Dwunasty - Daj mi się ugryźć.

25.4K 1.2K 488
                                    

komentarze!!!!
Zapraszam do Regenerate My Fallen Angel

— Naprawdę cię za niego przepraszam, nie mam bladego pojęcia o co mu mogło chodzić. Lancaster jest po prostu idiotą, który uważa, że wszystko mu wolno... — wzdycham, wyciągając w stronę Justina słuchawki, które u mnie wczoraj zostawił. Brunet spogląda na mnie tymi karmelowymi tęczówkami i chwyta sprzęt. Nie mam pojęcia jak jasno przekazać Justinowi, że Lawrence jest kretynem i wszystko co mógł mu powiedzieć to kłamstwo. Nie mam nawet pojęcia jak mam zacząć rozmowę skoro nie mam pojęcia, co ciemnowłosy mu nagadał — Możemy się spotkać na przykład jutro, jeśli chcesz... — mówię posyłając chłopakowi niepewny uśmiech, w końcu nie mam pojęcia, czy będzie wciąż tego chciał.

— Pewnie — odpowiada i odwraca się do wysokiego blondyna z drużyny, z którym rozmawiał jeszcze przed moim przyjściem. Co dziwne chłopak zazwyczaj się tak nie zachowywał, zawsze starał się podtrzymać rozmowę i jakby wydawał się bardziej zainteresowany naszą znajomością, a teraz jakby starał się trzymać trochę na dystans.

Nie żegnając się już nawet z brunetem, ruszam w kierunku prawego skrzydła, gdzie powinnam mieć teraz lekcje. W pewnym momencie czuję mocny uścisk na nadgarstku i silne pociągnięcie prosto do niewielkiego pomieszczenia, w którym trzymane są jakieś kredy, środki do sprzątania i tym podobne. Chłopak przyciska moje ciało do chłodnych płytek i zawiesza ze mną spojrzenie.

— Mówiłam ci już kiedyś jakim jesteś palan...— nagle chłodne wargi postanawiają zaatakować moje. Nie trwa to długo, bo w porę odpycham od siebie napakowanego Wampira i z mordem w oczach, przyglądam się delikatnie zarośniętej twarzy — Czy ty naprawdę jesteś taki głupi? Nie wiesz, że nie całuje się osób, które jasno dają do zrozumienia, że tego po prostu nie chcą?

— Rzadko się przejmuję tym, czego chcą inne osoby — wywraca wzrokiem i pochyla się delikatnie, tak by nasze twarze były na jednakowej wysokości — Ładnie ci z tym bordo na ustach — komentuje, oblizując prowokacyjnie wargi. Fakt, pomalowanie ust mocną, bordową szminką nie należy raczej do mojego codziennego makijażu, ale obudziłam się po prostu z kaprysem pomalowania ich właśnie na ten, a nie inny kolor.

— Cóż, a powinieneś zacząć brać pod uwagę zdanie mądrzejszych. Może coś ci się ureguluje w tej pustej główce — prycham, czując jak ciemnowłosy dociska mnie mocniej do chłodnych płytek — Czego ode mnie chcesz?

— Daj mi się ugryźć, Imogen — mówi, przełykając dość głośno ślinę. Czuję jego twarz w zgłębieniu swojej szyi tuż po tym jak Lancaster zrobił śmiały krok w przód, jednocześnie niwelując wolną przestrzeń między nami. Momentalnie mój oddech przyśpiesza, co nie uchodzi uwadze Wampira, który jedynie unosi na mnie spojrzenie. Jego tęczówki są praktycznie granatowe...

— Nie, nie ma nawet takiej opcji...

— Ty nie rozumiesz... Skoro już raz posmakowałem twojej krwi to już po mnie. Jesteś moją Wybraną i uwierz mi, pod każdym aspektem działasz na mnie inaczej niż te wszystkie laski. Od rana dostaję dosłownie jakiegoś pierdolca — jego głos jest opanowany, mimo, że czuję jak bardzo tego pragnie. Przenosi swoją dłoń na moje biodro i naprawdę mocno je ściska, przez co na moment lekko uginam się w tym kierunku — Błagam cię.

Nie potrafię pojąć jak w tak krótkim czasie zmieniła się twarz Lawrence'a. Jego lekko przekrwione, czerwone oczy i granatowe tęczówki jasno dawały mi do zrozumienia, że nie kłamie ale w końcu nie jestem chodzącą stołówką. Staram się jakoś wyswobodzić z mocnego uścisku czarnowłosego, co o dziwo mi się udaje. Chłopak natomiast wciąż stoi w tym samym miejscu mieszając mi jedynie w głowie. Wygląda jakbym właśnie zgubiła jego psa i miał doła życia...

— Nie — odpowiadam twardo i chwytam za klamkę by opuścić pomieszczenie, jednak ponownie zostaję przyciągnięta do twardego torsu chłopaka, który tym razem zamiast cmoknąć moje wargi, brutalnie się w nie wgryzł. Nie mogę nawet odepchnąć od siebie Lancaster, bo tak mocno chwycił moje drobne ciało. Jego dłonie usadowiły się na mojej talii, przyciągając mnie jak najbliżej. Nie wiem nawet jak powinnam zareagować, kiedy jego gorący język po prostu łączy się w moim. Nie potrafię po prostu go uderzyć i uciec, kiedy czuję to dobrze znane mi uczucie. On wie, że jako jego Wybranka mam duży problem, kiedy mnie całuje. Po prostu wszystko we mnie krzyczy, że potrzebuję więcej. Potrzebuję więcej jego.

Nie myśląc wiele zarzucam dłonie na jego kark i po prostu angażuję się w tej chaotyczny pocałunek. Mimo, że naprawdę pragnę uciec i nie zagłębiać się w tym, co właśnie się między nami tworzy, jednak nie wiem jak.

Kiedy mam wrażenie, że chłopak chce przenieść swoje mokre pocałunki na moją szyję, przypiera mnie ponownie do chłodnej ściany i odsuwa się na moment. Ogień w moich tęczówkach przebija się przez ich czarną barwę i pokazuje chłopakowi co właśnie dzieje się w mojej głowie.

— Przepraszam, kochanie — mamrocze i bez jakiegokolwiek uprzedzenia wbija swoje ostre kły w moją skórę. Nagle dociera do mnie, że ten pocałunek miał mnie jedynie wprawić w chwilowe omotanie i pozwolić Lancasterowi na chwilowe odwrócenie mojej uwagi.

Momentalnie uginają się pode mną nogi, krew zaczyna buzować, a strach opanowuje każdy milimetr mojego ciała, który już po chwili zamienia się w błogą przyjemność. Ból ustaje pozostawiając przyjemność z kontaktu z Wampirem oraz tej intymności. Nie wiem jak działa ten mechanizm ale to jest chore.

Dłonie chłopaka jeszcze mocniej ściskają moją talię, a zęby wbijają się coraz to głębiej, co prowokuje mnie do kurwa krzyku. Tylko, że nie krzyczę z bólu, a przyjemności opanowującej mój organizm. W momencie kiedy poczułam jak chłopak po prostu wypija ze mnie krew, zdarzyło się coś czego bym się nie spodziewała. Momentalnie drętwieje i jęczę, praktycznie upadając na ziemię, czując pieprzony orgazm.

*

POZDRAWIAM DZIEWCZYNY Z SAZO HAHA

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

POZDRAWIAM DZIEWCZYNY Z SAZO HAHA

THE LANCASTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz