Siódmy - Chyba na ciebie leci.

25.9K 1.4K 814
                                    

duuuuużo komentarzy

— Gdyby to było proste! — krzyczę, wyrzucając ręce w górę. — Nie chce z nim być, rozumiesz? To arogancki dupek, który dba tylko o swój tyłek!

— Mówiłaś, że dzisiaj uratował twój...

— Bo jestem mu potrzebna, tylko i wyłącznie dlatego. Ze mną będzie miał jakieś super moce, skoro ma z tego korzyści to będzie ratował mój tyłek przy każdej okazji. A najgorsze w tym jest to, że po prostu nie chcę z nim być. Ani trochę tego nie czuję, ale nie chcę umierać w wieku osiemnastu lat — jęczę, kładąc się na łóżku Meadow. Brunetka znacznie się krzywi i siada obok mnie, układając sobie moje dłonie na swoich kolanach.

— Uwiedź go — rzuca krótko.

— Co? — parskam.

— No skoro wszystko krzyczy, że masz być jego dziewczyną to uwiedź go tak, żeby nie widział poza tobą świata. Podniecaj go i odchodź, zostawiając go samego. Bądź pyskata, a jednoczenie do bólu urocza...

— Meadow, czy ty siebie do cholery słyszysz? — wzdycham, zakrywając dłońmi twarz. — Nie chcę mieć z nim nic wspólnego...

— W grobie cię odwiedzać nie będzie więc...

— Skończ. Wiem, że mam być z nim w tym durnym związku. Wiem, że jak mnie pocałował wszystko nagle stanęło w miejscu i cholernie mi się go podobało. Wiem, że on chce mnie tylko po to, by być jeszcze silniejszym.

— W takim razie go wykorzystaj. Poczytaj w internecie jakie ty będziesz miała korzyści, oprócz wiecznego życia. Lancaster jest przystojny, a ty zachowujesz się jak święta dziewica, uwiedź go, a będzie jadł ci z ręki i ten cały wasz związek będzie przyjemny — mówi, naprawdę przekonana swoich słów. Nie mogę powiedzieć, że nie ma racji.

— W porządku... jakieś pomysły?

— Charytatywne mycie aut u Carsey O'Donell — uśmiecha się szeroko, przygryzając wargę. — Wskakuj w strój kąpielowy i jedziemy myć fury!

— No chyba cię coś grzeje w tą twoją czarodziejską główkę — prycham, unosząc głowę. — Naprawdę chcesz iść myć te samochody?

— Pewnie, jedziemy do ciebie żebyś mogła się przebrać w jakiś kostium lub coś równie seksownego — chichocze, wstając z łóżka. Wywracam jedynie wzrokiem i kieruję się z brunetką do mojego samochodu.

Dwadzieścia minut później jesteśmy już pod domem Carsey. Ogromna willa, a tuż przed nią duży parking, przy którym stoi już około sześciu dziewczyn, wiaderka, gąbki i jakieś płyny.

— Urocza Imogen Lancaster! — rzuca właścicielka. — Nie rób już takiej miny, zgrywam się tylko. Cieszę się, że postanowiłyście pomóc!

— Żaden problem — macham dłonią i witam się z resztą dziewczyn. Chwilę później zaczynają podjeżdżać auta.

Stoję właśnie przed grupką chłopaków, ubrana w krótkie, jeansowe spodenki i górę od kostiumu kąpielowego. Jest zbyt przylegający i dość niewygodny, szczególnie gdy czuję na sobie spojrzenia chłopców.

Meadow leci od razu do Harry'ego, którego zna z jakiegoś kółka, a ja stoję nie mając pojęcia, co ze sobą zrobić.

— Imogen! Możesz zająć się samochodem Justina? — pyta Carsey, podając mi wiaderko z wodą. Szybko tłumaczy mi, że tam leży wąż z pistoletem, którym spłuczę pianę.

Kiwam głową i podchodzę do samochodu bruneta, który delikatnie się do mnie uśmiecha.

— Ciebie się tutaj nie spodziewałem — mówi, po czym wyłącza silnik. — Mam z niego wysiąść?

— Jak tylko chcesz, Flynn — wzdycham i zaczynam myć czarny lakier gąbką. Justin należy do naprawdę bogatej i wysoko postawionej w mieście rodziny. Jako jeden z niewielu Wampirów w szkole, należy do tych trzeciego stopnia.

Przechodzę do mycia maski Astona, na co Justin kaszle tuż za mną. Odwracam się szybko w jego kierunku, a on jedynie przygryza wargę, spoglądając na mój odkryty dekolt, na co jedynie bezmyślnie rzucam w niego brudną gąbką.

— No ej! — parska śmiechem i podchodzi do mnie, lewą ręką obejmuje mnie lekko powyżej biodra i przyciska do swojego torsu. Moje nagie plecy spotykają się z jego niebieską, baseballową bluzą z logiem szkoły, a jego prawa ręką atakuje mnie mokrą gąbką.

— Juuustin! — piszczę, zwracając na nas uwagę większości zgromadzonych tutaj osób. Nawet Lawrence'a Lancastera, który aktualnie opiera się o maskę swojego BMW.

— Możesz ją puścić — sarka gniewnie, na co mierzę go wzrokiem.

A przecież zabawa się dopiero zaczyna.

— Poczekaj na swoją kolej, Lancaster! — krzyczę, próbując uwolnić się z uścisku Flynna. Brunet jedynie mocniej dociska mnie do swojej klatki, po czym rzuca gąbkę i łaskocze mnie po odkrytym brzuchu.

Naprawdę mam ochotę teraz go zdenerwować za to wszystko co wcześniej powiedział. Chęć zemsty wypełnia mój organizm, a adrenalina niemalże płynie w moich żyłach. Z delikatnym uśmiechem na twarzy odwracam się do Justina i spoglądam w jego jasne tęczówki. Zdezorientowany brunet przysuwa się w moją stronę, a ja delikatnie wznoszę się na palce, przybliżając wargi do jego ucha.

— Jeśli chcesz żebym go umyła, musisz zostawić trzymać ręce przy sobie, Flynn.

— A może średnio zależy mi na tym by był czysty? — uśmiecha się, wsuwając dłonie w kieszenie swojej bluzy. Justin Flynn jest naprawdę przystojnym facetem...

— W takim razie wypierdalaj, bo inni czekają — syczy Lancaster z boku. Obydwoje odwracamy głowy w kierunku poirytowanego mulata.

Brunet niweluje dystans między nami i układa dłonie na moich biodrach, po czym pochyla się do mojego ucha.

— Chyba na ciebie leci.

Momentalnie parskam śmiechem, czując na sobie spojrzenie ciemnowłosego. Flynn również zaczyna chichotać i opiera czoło o moje.

— A ty chcesz wzbudzić w nim zazdrość, McLean. To naprawdę widać, więc się nie wykręcaj — mówi, unosząc spojrzenie na zdenerwowanego Wampira. Kompletnie nie wiem, co powinnam w tym momencie powiedzieć, dlatego szybko spoglądam na twarz chłopaka przede mną i reszta dzieje się szybko. Justin pochyla się i delikatnie cmoka kącik moich ust, co prawdopodobnie Lancaster interpretuje troszkę inaczej...

Para silnych ramion odsuwa ode mnie Wampira. Czuję dziwny chłód, w momencie gdy zostaje odciągnięty w tył. Zerkam zdekoncentrowana na Lancastera, który zaciska pięści na połach jego bluzy.

— Rozumiesz, że McLean jest tylko i wyłącznie moja? — parska, po czym spogląda na mnie. — Chyba teraz w końcu moja kolej, kochanie.

Zaciskam zęby zostawiajac wachlarz niemiłych komentarzy dla siebie.

THE LANCASTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz