Rozdział XXXVII

225 20 3
                                    

Przez resztę wieczoru nie miałam zbyt dobrego humoru. Po kilku godzinach gościny u pana Stanisława pojechaliśmy do domu.

-Widzisz? Nie było źle- powiedział Krzyś.

-No fakt- sztucznie się uśmiechnęłam.

-Coś się stało?- zapytał.

-Można tak powiedzieć. Jak odwieziesz mnie do domu wejdziesz na chwilkę? Chcę pogadać z tobą i resztą ekipy- oznajmiłam.

-Oczywiście- spojrzał się na mnie unosząc brew.

Po mniej niż godzinie byliśmy na miejscu. Udaliśmy się windą na 7 piętro apartamentowca.

-Zwołuję niezaplanowaną naradę ekipy!- powiedziałam głośno po przyjściu.

Po wejściu do salonu każdy tam już siedział.

-Pomogliście mi wyjść z dragów, ale niestety nie wszystko z tamtego świata zostało zamknięte. Mianowicie napisał do mnie Sebastian- oznajmiłam- Chyba mnie śledzi...

-Co?! Jak?!- zapytała zaniepokojona Julia.

-Napisał tak- wyjęłam telefon i przeczytałam- „Hej! Wesołych świąt! Mam nadzieję, że Brejdyganci odpowiednio cię ugościli. Pamiętaj, że jeszcze się nie rozliczyliśmy, a koniec roku tuż tuż. Złóż życzenia również Krzysiowi. I przepraszam, że przeszkodziłem w sprzątaniu."

-Co za chuj...- powiedział ewidentnie wkurzony Krzychu.

-Macie jakieś plany jak to sensownie zakończyć?- zapytałam przyjaciół.

-Prawnie niestety nic nie zaradzisz, ponieważ sama zostaniesz oskarżona, ale jest jedna opcja- zbliżył się do nas Kamil- Umów się z nim na spotkanie. Weź ze sobą pulę jaką powinnaś zapłacić za te dragi z ewentualną nadwyżką i spotkaj się z nim.

-Ale ona sama nie pójdzie!- krzyknął Dawid.

-No jasne, że nie! Pójdziemy z nią. Wejdziemy wszyscy, Rita rzuci mu pieniądze na stół i wyjdziemy. Wydaje mi się, iż w inny sposób nie zdołamy tego załatwić- oznajmił prawnik.

-W takim razie piszę do niego- wszyscy nagle usiedli koło mnie lub ustali i patrzyli się w mój telefon.

Do: Sebastian

Jutro, 12, Starbucks na al. Jerozolimskich.

Od: Sebastian

Już nie mogę się doczekać.

Przyjaciele wsparli mnie butelką wina.

-I właśnie w tym momencie wiem, że jesteście cudowni- powiedziałam.

-Zawsze i wszędzie- rzekł z uśmiechem Dawid.

Wypiliśmy po lampce wina, Krzychu wrócił do domu, a Dawid, Julia i Kamil zajęli się sobą. Korzystając z okazji wzięłam długą kąpiel, po której udałam się do swojej sypialni. Tam się przebrałam, położyłam na łóżku i włączyłam muzykę.

Poranek się bardzo dłużył może dlatego, że wystałam chwilę po 5. Po zjedzeniu śniadania, wypiciu kawy i ogarnięciu mieszkania, włączyłam telewizję.

Chwilę po 11 zjawił się Krzysztof. Wszyscy ludzie z mojego mieszkania zeszli do Toyoty muzyka. Odstawiliśmy Julie na uniwerek i udaliśmy się do kawiarni. Widziałam już to czarne Porsche Carrera zaparkowane na pobliskim parkingu.

-Już jest- wskazałam wzrokiem na samochód.

-Spokojnie, dasz radę, jesteśmy z tobą- wsparł mnie Kamil.

Miłość Miłość || Krzysztof ZalewskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz