnął głową w stronę statywu, tym samym dając mi znak, że mam śpiewać. Podeszłam do mikrofonu i zrobiłam o co prosił. Po raz kolejny w bardzo romantyczny i zmysłowy sposób zakończyliśmy nasz koncert. Ponownie się ukłoniliśmy i zeszliśmy na backstage. Tam całą grupą się przytuliliśmy. Były to podziękowania za całą trasę i pracę w nią włożoną. Potem poszliśmy z Krzysiem do garderoby.

–Kocham to miejsce!– powiedziałam pełna energii.

–Ja też! tu się wszystko zaczęło i tu się wszystko rozwija– rzekł równie podjadany sytuacją.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz