Rozdział XXXV

207 16 4
                                    

–Ja ciebie też...– złożyłam pocałunek na jego ustach, a następnie wtuliłam się w niego i zasnęłam.

Rano wstałam i udałam się do salonu, w którym przebywał Krzyś.

–Siemka– powiedziałam zaspana kierując się do kuchni.

–Hejka. Wyspana?– zapytał czytając gazetę.

–Yhy– zaczesałam włosy.

–To jakie plany na dziś?– spojrzał zza prasy.

–Muszę iść na uniwersytet wypisać się z roku, a potem na pewno jakaś kawa i próby– oznajmiłam.

–Iść z tobą?– zapytał.

–Nie, co ty! Nie jesteś moim opiekunem, dam radę sama– odpowiedziałam siadając koło niego.

–No wiem wojowniku– objął mnie.

–A ty co dziś robisz?– zapytałam.

–O 10 muszę być pod redakcją Onetu, bo mam dziś wywiad z Kuźniarem. Ooo i co ty na to, żeby tam ogłosić naszą trasę?– zapytał.

–W sumie spoko, ale nie mamy ogarniętego jeszcze żadnego koncertu. Możesz ją po prostu zapowiedzieć. Ja dziś pogadam z Julią i Igorem, żeby ogarnęli nam z 5 koncertów na razie. Zobaczymy jaki będzie odbiór– oznajmiłam .

–Masz rację. Dobra do ja lecę się ogarniać– pocałował mnie w głowę i poszedł się przebrać.

Przed południem poszłam do uniwersytetu. Idąc tam czułam stres. Bałam się, że spotkam Fabijańskiego. Po przejściu progu instytucji, szybkim krokiem przeszłam do gabinetu dziekana. Po dłuższej rozmowie wypisałam się z kierunku. Tuż przed wyjściem wpadłam na kogoś.

–Kur...!– nie dokończyłam.

–Oo miło cię widzieć Rito! Przyszłaś mnie odwiedzić?– zapytał Sebastian.

–Przepraszam, chcę wyjść– powiedziałam zestresowana.

–Spokojnie pogadajmy jeszcze– przyparł mnie do jednej ze ścian– To kiedy mogę liczyć na zapłatę?

–Powiedz ile chcesz hajsu to nawet teraz– odpowiedziałam spuszczając wzrok.

–Nie chcę twoich pieniędzy– złapał mnie mocno za twarz i skierował w swoją stronę– chcę ciebie– wyszeptał.

–Panie Fabijański! Chyba ma pan zajęcie– przerwał mu stary Brejdygant.

Blondyn odwrócił się w jego stronę, następnie spojrzał na mnie, puścił mnie i odszedł.

–Dziękuję...– powiedziałam do aktora i wyszłam.

Momentalnie wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Krzysia.

–Gdzie jesteś?– zapytałam od razu.

–Wychodzę ze studia, a ty?– zapytał.

–Przyjedź po mnie. Jestem pod AT (akademia teatralna)– oznajmiłam.

–Coś się stało?– zapytał.

–Po prostu przyjedź jak najszybciej możesz– powiedziałam.

–Lecę– rozłączył się .

Usiadłam na schodach przed AT i czekałam na muzyka. Myślałam o tym co zaszło w szkole i modliłam się, żeby go więcej nie zobaczyć. Te złe myśli przerwała mi podjeżdżająca toyota Krzysia. Szybko zeszłam ze schodów i weszłam do auta.

–Hej– przywitał się gdy wchodziłam.

Przytuliłam go.

–Ej mała co jest?– objął mnie.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz