Trzydziesty-pierwszy - Wendy go kochała...

18.3K 1K 261
                                    


Dużo wolnego to dużo rozdziałów, a dobrze wiecie, że nic nie motywuje mnie do pisania tak jak dużo komentarzy. Będę dodawać Wam jak najwięcej rozdziałów, jak wykażecie się aktywnością. Zapraszam również do zajrzenie na Eternal Havoc i Attention. 

xxx

Chwytam dłoń Gabe'a i rozglądam się dokładnie po korytarzu. Cały dzień omijałam Ashera, jak i Lancastera. Wciąż jestem na niego zła, a konfrontacji z Nelsenem po prostu się boję. On doskonale wie, że jestem tą jego poprzednią miłością i co teraz? Jak to niby działa, mam teraz z nim być, bo to jakaś ciągłość jest, że jeden Czarownik ma szukać tej swojej miłości i później są razem?

— Musimy znaleźć Meadow — stwierdzam, ciągnąc Wampira w stronę biblioteki, w której Meadow miała przygotowywać jakieś wypracowanie. Przemierzamy dolny korytarz, zmierzając do ogromnych, szklanych drzwi.

Nie sądziłam, że mam takiego pecha, by wpaść w bibliotece na Ashera, a nie zastanę tam już brunetki. Gabe przygryza wargę, przyglądając się blondynowi, który od razu rusza w moim kierunku. Spoglądam na przyjaciela, chcąc by mnie nie zostawiał, jednak ten tylko kręci głową i życzy mi powodzenia. Szybciej będę miała tą rozmowę za sobą.

— Jovi — wzdycha, stając tuż przede mną. Marszczę brwi i krzyżuję z nim spojrzenie. Nazywałam się Jovi? — Cholera, Imogen. Przepraszam, po prostu nie potrafię przestać myśleć o tym, że jesteś moją Jovi.

— Nie jestem. Może w poprzednim życiu byłam Jovi, teraz jestem Imogen — przymykam powieki — Musisz mi powiedzieć więcej. Okej, znalazłeś swoją byłą miłość i co teraz? Co ja mam w tej sytuacji zrobić?

— Chodź, usiądziemy gdzieś indziej — kiwa głowa i wystawia w moim kierunku dłoń, za którą nie łapię. Kręci głową, jednak rusza przed siebie, prosto przed budynek szkoły. Momentalnie się spinam, licząc tylko na to by nie zauważył nas Lancaster. Jestem na niego wystarczająco zła, więc nie potrzebuję, by znowu przyszedł się awanturować o Ashera. Nie robię nawet nic złego, chcę z nim po prostu porozmawiać.

Siadamy na murku za szkołą, przy którym zawsze pali Lawrence. Oby nie naszło go na nikotynę w trakcie tych kilkunastu minut. Chociaż znając mojego pecha - różnie to bywa.

— Nazywałaś się Jovi Marlowe, kojarzysz skądś to nazwisko? — pyta, przełykając ślinę — Rozumiem, że nie. Jovi Marlowe była jedną z bardzo znanych modelek, które zginęły przedwczesną śmiercią, przez jakiegoś idiotę z planu. Miałaś, znaczy miała dwadzieścia-pięć lat, kiedy na jachcie doszło do tragicznego wypadku, w którym została wypchnięta za burtę. Przeżyłaby, gdyby w momencie jak wpadła do wody nie uderzyła głową w kamień i prawdopodobnie zemdlała. Poznałem ją jak miała szesnaście lat. Uciekała plażą przed swoim byłym, złapała mnie szybko za kark i przyciągnęła do pocałunku, czego w ogóle się nie spodziewałem. Przewróciła nas tak, że leżałem na niej i obcałowywałem jej słodkie, pełne usta. Ten przygłup minął nas, a Jovi zaczęła po prostu śmiać się z tej całej sytuacji. Po siedmiu latach się oświadczyłem, a dwa lata później zmarła.

— Strasznie mi przykro, Asher. Nigdy nikogo tak nie kochałam, żeby chociaż trochę zrozumieć jak musiało cię to skrzywdzić — odpowiadam, wpatrując się w jego jasne oczy. Uśmiecha się w moją stronę i przysuwa bliżej, na co nie reaguję, bo domyślam się, że to dla niego trudne — Jak Wampir odnajdzie Wybraną to później jest silniejszy, ja żyje wiecznie i tak dalej. A jak Czarownik odnajdzie poprzednią miłość?

— To jest po prostu szczęśliwy, Imogen. Po co zmuszać kogoś do związku i zachęcać jakimiś profitami z tego? Kochałem i zawsze będę kochał Jovi. Nie znam cię, a mimo wszystko wiem, że macie ten sam charakter, jesteście wciąż tą samą duszą. Jovi był pyskata, odważna i lubiła prowokować ludzi. Rzadko kiedy myślała o konsekwencjach i lubiła otaczać się ludźmi. Miała długie, blond włosy i ogromne brązowe oczy, co sprawiało, że była cholernie wyjątkowa — drapie się po karku i ponownie przybliża, na tyle, że czuję jak nasze uda się stykają — Nie zamierzam cię do niczego zmuszać. Wiem, że w głębi serca jesteś wciąż moją ukochaną, ale nie zamierzam zmieniać tym twojego życia. Widziałem, że jesteś z Lancasterem oraz słyszałem, że jesteś jego Wybranką. Nie trudno skojarzyć fakty, że pomagasz mu zdobyć władzę, ale...

— Lancaster nie chce władzy. Mówi, że mnie kocha, a mi powoli kończy się czas. Nie widzę między nami żadnych podobieństw, zdarza się, że jedynie się kłócimy, a rozmowy się w ogóle nie kleją. Nie wiem, co próbuję zdziałać Lancaster, ale ja nie chce umrzeć, tak jak jego poprzednia.

— Wendy?

— Znałeś ją? — pytam, przekrzywiając głowę w bok.

— Byli świetną parą. Ta dziewczyna kochała go tak mocno, że nawet sobie nie wyobrażasz. Cóż, Lancaster też wydawał się coś do niej czuć, jednak chciał władzy. Jak to już przystało na członka rodu Lancasterów... byli ze sobą prawie pół roku. Widywałem ich na różnych imprezach, ale Lancaster nie był wierny. Kochał Wendy, ale związek z nią, chyba mu nie wystarczał.

— Mi powiedział, że nie byli razem — przełykam ślinę — To dlaczego zmarła? Podobno nie chciała z nim być, a skończył jej się czas na...

— Kto ci naopowiadał takich bzdur? Wendy go kochała, a on kochał Wendy. Byli świetną parą w Memphis, póki nie dowiedziała się o zdradzie Lancastera, co ją po prostu załamało. Nie wiem, czy to prawda, ale słyszałem, że po tej kłótni po prostu przedawkowała — mówi spokojnie, wpatrując się przed siebie. Moja głowa z każdą sekundą przyswaja nowe informacje, które niszczą obraz tego niby ‚prawdziwego' Lancastera, którym podobno jest — Uważaj na siebie Imogen. Nie mogę cię znowu stracić.

— Nie masz się o co martwić, nie można stracić czegoś, czego się nawet nie posiada — prycha za nami zbyt dobrze znany mi głos. Wywracam oczami i spoglądam w jego jasne tęczówki. Jest zdenerwowany, na co wskazuje zaciśnięta szczęka i pięści. Wbija wzrok w Czarodzieja, na co ślamazarnie wstaję i podchodzę do jego boku.

Lancaster opuszcza wzrok i wpatruje się teraz ze mnie. Staję tuż przy jego boku i ku zdziwieniu wszystkich, dotykam jego dłoni i splatam ze sobą nasze palce, licząc, że tym drobnym gestem chociaż trochę go uspokoję. Przecież każdy ma jakiś słaby punkt... a słabym punktem Lawrence'a Lancastera okazałam się ja. 

THE LANCASTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz