Dwudziesty-pierwszy - Dwunasty sierpnia.

21.4K 1.2K 350
                                    

i) zapraszam do zostawiania komentarzy 
ii) zapraszam do ATTENTION na moim profilu, często aktualizowane i zdecydowana perełka w kolaboracji z MANIPULANT 

— Nie możesz tak po prostu mnie całować — odrywam się po chwili, wycierając dłonią usta — Wykorzystujesz to wszystko, co się we mnie dzieje, w momencie kiedy doprowadzasz do pocałunku!

— A co się w tobie dzieje, Imogen?

— Wiesz dobrze, Lancaster. To całe idiotyczne przeznaczenie sprawia, że podoba mi się coś czego nie chcę! Nie możesz mnie do niczego zmusić, co widać chyba po mojej relacji z Blake'm! Nie muszę być twoja.

— Nic nie zmieni tego, że jesteś moja — parska — Zobaczysz już niedługo. Nie wiesz jeszcze nic o moim świecie, nie masz do czego mam prawo względem mojej ukochanej... Wampirze prawo nie jest specjalnie łaskawe dla ludzi, wy jesteście pożywieniem, rozrywką lub drogą do władzy.

— O to chodzi? Będąc ze mną dostaniesz władzę?

— Imi, to nie tak — wzdycha, przeczesując palcami włosy. Jego postawa diametralnie się zmienia i z postawy cynicznego dupka łagodnieje. Oblizuje swoje pełne wargi i chyba nad czymś się zastanawia — Jesteś moją Wybraną, przez co działasz na mnie zdecydowanie mocniej niż inni, tak samo działam na ciebie ja. Nasze prawo pozwala mi nawet na porwanie ciebie i zmuszenie do swojej obecności i bliskości, bo jestem od ciebie silniejszy. Nie chcę tego, bo mimo zdania jakie masz o mnie, nie jestem taki zły. To fakt, że będąc z Wybraną mogę zrzucić mojego dziadka i ojca z ‚tronu' ale to nie o to chodzi...

— Zainteresowałeś się mną jak dowiedziałeś się, że jestem twoją Wybraną, to pewnie, że chcesz władzy... jesteś takim egoistycznym dupkiem — syczę, odsuwając się od chłopaka. Mimo, że chłopak jest obojętny to trafiła we mnie informacja, że jestem jego przepustką do władzy. Przygryzam wargę, widząc zmieszanie i zdenerwowanie na twarzy Wampira. Sama nie wiem co mam mu w tym momencie powiedzieć, bo mam po prostu przyłożyć mu w twarz. Chcę wymierzyć mu w policzek, za to jak chce mnie wykorzystać. Za wszystkie kłamstwa, że przecież mu zależy. Za wszystkie słowa, które dawały mi jakąś nadzieję, że ktoś może interesuje się mną po prostu przez to jaka jestem. A prawda jest taka, że nie ma we mnie niczego specjalnego. Pośród wszystkich tych istot ja jestem zwyczajna. Nie pochodzę ze szlacheckiego i wysoko postawionego rodu jak Lawrence, nie jestem śliczna i znana jak Marina, nie jestem tak naprawdę kimś.

— Na początku tak — mamrocze — Ciężko było do ciebie coś poczuć przez ten twój charakterek...

Z charakterem też mam coś nie tak. Przecież jestem nieobliczalna, nudne, wredna, wybuchowa i bezmyślna. Pewnie, że ktoś taki jak Lancaster nie zwróciłby na mnie uwagi... dlaczego w takim razie Blake to zrobił?

— Zadam ci pytanie i oczekuję szczerej odpowiedzi... — zaczynam, jednak przerywa mi dzwonek.

— Spotkajmy się o jedenastej pod szkołą. Będziemy sami i będzie ciemno, więc nikt nie zwróci na nas uwagi, a wydaje mi się, że masz ochotę na mnie pokrzyczeć — drapie się po karku i zmniejsza dystans między nami jednym susem. Zadzieram głowę w górę, by złapać na moment kontakt z jego jasnymi tęczówkami i badam to tajemnicze spojrzenie. Układa dłonie na moich biodrach i pochyla się do mojego ucha, cmokając w drodze mój policzek.

— Jesteś dla mnie ważna Imogen — szepcze — od momentu kiedy rzuciłaś się na mnie pijana w barze latem.

I odchodzi. Czuję jak się spinam i nagle zaczyna brakować mi powietrza. Podczas jednej z imprez z Meadow była taka sytuacja, kiedy w momencie już mocnego upojenia alkoholowego wpadłam na przystojnego faceta, od którego po kolejnych dwóch drinkach nie mogłam się odkleić. Ciągnęło mnie do niego przez cały wieczór jak jasna cholera, po czym zniknął, a rano nie wiedziałam nawet jak się nazywa. Jak mogłam zapomnieć tą twarz? Szukałam go wzrokiem przez następne tygodnie, bo to co czułam tamtego wieczoru było czymś magicznym, wyjątkowym. Nigdy bym nie powiedziała, że to był właśnie Lancaster. Facet był miły, zabawny i bardzo pociągający w stylu poruszania, mówienia i bycia. Zaczarował mnie już wtedy.

Pędem ruszam w głąb budynku, szukając sali, w której powinnam mieć teraz lekcje. Wpadam delikatnie spóźniona, kierując się do ławki, przy której siedział już uśmiechnięty Gabe Benson.

— Nie będę pytał co cię zatrzymało — wzdycha, kręcąc długopisem między palcami — Chociaż znając ciebie i pewnego Wampira to pewnie coś ciekawego.

— Pamiętasz tego pięknego gościa, na którego punkcie lekko mi odbiło podczas wakacji?

— A, tak. Byłaś wtedy taką uroczą psycholka.

— To był Lancaster — mówię całkowicie pewna swoich słów, na co Wampir łamie długopis, oblewając nasze dłonie czarnym tuszem — Gabe!

— Musimy wyjść do łazienki — oznajmia nauczycielce i rusza na korytarz. Zamyka drzwi od klasy i dotyka czystą dłonią mojego czoła — Odbiło ci? Skąd w ogóle taki pomysł?

— Sam mi to powiedział... stwierdził, że jestem dla niego ważna od kiedy rzuciłam się na niego w klubie LATEM — odpowiadam — Przecież ten gość był spełnieniem moich marzeń. Był taki męski, subtelny, przystojny...

— Lancaster taki jest, tylko może poznałaś go z innej strony.

— Nie ma różnych stron, jest jeden Lancaster, który jest przeciwieństwem tamtego mulata... A co jeśli mnie okłamuje i dowiedział się od kogoś o tym typie z baru?

— Ale to by się składało w całość... sama mówiłaś, że to była decyzja odgórna, że masz go oprowadzić po szkole. Przecież on bez problemu mógł sprawdzić kim jesteś, tylko ty Imogen nie potrafisz sprawdzić z kim się spoufalasz.

Natłok myśli w mojej głowie był tak duży, że nie potrafiłam się na niczym skupić. Myjąc dłonie, a przynajmniej starając się zmyć tusz, pomoczyłam koszulkę i nawet buty. Klnę pod nosem, co wciąż nie zmienia sytuacji, w której się znajduję. Opuszczam pomieszczenie, zderzając się jednocześnie z twardym torsem.

— Cześć — uśmiecha się, widząc poirytowanie malujące się na mojej twarzy — Masz mokrą koszulkę — krzywi się, na widok średnich rozmiarów plamy w okolicy brzucha — Mam coś w szafce na przebranie.

— Czego nagle jesteś taki miły?

— Jestem już po prostu zmęczony tymi ciągłymi wojnami z tobą — wzrusza ramionami — Nie potrafię okazywać uczuć, co mogłaś już zauważyć.

— Jakich uczuć Lancaster?

— Kiedyś się dowiesz — stwierdza — Może nawet dzisiejszego wieczoru. Mam nadzieję, że po tym wszystkim co ci powiem, zaczniesz patrzeć na mnie w ten sposób, którego pragnę od tego cholernego dwunastego sierpnia.

Dwunasty sierpnia, dzień mojego zatracenia w tajemniczym chłopaku, o którym nie potrafiłam przestać myśleć.

— Nagle przestaniesz być dupkiem, bo co?

— Bo kończy ci się czas na pokochanie mnie...

*

THE LANCASTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz