Pociągam za ciemne włosy chłopaka, likwidując całkowicie odległość między nami. Przygryzam jego pełne wargi, starając się nie przesadzić, a jednocześnie pokazać chłopakowi, że jestem mocną zawodniczką. Układa dłonie na moich biodrach, zaciskając na nich palce ze zdecydowanie wampirzą siłą, na co mam ochotę pisnąć mu w usta. Przejeżdża językiem po mojej dolnej wardze, co tylko odbieram, za zaproszenie, do nadania tempa naszej zabawie. Zapach perfum chłopaka jest teraz zdecydowanie intensywniejszy niż kiedykolwiek, przez co całkowicie mnie obezwładnia.
Uśmiecham się w wargi bruneta, kiedy sunie dłońmi w górę. Odchylam głowę w tył, a następnie moje usta opuszcza szczery chichot, wywołany delikatnymi sunięciami palcami chłopaka po moim torsie. Blake wykorzystuje okazję i obcałowuję moją szyję. Przejeżdża gorącym językiem po jej fragmencie, powodując dreszcze przechodzące przez całe moje ciało. Gryzie mnie delikatnie, na co ucieka mi ciche jęknięcie, a następnie ponownie przywiera do moich warg.
— Powinnam już iść na lekcję — mamroczę, odsuwając się od bruneta — A do tego to nie jest miejsce na takie czułości.
— Każde miejsce jest dobre, Imogen — uśmiecha się, chwytając za moją dłoń — Odprowadzę cię kawałek i przywitam się może z kumplem.
Wzruszam ramionami i wolną ręką poprawiam ramiączka torebki. Przeczesuję palcami włosy, po czym zarzucam je na plecy, by przestały wchodzić mi w oczy. Mimo ciepłej pogody, wiatr w Memphis potrafi być uciążliwy.
Wampir poprawia swoje okulary przeciwsłoneczne i ściska moją dłoń. Podnoszę wzrok na jego mocno zarysowaną twarz i uśmiecham się pod nosem. Wczorajsze spotkanie z Blake'm pokazało, że wcale nie potrzebuję Lancastera. Spędziliśmy popołudnie na objadaniu się lodów, a następnie zagraliśmy w jakąś durną gierkę na konsoli, przy której śmiałam się jak nigdy dotąd. Ani przez chwilę nie czułam żadnych wyrzutów, że ‚zdradzam' Lancastera, któremu jestem przeznaczona, jak idiotycznie by to nie brzmiało.
Tuż przy wejściu do szkoły stoi właśnie Lawrence Lancaster, a przy jego boku nikt inny jak Marina. Jasnowłosa mówi coś do chłopaka, który zajęty był patrzeniem się na mnie i Blake'a. Czuję na sobie jego przenikliwe spojrzenie i kipiącą złość. Zaciąga się papierosem i upuszcza niedopałek, który następnie przydeptuje butem.
— Siema — odzywa się Blake, wystawiając w kierunku chłopaka wolną dłoń. Lancaster spogląda na rękę chłopaka i ją ściska, co powoduje zwycięski uśmiech na twarzy mojego towarzysza. Davis spogląda ponownie na mnie i cmoka mój policzek — Miłego dnia, McLean. Narazie Lawrence!
— Miłego dnia, McLean — przedrzeźnia go brunet i odprowadza go wzrokiem. Kiedy wsiada do auta, odprawia swoją znajomą i zostajemy sami — Co ty odwalasz?
— Jaki ty masz problem, Lancaster? — pytam, przygryzając dolną wargę.
— Jesteś moja — mówi dość spokojnie jak na niego — I przeszkadza mi twoje spoufalanie się z nim przed szkołą! Myślisz, że mi to nie przeszkadza?
— Nie powinno ci to przeszkadzać, bo niczego między nami nie ma. Jest tylko to głupie, czerwone światełko, którego ani trochę nie rozumiem. Nie oszukujmy się, nawet ci się nie podobam, a uczepiłeś się mnie od momentu kiedy dowiedziałeś się, że jestem twoją Wybraną, czy ty masz w tym jakiś interes? Próbowałeś mnie nastraszyć, że zginę jak z tobą nie będę, a tu proszę! Żyję i mam się dobrze...
— Jesteś idiotką skoro tak myślisz — chwyta się za skronie — Powinnaś mi zaufać i robić to co mówię, bo tak to działa...
Brunet podchodzi bliżej i chce prawdopodobnie ułożyć dłoń na moim ramieniu, na co wykonuję szybki unik w tył. Odsuwam się od chłopaka, wyraźnie dając mu do zrozumienia, życzę sobie jego dotyku.
— Zacznij myśleć, Imogen — wzdycha — Nie wiesz co jest dla ciebie dobre.
— A ty wiesz, co jest dla mnie dobre? — odbijam piłeczkę. Krzyżuję ramiona i spoglądam prosto w ciemne oczy chłopaka. Jest zdenerwowany, czego zdecydowanie nie ukrywa, przygryzając wargę, czy zaciskając pięści. Rozgląda się po placu znajdującym się przed szkołą, jakby kogoś szukał, albo po prostu ja mam takie wrażenie.
— Wiem, bo w przeciwieństwie do Blake'a, mi zależy.
— Słyszysz, co mówisz? Nie wiem na czym dokładnie ci zależy, ale dowiem się jakie korzyści możesz mieć z bycia ze swoją Wybraną — marszczę brwi — Nie zamierzam być twoją zabawką.
— Wolisz być zabawką Blake'a, tak? On się z tobą bardzo dobrze bawi, bo wie, że robi mi tym na złość, nie rozumiesz?
— Dlaczego miałby ci robić na złość umawiając się ze mną? — wypalam, nie zwracając uwagi na to jak ubrałam właśnie słowa. Zdecydowanie zaintrygowało to Wampira.
— Umawiacie się?
— Tak, znaczy po prostu wyszliśmy wczoraj i umówiliśmy się jutro, więc no tak, umawiamy się — tłumaczę się, mimo że nie mam takiego obowiązku. Marszczę brwi, na zaciśnięte w pięści dłonie chłopaka i zdecydowanie chłodny wyraz twarzy. Nagle zaczął wyglądać jakby mocno się nad czymś zastanawiał — A ty i Marina?
Lancaster unosi na mnie spojrzenie i szeroko się uśmiecha. Nie jest to szczery uśmiech tylko ten cwaniacki, który towarzyszy tym wszystkim szkolnym bucom.
— Jesteśmy razem.
— Jasne, co próbujesz tym osiągnąć? Dla mnie, może być nawet twoją żoną, a mnie dalej nie będzie to interesowało — fukam — Zostaw mnie w spokoju i zajmij się swoją dziewczyną.
— A co jeśli chcę się zając tobą, co? Myślisz, że nie widzę, jak bardzo ruszyła cię sprawa z ojcem i nowe życie z jakimiś obcymi dla ciebie istotami? — marszczę brwi — Nie jestem debilem, Imogen. Widzę, jak irytują cię wszystkie nadnaturalne fakty jakie poznajesz. Dlaczego, w takim razie kręcisz się koło Blake'a? Skoro chcesz Wampira to masz mnie.
— Gubisz się w zeznaniach. Mówisz, że masz dziewczynę, a nagle wypalasz, że mam ciebie. To jak to w końcu wygląda, Lancaster?
— Nie ważne z kim bym się nie spotykał — wzdycha, przybliżając się do mnie tak, że między nami zaczyna brakować wolnej przestrzeni — jestem tylko twój.
I po prostu mnie pocałował. A ja nie myśląc zbyt wiele, oddałam pocałunek, czując się przy tym jak skończona idiotka. Jednak, co ja mogę poradzić, na to, że bez względu na to co myślę, ciągnie mnie do Lawrence'a Lancastera.
CZYTASZ
THE LANCASTER
Teen FictionIdealny świat Imogen McLean przekształca się w bajkę, gdzie by przetrwać trzeba kłamać i dobrze grać. Miłość jest potrzeba, a w przypadku Lawrence'a Lancastera wydaje się po prostu niemożliwa. Książka w trakcie poprawy. Czasami fala cringe'u 2019/2...