Pod ostatnim zaszaleliście z komentarzami, więc dodaję od razu dwa. Możecie pokazać jak bardzo się cieszycie, zostawiając mnóstwo komentarzy xx
Chwilę przed północą w moje ręce trafia kolejna, zaczęta już butelka alkoholu. Szczęśliwy Remy upija ostatni łyk, przekazując mi w połowie pełne szkło, pachnące dość słodko i niewinnie. Obkręcam się dookoła szukając wzrokiem naburmuszonego Wampira, czekającego tylko by popsuć mi zabawę, jednak mam tyle szczęścia, że moje ciemne tęczówki nigdzie go nie znajdują. Uśmiecham się pod nosem, przykładając butelkę do ust, następnie pochłaniając kolejną dawkę alkoholu. Tym razem o smaku arbuza.
— Dobrze się bawisz? — słyszę za sobą, czując parę silnych dłoni na biodrach. Jak się okazuje Asher przysuwa mnie do siebie na kanapę, sadzając tuż obok siebie. Mało nie upuszczam butelki przez ten nagły ruch, jednak mimo nietrzeźwości umysłu, wciąż trzymam mniej więcej trzeźwość fizyczną, o ile w ogóle coś takiego jest. Układam butelkę na kolanach, poprawiając jednocześnie wolną ręką włosy.
Kosmyki jasnych włosów zdążyły się napuszyć przez zabawę w basenie i nieprzyjemnie pokręcić. Maalia utworzyła mi na głowie niechlujnego koka, który nie okazał się zbyt skuteczny, przez wypadające z niego non stop włosy.
Z rezygnacją opieram się plecami o oparcie kanapy, krzyżując nogi tak, by siedzieć koło Czarodzieja po turecku. Przejeżdżam językiem po słodkich wargach, upijając ponownie sporawy łyk.
— Tak — mamroczę, udając, że czytam coś na etykiecie butelki. Obkręcam ją dookoła, przypadkiem wylewając trochę na odkryte kolano. Przeklinam pod nosem, w tym samym momencie kiedy Asher parska śmiechem. Zaciskam wargi w wąską linię, szukając czegoś by to zetrzeć, jednak cały widok zasłania mi sylwetka Lancastera, tuż przede mną. — Masz chusteczki?
Uśmiecha się i kręci głową. Pochyla się i przejeżdża gorącym językiem po kilku kroplach alkoholu, cmokając następnie moją skórę. Spogląda tymi błękitnymi oczami na moją twarz, niebezpiecznie szybko się przybliżając. Chcę wywrócić wzrokiem, jednak sam fakt, że przed chwilą zlizał alkohol z mojego ciała, trafia prosto w moje podbrzusze, pobudzając coś, czego nie powinnam czuć po pijanemu. Już raz uprawiałam z nim seks po alkoholu, nie chcę by to się kiedyś powtórzyło.
— Lancaster, niszczyciel dobrej zabawy — rzuca Asher, na co Lancaster automatycznie się spina. Układa dłonie na moich biodrach, podnosząc w górę. Nie wiem jak doprowadza do tego, że siedzę aktualnie na jego kolanach z butelką arbuzowej w lewej ręce.
Żadne z nas nie odpowiada na uwagę Ashera. Nagle kanapa, na której siedziałam tylko z Asherem, została oblężona przez resztę moich znajomych. Remy krzyknął coś do Rowan, która wyszła z łazienki w towarzystwie poczochranego Justina, prowadząc go następnie na jeden z foteli. Lancaster chichocze w moje włosy spoglądając na rozanielonego Justina. Blondynka owija palce wokół jego nadgarstka, ciągnąc do reszty grupy, kiedy Wampir jasno jej sygnalizuje, że woli tam zostać.
— Nie ma imprezy bez pijackiej zabawy — szczerzy się Maalia, podnosząc z podłogi pustą butelkę od ginu. Oblizuje prowokująco wargi, wypinając się przed Remy'm, jednocześnie kładąc butelkę na samym środku kawowego stolika. — Znacie zasady, nie ograniczajcie się kochani.
Lancaster zaciska palce na mojej łydce, tym samym zamykając mnie w szczelnym uścisku. Układam z rezygnacją głowę w zgłębieniu jego szyi i przyglądam się uradowanej szatynce, kręcącej właśnie butelką. Szyjka zatrzymuje się na Asherze, co Maalia z przyjemnością wykorzystuje, nakazując chłopakowi się pocałować. Osobiście nie posunęła bym się do czegoś takiego. Z perspektywy takiej osoby, przyglądającej się z boku, wyzywanie kogoś do pocałowania samego siebie jest z lekka żałosne, ale może to jakaś nowoczesna forma porywu, o której nigdy nie słyszałam.
Blondyn oblizuje wargi, chwytając następnie uradowaną Maalię. Wciąga ją na swoje kolana, a szatynka nie czeka, tylko od razu łapie za jego kark i przyciąga go do gorącego pocałunku. Nie wiem, czy mogę powiedzieć o czymś pocałunku ‚gorący' ale on faktycznie tak wygląda. Asher wydaje się spragniony bliskości, w efekcie pożerając moją przyjaciółkę. Zaciska dłonie na jej biodrach, podobnie jak to Lancaster ma w zwyczaju i zasysa jej czerwoną wargę. Staram się odwrócić od nich swoją uwagę, jednak to, jak bardzo Asher pochłonięty jest tym pocałunkiem, jest cholernie fascynujące.
— Gapisz się — zauważa Lawrence, na co przekierowuję spojrzenie na jego idealną linię szczęki. Sunę dwoma palcami po lekko zarośniętym policzku, zatrzymując się w okolicy ust. Lancaster wydyma wargi, wyglądając zbyt uroczo, jak na moją pijaną głowę.
Chichoczę, opierając się czołem o jego brodę. Wzdycha, po czym cmoka przelotnie moje czoło, powodując dziwne dreszcze, przechodzące przez całe moje ciało. Maalia schodzi z kolan Ashera, wracając na swoje miejsce, więc ponownie skupiam wzrok na butelce. Asher kręci tak, że przypadkiem zatrzymuje się na Lancasterze. Blondyn uśmiecha się prowokująco do Wampira, po czym drapie się po karku.
— Wypij shota z pępka Rowan — cedzi, opierając się wygodnie na kanapie. Już chcę zejść z kolan chłopaka, by mógł podejść do blondynki, jednak ten unieruchamia mnie swoimi dużymi łapskami. Chwyta mnie za biodra, usadzając ponownie na kołach.
— Pas.
— Okej, Lancaster odpada — wzrusza ramionami Maalia, podając Carsonowi butelkę. Blondyn od niechcenia kręci przezroczystym szkłem, uśmiechając się w momencie kiedy zatrzymuje się na mnie. Lawrence spina się, zaciskając jeszcze mocniej swoje dłonie. Połamie mnie kiedyś, jestem tego bardziej niż pewna.
— Może, siedem minut w niebie z Remy'm? — cmoka prowokująco, na co parskam śmiechem. Co ja bym miała tam z nim robić?
Ku mojemu zdziwieniu brunet podnosi się z fotela, wystawiając w moją stronę dłoń. Uśmiecham się szeroko korzystając z pomocy przyjaciela i podnoszę się na nogi. Lancaster o dziwo rozluźnił szybko swój uścisk, jakby dalszego przebiegu gry. Remy przerzuca mnie sobie przez ramię, ruszając w kierunku jakiegoś pokoju obok.
— Zajmę się nią — deklaruje, kiedy zamyka za nami drzwi. Parskam niekontrolowanym śmiechem, na wiwaty dobiegające z salonu. Nie zdradzam, więc nie rozumiem tego nadmiernego entuzjazmu. — Chcesz się może na kimś odegrać?
I właśnie w tym momencie przypominam sobie Lancastera i Marinę.
Kiwam głową, więc brunet pcha mnie na drzwi, tak by w salonie usłyszeli donośny dźwięk uderzenia w drewnianą powłokę. Staram się hamować śmiech, kiedy Remy zaczyna łaskotać mnie w okolicy obojczyków, na co hamując chichot głośno jęczę, wypowiadając imię przyjaciela. Blokuję usta dłonią, by nie śmiać się zbyt głośno, kiedy drugą ręką strącam jakąś puszkę.
I to jakby przelało czarę, bo drzwi zostały z impetem otwarte przez Lawrence'a Lancastera. Mierzy nas podejrzliwym wzrokiem, zauważając, że brunet tylko i wyłącznie mnie łaskotał. Warczy pod nosem, chwytając za mój nadgarstek, przerzucając mnie następnie sobie przez ramię. Co oni z tym mają.
Klnie pod nosem, ignorując ludzi w salonie, kierując się do sypialni, którą przeznaczyła dla nas Maalia.
następny rozdział już dodany
vvvvvvvvvv
CZYTASZ
THE LANCASTER
Teen FictionIdealny świat Imogen McLean przekształca się w bajkę, gdzie by przetrwać trzeba kłamać i dobrze grać. Miłość jest potrzeba, a w przypadku Lawrence'a Lancastera wydaje się po prostu niemożliwa. Książka w trakcie poprawy. Czasami fala cringe'u 2019/2...