Rozdział osiemnasty - Nie musisz być o mnie zazdrosna.

22.1K 1.1K 307
                                    

KOMENTARZE MILE WIDZIANE// ZAPRASZAM CIEPLUTKO DO OUR STOLEN FLAME FF Z MALIKEIM



— Zawsze możesz kupić białe — prycha Meadow, kiedy Gabe pokazuje nam jakieś czarne converse. Wywraca wzrokiem za każdym razem kiedy podaje nam argumenty przeciwko czarnym butom, po czym dalej zachwyca się tymi, które akurat nam pokazuje — Czasami jest z tobą trudniej niż z Imogen, kiedy ma okres.

— Nie przesadzaj — odpowiadam i wyrzucam do kosza kartonik od soku. Gabe dalej meczy Meadow, kiedy czuję na biodrach czyjeś dłonie. Już mam głośno przeklnąć na Lancastera, kiedy słyszę śmiech należący do kogoś zdecydowanie innego. Marszczę brwi i odwracam się na pięcie będąc zdecydowanie za blisko Hiltona Corwella — W czym mogę pomóc?

Cofam się na bezpieczną odległość tak, że jeden z poznanych na imprezie znajomych Blake'a traci ze mną jakikolwiek kontakt fizyczny. Brunet poprawia dłonią włosy i dokładnie przygląda się mojej zdekoncentrowane twarzy.

— Czego chcesz? — pytam.

— Pogadać.

— Pogadać? Od kiedy niby mamy o czym rozmawiać? — prycham, czując na ramieniu dłoń Gabe'a.

— Od kiedy dajesz Lancasterowi i Davisowi — rzuca pewnie, na co mało nie krztuszę się śliną. Wampir nie zawahał się ani na chwilę rzucając we mnie jakimś nieprawdziwym oskarżeniem prosto w twarz.

— Nikomu nie dałam, masz chyba jakieś nieprawdziwe informacje — kłamię.

— Oh, w porządku. Twoi chłopcy chyba inaczej odbierają to co tam się dzieje między wami — wzrusza ramionami — A co do Davis'a, nie zapominaj, że byłem z wami w tym pokoju.

— W takim razie powinieneś wiedzieć, że do niczego nie doszło.

— Prawie, kto wie co robiliście jak wyszliście.

Tym razem nic nie odpowiadam, bo doskonale wiem, że przespałam się wtedy z Lawrence'm. Zaciskam szczękę, kiedy widzę jak brunet odchodzi, po czym sama odchodzę poszukać Lancastera, który pewnie jak zawsze pali za szkołą.

Nie dziwi mnie ani trochę widok mulata stojącego pod murkiem. Pali papierosa i rozmawia z jednym z chłopaków z drużyny. Wszystko byłoby jak zawsze gdyby nie blondynka, którą Lawrence obejmuje ramieniem. Dziewczyna jest śliczna. Długie, blond włosy sięgają jej do pasa, ma dość przerażająco czerwone tęczówki i jasną skórę. Wampir zdecydowanie wydaje się być zadowolony z obecności dziewczyny, co więcej w między czasie pochyla się by złożyć przelotny pocałunek na jej bladym poliku. 

— Lancaster — odzywam się, by zwrócić na siebie uwagę chłopaka, czego sekundę później żałuję. Czerwone tęczówki przekierowały się aktualnie na moją osobę — Musimy pogadać.

— Nie wydaje mi się — prycha blondynka, przejeżdżając finalnie językiem po ostrych kłach. Chłopak odchodzi od dziewczyny, po czym wyrzuca niedopałek papierosa gdzieś za siebie, przejeżdża jeszcze dłońmi po swojej czarnej koszulce i z zaciekawieniem przygląda się mojej zniesmaczonej minie.

— Nie musisz być o mnie zazdrosna McLean.

— Uwierz mi, nie jestem. Jestem tu w innej sprawie... — wzdycham, wciąż czując na sobie spojrzenie dziewczyny — Mówiłeś komukolwiek o tym, że spaliśmy ze sobą? 

— Co? — marszczy brwi, jakby zapomniał o tym dość kluczowym wydarzeniu w moim życiu — A... nic nikomu nie mówiłem. Dlaczego pytasz?

— Bo wydaje mi się, że kłamiesz. Znasz kogoś takiego jak Hilton Corwell? — uśmiecham się.

— Tak, nawet dobrze. Był wtedy z nami na imprezie, znaczy tam skąd cię zabrałem — wzrusza ramionami — Imogen, czego ty ode mnie chcesz? 

— W takim razie chyba nie jesteś ze mną całkiem szczery. Jeśli jeszcze raz komuś nagadasz jakiś plotek na mój temat to uwierz, że inaczej podgadamy. Nie boję się tych twoich ostrych ząbków.

— Nie boisz, bo wiesz ile przyjemności mogą ci sprawić — uśmiecha się znacząco — A co do tamtego to nic nikomu nie mówiłem, możesz mi zaufać.

— Nie ufam ci — kręcę głową — I wątpię żebym kiedykolwiek zaufała. Postanowiłam, że odcinam się od ciebie Lancaster. Mam dość tego uczucia, że ktoś steruje moim życiem. Bycie twoją Wybraną to najgorsze, co mi się przytrafiło. 

— O co ci chodzi? Nie możesz tak po prostu odciąć się od przeznaczenia...

— Mogę! Uwierz mi, że mogę, a Blake Davis czekający na mnie pod szkołą jest na to dowodem. Mogę żyć jak chcę, bo nie pisałam się na żadne takie gówno. Miło było — dodaję i odchodzę od chłopaka. Wampirowi najwidoczniej nie zależało na tej relacji, tak samo jak mi. Poprawiam lewą dłonią włosy i w momencie kiedy chwytam za klamkę od przeszklonych drzwi, odwracam się by spojrzeć na chłopaka, który właśnie obdarowuje blondynkę czułym buziakiem w sam środek jej malinowych ust. 

Wszystko między nami już się skończyło, Lawrence. 

Dumna poprawiam torbę na ramieniu i kieruję się na parking, na którym od razu zauważam samochód bruneta. Zatrzymuję się na moment kiedy dostrzegam jeszcze jedną osobę przy czarnym volvo. Biorę głęboki oddech, kiedy decyduję się podejść bliżej, jednak szybko z tego rezygnuję, kiedy zauważam właśnie wspaniałego Lawrence'a Lancastera.

— Imi, kochanie — uśmiecha się — Podejdź do nas na chwilkę.

Wywracam wzrokiem, kiedy dochodzą do mnie słowa Lancastera. Przeklinam na niego kilkanaście razy w myślach, po czym decyduję się na podejście do nich. 

— Zapomniałem przedstawić ci wtedy Imogen McLean — kontynuuje Lawrence — Mojej dziewczyny.

THE LANCASTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz