Czterdziesty-trzeci - Myślisz tak jak ona?

15.6K 982 475
                                    

od następnego rozdziału postaram się pisać dłuższe, bo pora podkręcić trochę

300 i do następnego x

W poniedziałek podjeżdżam pod szkołę z Lancasterem. Zajmuje swoje miejsce na parkingu i wysiadamy. Nie mija kilka sekund jak Wampir staje przy moim boku i obejmuje mnie ramieniem, na co ciepło się uśmiecham. Wciąż mam mętlik w głowie i wątpliwości czy dobrze postępuję ale zawsze mogę to skończyć. I skończyć ze sobą.

— Robisz coś po szkole? — pyta, wyciągając z kieszeni opakowanie miętowych gum. Rozglądam się dookoła czując na sobie spojrzenia większości zgromadzonych przed budynkiem. Przygryzam wargę i staram się skupić na czymś innym niż tych wszystkich Wampirach i Czarownikach dookoła. — Chcesz? — pyta Wampir, wyrywając mnie z chwilowego letargu. Mrugam kilkukrotnie i wracam spojrzeniem na chłopaka i kiwam głową w odpowiedzi na to krótkie pytanie. Wystawiam dłoń, na co mulat kręci głową i przykłada jasny listek do moich warg. Prycham, ale w końcu otwieram buzię i chwytam zębami gumę. — Grzeczna dziewczynka.

— Będę się uczyć — odpowiadam, ruszając z chłopakiem w kierunku wejścia. Kiwa głową na znak, że rozumie. Przy szkole dostrzegam Ashera z papierosem między palcami, którego wzrok spoczywa na naszej dwójce. Unosi pytająco brwi, czego nie rozumiem, więc to ignoruję. Lancaster mocniej zaciska palce na mojej dłoni, kiedy nagle przy jego boku pojawia się Marina i Jane. O zgrozo.

— Cześć śliczny! — odzywa się Marina, posyłając mojemu chłopakowi przesłodzony uśmiech — Przepraszam za wczoraj, dzisiaj już będę mogła zostać dłużej.

Co proszę?

— Mam już dzisiaj plany, Mar — wzrusza ramionami. Kątem oka zauważa jak się spinam i odsuwam, więc chwyta mocniej mój nadgarstek i przysuwa do siebie — Wszystko w porządku, kochanie?

— Chyba lubisz nazywać tak dziewczyny — bąka Jane, na co Wampir mierzy go wzrokiem. One sobie chyba żartują, prawda? Czy naprawdę Lawrence Lancaster spotkał się z Mariną Jakąś tam dzień po tym jak zostaliśmy prawdziwą parą? Przełykam ślinę i ponownie staram się nabrać dystansu, na co przez twarz Mariny przebiega uśmiech. O to jej chodzi...

— Czego chcecie? — wzdycham zrezygnowana.

— Nie przyszłam do ciebie, a Lancerka — cmoka Marina, a ja parskam śmiechem. Nie nazwę tego prychnięciem, bo ja po prostu zaczynam się niekontrolowanie śmiać, zwracając na siebie uwagę kilkunastu osób obok. Tym razem to ja się szeroko uśmiecham. Suka chce ze mną zaczynać, więc w porządku. Naprawdę chciałam skończyć już wszystkie wojny, ale proszę...

— Lancerek nie jest zainteresowany — odpowiadam pewnie, przybliżając się do chłopaka — Lawrence ma dziewczynę, kochanie więc po prostu zjeżdżaj. Nikt nie lubi desperatek.

— Jedyną desperatką tutaj jesteś ty Imogen — uśmiecha się szeroko blondynka — Słaby człowiek, który być u boku Wampira żeby przeżyć, smutne. W sumie wiesz jakby można to było nazwać? Prostytucja...

— Co ty pieprzysz... — mamroczę, piorunując dziewczynę spojrzeniem, na co ta uśmiecha się jeszcze szerzej.

— Kurwy nie dają tylko za pieniądze, ty dajesz za życie, Imogen — rzuca szyderczo — Lancerek miał tyle Wybranych, które miały z nim żyć wiecznie, a jednak jesteś już szóstą w kolejce i wiesz co? Będzie jeszcze siódma, ósma...

— Pieprz się Marina — syczę — Po prostu się pieprz, bo jeśli myślisz, że poruszy mnie to co mówisz to...

— Oj, będę pieprzyć Imi — cmoka — Ewentualnie będzie robił to ktoś inny.

Blondynka zarzuca włosami i odchodzi z przyjaciółką w kierunku szkoły. Zasycha mi w gardle i sztywnieję. Tak teraz będą o mnie myśleć? Zwykła kurwa Lancastera, będąca w związku bez uczuć, by żyć? Słowa Mariny uderzają we mnie mocno mimo, że nie powinny, bo przecież o to jej chodziło.

— Nie odezwałeś się — syczę w kierunku mulata, odsuwając się — Nie mogłeś czegoś powiedzieć? Stanąć w mojej obronie? Twoja była lalka będzie sobie mnie obrażać, a ty nic? I jeszcze się z nią spotykasz...

— A co, jesteś zazdrosna? — kpi. Lancaster kpi mi w twarz chwilę po tym jak jego przyjaciółka nawtykała mi, że jestem kurwą — Co miałem jej powiedzieć? Nie kochasz mnie, nic do mnie nie czujesz, a ze mną jesteś, bo masz z tego korzyści...

— Ty pieprzony dupku — warczę, odsuwając się o kolejne dwa kroki w tył — Myślisz tak jak ona?

— Nie — przytomnieje nagle — Cholera, Imo. Marina nie ma racji, fakt nie tworzymy prawdziwego bezinteresownego związku ale próbujemy. Obiecuję, że będę stawał po twojej stronie do końca życia, a uwierz mi, będziemy je mieć bardzo długie, bo jesteś dla mnie kimś wyjątkowym...

— Po co się z nią wczoraj widziałeś?

— Dać jej jakieś papiery.

— Jasne — prycham i odwracam się na pięcie, pozostawiając Wampira gdzieś za swoimi plecami. Całkowicie straciłam ochotę na siedzenie w szkole w tym momencie. Zaciskam pięści i wychodzę z terenu szkoły, kierując się w kierunku domu. A przynajmniej tak było przez połowę drogi, dopóki nie stwierdziłam, że pokręcę się po mieście. 

THE LANCASTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz