Czterdziesty-dziewiąty - Zawsze mogę cię przemienić w Wampirka...

14.4K 994 565
                                    

300 Rybki i może kolejny wieczorem...

Papieros wciąż tli się między wargami bruneta, a ten wciąż stoi w towarzystwie Mariny. Rozmawiają. Jest to wyżła luźna rozmowa, która dość mocno we mnie trafia. Mieliśmy być we dwójkę przeciwko niej. Jest moim chłopakiem. Nie powinnam być zazdrosna, bo tylko rozmawiają. Czy ja też mam swój zaborczy tryb? Czy gdyby to inna dziewczyna niż Marina też bym się tak czuła?

Pewnie nie.

Blondynka gasi swojego papierosa i staje tuż przed Wampirem. Nie widzę już wyrazu jej twarzy. Mogę patrzeć tylko na świecące się tęczówki Lancastera i ten zwycięski uśmieszek. Jedną ręką chwyta jej talię, kiedy drugą wyciąga papierosa z ust i rzuca go do śmietnika.

Sztywnieję obserwując tą dwójkę jednak czekam na rozwój wydarzeń. Zaciskam szczękę, nie odwracając ani na chwilę wzroku. Wampir pochyla się i albo gryzie ucho Mariny albo coś do niego szepcze. Nie widzę dokładnie, ale mimo wszystko mam wrażenie, że płonę.

Nie myśląc długo ruszam w ich kierunku. Marina się śmieje, a Lancaster cofa. Mierzę go wściekłym spojrzeniem, czekając na cokolwiek.

— Cześć McLean — rzuca słodko blondynka. — To chyba pora by zostawić was samych, co? Lekki kwas, ale ostrzegałam, że zawsze do mnie wraca.

— Skończ — cedzi Lancaster, na co parskam pod nosem. Mogę się założyć, że zacznie zrzucać winę na Marinę za trzy, dwa... — Sprowokowała mnie. Chciała żebyś nas zobaczyła.

— To do zobaczenia! — mówi na odchodne, po czym znika gdzieś za budynkiem szkoły.

— Nic nie mów. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, bo czego byś nie powiedział to ci nie uwierzę. Sprowokowała cię czym? Bo się do ciebie uśmiechnęła i to znak, że możesz się do niej przymilać? Najpierw jakieś dzikie podrywy Meadow na stołówce, a tera z to? — warczę, zabijając Wampira spojrzeniem. — Mam szczerze tego dość. Jeśli tak ma wyglądać nasz pseudo związek to...

— Przestań! Nie dajesz mi nawet wytłumaczyć — syczy, zaciskając palce na moim ramieniu. Krzywię się z bólu i cofam, nabierając dystansu. — Marina mnie sprowokowała. Jest dla mnie nikim i...

— Skoro tak zachowujesz się przy nikim to serio nie mam już na ciebie siły i czasu. Idę znaleźć Meadow, bo bardziej zasługuje aktualnie na moje towarzystwo i pierdolone wsparcie, które chciałam ci dać. Przyszłam tu porozmawiać, uspokoić cię, a co dostałam? Dowód twojego kurwa świetnego zachowania — odpowiadam, zaciskając dłonie. Zdecydowanie mam już go dość i ta dyskusja została skończona. — Może weekend u Rowan pozwoli mi przemyśleć kilka spraw.

— Weekend z Asherem?

— Jak w ogóle śmiesz wytykać teraz to, że Asher też tam będzie? Przed chwilą dotykałeś i chichotałeś sobie ze swoją pierdoloną narzeczoną! Asher jest dobrym kumplem, a nawet i może przyjacielem! Z Justinem polubili się z moimi znajomymi, czego ty nie potrafiłeś zrobić, bo przecież jesteś kurwa królem i zamiast schować dumę do kieszeni to postanowiłeś naskoczyć na mojego kolegę w klubie i uderzyć Ashera! I tak, jestem zazdrosna, bo podobno jesteś mój, a ja podobnie do ciebie się nie dzielę. Więc przemyśl sobie, czy serio chcesz by między nami coś było, czy tylko układ, w którym ja bym żyła będąc z tobą w udawanym związku, a ty miałbyś władzę i siłę, bo aktualnie jest mi kurwa obojętnie.

Wyrzucam z siebie wszystko, wiedząc, że może przesadzam.Wylałam z siebie cały gniew za Marine, za to jak potraktował Meadwo i mnie. Należy mu...

— Imogen... Serio mnie nie rozumiesz, niektóre Wampiry mają taką moc, że...

— Oh, tak. Mam już ciebie dość Lancaster. Pogadamy w poniedziałek — syczę, odwracając się na pięcie.

— Przecież jest dopiero środa i w weekend jedziemy...

— Ja jadę — odpowiadam. — Jadę sama.

— Bez Ashera?

— Skończ z tym Asherem! Nic mnie z nim nie łączy i nie będzie łączyło. Skoro jestem z tobą to jestem z tobą, a nie latam za pierwszymi lepszymi, jak niektórzy — sarkam, chcąc ponownie odejść, kiedy chłopak chwyta za mój nadgarstek.

— Musisz dać mi to wyjaśnić — mówi, patrząc mi prosto w oczy na co parskam śmiechem.

— Nic nie muszę, wiesz? Tak samo nie muszę z tobą być — warczę, wyrywając się z uścisku Wampira. Ruszam szybkim krokiem przed siebie, by tą dyskusję mieć już za sobą. NIe dam sobą tak pomiatać, szczególnie komuś takiemu jak Lancaster.

Wchodzę do szkoły, gdzie przy szafkach dostrzegam dwójkę moich przyjaciół. Od razu rzucam się Meadow na szyję, która odwzajemnia mój uścisk.

— Jest kilka sposobów na to żebyś się od niego uwolniła... — mruczy, przejeżdżając palcami po moich włosach. — Pomogę ci, bo z tym Wampirem jest coś nie tak.

— Póki co niech będzie jak jest, jak zmienię zdanie to coś wymyślimy.

— Zawsze mogę cię przemienić w Wampirka — chichocze Gabe, cmokając moje czoło. Uśmiecham się ciepło do przyjaciela, kiwając twierdząco głową. To już jest jakieś wyjście. 

THE LANCASTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz