Zapraszam do zostawiania komentarzy.
Dwa dni później wszystko wydawało się być w porządku. Wczoraj wyszłam z Justinem do kina na jakąś słabą komedię romantyczną, która była tak żałosna, że Justin momentami nie wyrabiał ze śmiechu. Lancastera nie było wczoraj w szkole więc miałam od niego święty spokój, a dzisiaj wychodzę z Meadow na jakąś imprezę do jej znajomego. Zapytałam Justina, czy nie chciałby iść z nami ale powiedział, że ma już jakieś plany, więc postanowiłam nie dopytywać.— O której podjedzie Gabe? — pytam, starając się założyć cholernie wysokie szpilki Meadow. Brunetka siedziała przy toaletce i prostowała swoje długie włosy, kiedy ja cały czas miałam problem z tym co mam na sobie. Białe jeansy i krótki top nigdy nie są moim pierwszym wyborem, ale przyjaźniąc się z kimś takim jak Meadow nie mam zbyt dużo do gadania.
— O dziewiątej, czyli za chwile — odpowiada, odkładając prostownicę. Przygląda się jeszcze swoim idealnie prostym kreskom i odwraca się w moim kierunku.
— Czyli ja już nie zdążę się pomalować — wdycham, czekając aż Meadow machnie dłonią i na mojej twarzy pojawi się równie idealny jak jej makijaż. Brunetka wywraca jedynie wzrokiem, co już chyba jej weszło w nawyk i chwile później wypowiada pod nosem jakieś zaklęcie — Dzięki!
Dwadzieścia minut później siedziałyśmy sobie na kanapie w domu Jasona, o którym wiedziałam tylko tyle, że też jest Wampirem. Nie znam zbyt wielu osób, dlatego siedzenie tutaj nawet przez chwilę jest dość niekomfortowe. A dokładniej było, dopóki Gabe nie przyniósł jakiś kolorowych drinków, które niestety bardzo szybko i mocno na mnie zadziałały. Siedzimy na kanapie wraz z Danielle i Willem, których znał wcześniej już mój ukochany przyjaciel. Nie wiem, czy są oni Wampirami, czy Czarodziejami, szczerze nie ma to dla mnie znaczenia, kiedy czuje jak podłoga pode mną lekko wiruje, a znajomi obok lekko mi się rozmywają. Imogen, jesteś bardzo słaba, jeśli chodzi o picie.
— Wszystko w porządku? — pyta Gabe, marszcząc brwi — Łazienka jest na piętrze.
Kiwam głową i decyduję iść właśnie do tej łazienki, o której powiedział mi Wampir. Poprawiam wtedy w lustrze swój makijaż i na chwiejnych nogach wchodzę do pierwszego lepszego pokoju, szukając drogi powrotnej. Jestem już tak zalana, że znalezienie schodów wydaje mi się mniej logiczne, niż wchodzenie do przypadkowych pokoi. Uchylam kasztanowe drzwi i wchodzę do środka, zwracając na siebie uwagę kilku chłopaków, siedzących na podłodze. Każdy z nich trzymał między palcami skręta, a w pokoju unosił się ten ładny zapach trawy.
— Chcesz z nami zajarać? — zapytał jeden z brunetów, unosząc wyżej swojego skręta. Przygryzam wargę i kiwam twierdząco głową, na co chłopak pokazuje, bym usiadła na jego kolanach. Jestem pijana, dlaczego miałabym tego nie zrobić? Czasami irytuje mnie to, jak mocno oddziałuje na mnie ten cały alkohol i jak zazdroszczę Meadow trzymania poziomu przez przynajmniej połowy imprez — Jak się nazywasz?
— Imogen — odpowiadam i odbieram od Wampira skręta. Jestem w tym nadnaturalnym świecie od dwóch miesięcy, ale zaczynam powoli rozróżniać ludzi i Wampirów. Niby nie ma zbyt wielu różnic, jedynie mocniej zaostrzone kły, intensywniejsze kolory oczu, bledszy kolor skóry... Lancaster jest jakimś wyjątkiem ale może to ten jego Czwarty Stopień coś zmienia?
— Blake — uśmiecha się, układając dłonie na mojej talii, kiedy ja zaciągam się skręconą przez kogoś trawką. Alkoholu, który buzuje w moim organizmie plus narkotyk wnikający we mnie z każdą sekundą to naprawdę złe połączenie, którego mogę później żałować, szczególnie w towarzystwie całkiem obcych mi Wampirów. Chłopak nie protestuje, kiedy zamiast oddać mu skręta, po prostu palę sobie dalej. Dłonie Blake'a są strasznie ciekłe, kiedy stykają się w moimi odkrytymi, przez krótki top bokami — Skąd jesteś?
CZYTASZ
THE LANCASTER
Teen FictionIdealny świat Imogen McLean przekształca się w bajkę, gdzie by przetrwać trzeba kłamać i dobrze grać. Miłość jest potrzeba, a w przypadku Lawrence'a Lancastera wydaje się po prostu niemożliwa. Książka w trakcie poprawy. Czasami fala cringe'u 2019/2...