Ten rozdział ma Wam przybliżyć w jakim gównie znalazła się Imogen. Może być trochę nudny, ale on naprawdę jest tutaj potrzebny.
Mam w głowie mnóstwo myśli, które nie pozwalają mi nawet żeby na spokojnie przeanalizować sytuację, w której się znalazłam. Jestem jakąś Wybraną Lancastera, dlaczego to ja muszę mieć takiego pecha i zostać ukarana przez los? Przez całe życie byłam grzeczna, przestrzegałam zasad i nikomu nie wyświadczyłam większej krzywdy, a los w zamian wybiera mnie na jakieś destingature, czy jak to było największego idioty na świecie.
Dlaczego nie mogę być jakąś tam wybranką Gabe'a? Lub chociaż tego ślicznego Justina z drużyny? Istnieje tylu Wampirów, ale nie... musiał mi się trafić jakiś tam Lawrence Lancaster.
A co jeśli będę go po prostu unikała? Przecież to, że jesteśmy sobie przeznaczeni nie zobowiązuje nas do związku, czy chociażby przyjaźni? Możemy zejść sobie z drogi. Nikt siłą mnie do niczego nie zmusi, szczególnie do tolerowania tego Wampira z wygórowanym ego.
— Imogen, wszystko w porządku? — tuż obok mnie pojawił się Gabe, obejmując mnie swoim długim ramieniem. — Uciekłaś jakbyś się czegoś przestraszyła...
— Bo przestraszyłam! Jestem w tym waszym dziwnym, skomplikowanym świecie od dwóch miesięcy i nagle pod moimi dłońmi facet zaczyna się świecić na czerwono? Jak jakaś lampka choinkowa! — prycham, podnosząc wzrok na ciemnowłosego. Wampir oblizuje wargi, delikatnie je przygryzając. Prawdopodobnie tak jak ja szuka wyjścia z tej chorej sytuacji. — Będziemy się unikać, nie muszę przecież być teraz jego dziewczyną.
— W świetle wampirzego prawa musisz...
— Co? Gabe, powiedz mi proszę, że robisz sobie ze mnie w chamski sposób jaja. — czuję jak mój oddech przyśpiesza. Błagam, powiedz, że tylko sobie ze mnie żartujesz.
— Poważnie, Wampir musi dążyć do odnalezienia swojej Wybranej. Dopiero dzięki jej dotykowi, krwi czy miłości staje się jeszcze silniejszy. Ewentualnie zyskuję władzę, jeśli jest kimś na znak dziedzica. — wzrusza ramionami. Wyciąga z kieszeni paczkę papierosów i odpala jednego. Zawinięta w rulonik nikotyna zaczyna się tlić, a w budynku przed nami zaczął rozbrzmiewać donośny dzwonek.
— Nie wiem, czy chcę wracać na następne lekcje .— wzdycham — Jak myślę, że miałabym być w związku z kimś takim jak Lancaster, jest mi po prostu niedobrze.
— Dramatyzujesz... powinnaś się cieszyć, że trafił ci się królewicz z tak przystojną buźką. Jego matka pewnie zwariuje jak się dowie, że znalazł Wybrankę. Nawet nie wiesz jakie Wampir ma szczęście, gdy uda mu się ją odnaleźć... w przypadku Wampirzyc to wygląda podobnie, wiesz? Tylko wtedy partner musi ułożyć dłonie na jej biodrach, to jest specjalnie tak zrobione, by było nam trudniej. — prycha, wyrzucając papierosa.
Odpychamy się od muru i ruszamy razem pod klasę od angielskiego. To jest chyba jedyna lekcja, którą mamy razem. Niestety chwilę się spóźniliśmy, przez co otrzymaliśmy od nauczycielki drobną reprymendę, ale w tym momencie to nie jest ważne.
Wzrok wszystkich uczniów pada na mnie. Każda osoba w pomieszczeniu zaczyna przypatrywać się mojej osobie, co jest bardziej niż niekomfortowe. Mogę się założyć, że chodzi o wydarzenie na stołówce. Do tego wszystkiego zaczęło burczeć mi brzuchu, co prawdopodobnie będzie słychać, gdy w klasie zapanuje cisza.
Dwie blondynki, które zajmowały ławkę przede mną i brunetem, zaczęły coś szeptać i co chwilę odwracać się w naszym kierunku. Nie reaguję, zamiast tego wyciągam z plecaka telefon i przez całą godzinę lekcyjną, oglądam różne filmiki na Instagramie, które pozwalają mi na chwilę całkowitego resetu.
CZYTASZ
THE LANCASTER
Teen FictionIdealny świat Imogen McLean przekształca się w bajkę, gdzie by przetrwać trzeba kłamać i dobrze grać. Miłość jest potrzeba, a w przypadku Lawrence'a Lancastera wydaje się po prostu niemożliwa. Książka w trakcie poprawy. Czasami fala cringe'u 2019/2...