nie wiem czy mam jeszcze przypominać o komentarzach skoro mamy za sobą 34 rozdziały
250 i będzie jutro, bo mam w sumie trochę do zrobienia i idk jak z czasem
miłego i zapraszam do innych książek na profilu— Jeśli nie planujesz zrobić mi kolacji to musisz wyjść — mamroczę, odwracając się w stronę Lancastera. Mimo moich protestów, Wampir postanowił zostać dzisiaj u mnie i pozatruwać mi życie. Leżymy już ponad półtorej godziny kończąc już jakiś nudny horror. Mulat układa dłoń na moim udzie i przysuwa mnie bliżej — Jedzenie Lancaster.
— Zamówię ci coś — wywraca wzrokiem. Odwraca się bokiem, tak że może zbadać wzrokiem całe moje ciało, co właśnie robi. Przyłapuje jego spojrzenie, jak błądzi od moich kolan w górę. Przygryza wargę przez co przez mój kręgosłup przechodzi szereg dreszczy, które wstrząsają moim ciałem. Nie chcę w żaden sposób reagować na Lancastera, ani na to co mówi, ani na to co robi. Chcę by był całkowicie obojętny, jednak tak się nie da. Pragnę się od niego odciąć, jednocześnie wiem, że trochę by mi go brakowało. Jestem ciekawa jak może potoczyć się dalej nasza historia, ale nie chcę skończyć jak Wendy.
— Cóż za gest — wzdycham. Mulat uśmiecha się i układa łapę na moim biodrze, po czym mocno ją tam ściska, a ja mimochodem przymykam powieki i odchylam głowę w tył. Czasami naprawdę nie da się nie reagować, moje ciało z czasem samo poddaje się temu intensywnemu dupkowi.
Zauważa jak działa na mnie jego dotyk, więc nie myśląc zbyt wiele przysuwa się bliżej i sprawnym ruchem przerzuca nogę na drugą stronę i po kilku sekundach opiera dłonie po obu stronach mojej twarzy. Zawisa nade mną i wyczekująco wpatruje się centralnie w moje czarne tęczówki. O zgrozo. Oblizuję wargi, co prawdopodobnie działa w tej sytuacji jak jakieś ponaglenie Wampira do działania, mimo, że chciałam po prostu je trochę zwilżyć.
Pochyla się i pewnie łączy ze sobą nasze wargi, a ja czuję się spragniona. Uderza we mnie wszystko, mimo, że z Lancasterem całujemy się dość często. Mam przez oczami ile musiał wycierpieć tracąc każdą Wybraną, czyli dziewczynę którą kochał. Zdaję sobie sprawę, że musiał stracić je z jakiegoś powodu, ale to nie zmienia tego jak musiało go to zaboleć. Stracił ukochaną. Zarzucam dłonie na jego kark i nadaję szybszego niż zazwyczaj tempa. Jestem przed okresem i jedyne czego aktualnie pragnę to bliskości.
Oczywiście nie pozwolę Lancasterowi na zbyt dużo. Zasysam w między czasie jego język, co zazwyczaj stanowi po prostu dwuznaczną propozycję. Lancaster pochyla się jeszcze niżej przez co pomiędzy nami nie ma ani centymetra wolnej przestrzeni. Wbija palce lewej ręki w mój bok, odrobinę nad biodrem i napiera na mnie całym swoim ciałem. Czuję jego podniecenie wbijające się w moje udo, na co mimowolnie się uśmiecham. Jestem aktualnie tym, czego pożąda sam Lancaster.
— Imogen... — mruczy, zaciskając mocniej palce. Zdaję sobie sprawę, że już jutro pojawi się tam dość duży siniak, jednak nie przejmuję się tym za bardzo. Układam dłonie na jego lekko zarośniętych policzkach i wciskam ostatniego całusa w te malinowe wari.
— Zjadłabym tajskie — uśmiecham się półgębkiem, oblizując następnie usta. Lancaster niczym wyrwany z amoku kręci głową i ponownie na mnie spogląda — Ewentualnie pizza, tylko nie hawajska.
— Czy to nie może poczekać? — pyta wyraźnie spięty. Przekrzywiam głowę w lewo i wpatruję się w niego jakbym nie rozumiała o co chodzi. A przecież dostrzegam tą jego rękę zaciśniętą na dość twardym kroczu. Przygryzam wargę, kiedy mój wzrok niewinnie zjeżdża na wytatuowaną rękę.
— Wszystko w porządku? — dopytuję — Jeśli masz jakiś problem możesz zawsze wyjść...
Nie kończę, bo w tym samym momencie Lawrence ponownie atakuje moje wargi. Tym razem zamiast całować mnie na łóżku podnosi mnie w górę i opiera plecami o ścianę, na co oplatam jego biodra nogami. Przylega do mnie całym swoim ciałem i całuje mnie z taką brutalnością, że z moich ust wydobywa się niekontrolowany, gardłowy jęk. Zdecydowanie Lancaster go wyłapuje i mocniej zaciska dłonie na moich biodrach. Jeśli się za chwile nie uspokoi to połami mi miednice jak nic, mogę się założyć.
Schodzi pocałunkami coraz niżej, przez co momentalnie czuję na szyi ciepły oddech i mokre usta. Odchylam głowę i w tył i pozwalam zrobić Lancasterowi ze mną co tylko chce, bo jestem głupia, uległa i w tym momencie zdesperowana na pieszczoty i bliskość. Mam przez chwilę wrażanie, że chce mnie ugryźć, jednak przerywa mu pukanie do frontowych drzwi.
— Szybki jesteś. Nawet nie zauważyłam kiedy zamówiłeś — prycham i odsuwam się od Wampira. Poprawiam koszulkę, która delikatnie mi się zrolowała w górę i schodzę na dół, po czym otwieram bez zastanowienia. Widząc przed sobą Carsona, na moją twarz automatycznie wkrada się szeroki uśmiech.
— Hej Imogen — mówi, drapiąc się leniwie po karku — Rowan dowiedziała się od Justina gdzie mieszkasz, bo przez twoje szybkie zniknięcie z imprezy nawet nie zdążyłem zapytać.
— Wchodź. Mam gościa ale on już powinien iść do domu — macham dłonią, wpuszczając blondyna do środka. W tym samym momencie czuję na ramieniu rękę Lancastera — Dzięki, że wpadłeś. Pora na ciebie.
— Właśnie zamówiłem pizzę, kochanie — mruczy, wydymając wargi — Twój kolega zje z nami?
Przymykam powieki i liczę na to, by Carson szybko się wycofał z propozycji spędzenia czasu we trójkę. Ten za to pokazuje jeden ze swoich popisowych uśmiechów, dla którego przepadłam kilka lat temu i zdejmuje kurtkę. Odwiesza ją w holu i wszyscy siadamy sobie na kanapie w salonie.
Nie wiem czy jest mi w tym momencie bardziej szkoda siebie, czy Carsona.
CZYTASZ
THE LANCASTER
Teen FictionIdealny świat Imogen McLean przekształca się w bajkę, gdzie by przetrwać trzeba kłamać i dobrze grać. Miłość jest potrzeba, a w przypadku Lawrence'a Lancastera wydaje się po prostu niemożliwa. Książka w trakcie poprawy. Czasami fala cringe'u 2019/2...