Nie dam rady napisać kolejnego, więc wrzucę Wam rano, jeśli będzie tu 150 komentarzy.
korzystajcie z takich spokojnych rozdziałów, później zacznie się zabawaCiągnę za sobą Lancastera do jakiegoś ustronnego miejsca, gdzie będę mogła z nim porozmawiać. Jak się okazuje pada na jego samochód, w którym zajmuję miejsce pasażera i wbijam intensywne spojrzenie w jego zaciśniętą szczękę.
— Dlatego pytałaś, czy Czarownik też znajduje Wybrankę — prycha pod nosem, przekręcając kluczyk z stacyjce. Ścisza radio i włącza ogrzewanie, które w tym momencie jest tutaj zbędne — Nie możesz mi mówić o takich rzeczach? Możemy ze sobą normalnie rozmawiać.
— Skoro możemy to czemu kłamałeś, co do Wandy? — marszczę brwi, widząc w końcu poruszenie na jego twarzy. Nie wiem jak mam rozumieć jego zaciśnięte na kierownicy pięści, przygryzioną wargę, czy przymknięte wargi. Zastanawia się jaki kolejny kit ma mi sprzedać?
— Byłabyś ze mną, gdybym ci powiedział, że umarła, bo ją zdradziłem? Że wcale nie skończył jej się czas, tylko przez swoją głupotę straciłem dziewczynę, którą tak kurewsko mocno kochałem? — syczy, nie spoglądając nawet w moim kierunku — Asher idealnie sprzedał ci całą historię, więc po co mam ci się jeszcze tłumaczyć? Wiesz wszystko, a ten pojeb ma to co chciał osiągnąć. Pragnie odsunąć cię ode mnie, ale ja się tak łatwo nie dam.
— Asher tylko powiedział mi prawdę, którą powinnam usłyszeć od ciebie — przekręcam się tak, że nie siedzę już przodem do szyby, a do Lancastera. Układam dłoń na jego udzie, czując, że mówienie o ukochanej, którą stracił pięć lat temu, mogło być po prostu za trudne. Zaciskam delikatnie palce, zwracając na siebie jego uwagę, otwiera oczy i krzyżuje ze mną spojrzenie, na co po moich plecach przechodzi niespokojny dreszcz. Również odwraca się w moją stronę i opiera głowę o zagłówek.
Nie wiem ile czasu tak po prostu na siebie patrzymy. Nie mam pojęcia, co jest między nami i czy powinnam być teraz na niego zła. Widzę, że temat Wandy mocno go porusza, mimo, że za pierwszym razem wspomniał o niej z chłodną i obojętną miną. Teraz jego oczy nie świecą się jak zawsze, usta nie rozciągają się w szerokim uśmiechu, a całe jego ciało jest spięte. Niepewnie przesuwam dłoń na kolano, gdzie spoczywa jego ręka. Nie spuszczając wzroku z jego twarzy splatam nasze palce.
— Czy my naprawdę jesteśmy razem? W sensie wiesz, zaproponowałeś to, a ja się zgodziłam. Jednak w ogóle tego nie omówiliśmy, nie ustaliliśmy jak to ma wyglądać i...
— Od kiedy w związku trzeba coś ustalać? Masz być ze mną szczęśliwa Imi, nic więcej.
— Chce być z tobą — wypalam bez namysłu — Nie mam nawet innego wyjścia... chce spróbować. Na początku pewnie będzie trudno.
— Kochanie — mruczy, przysuwając się bliżej — Będzie tak jak chcesz.
— Jak mnie zdradzisz to koniec — sarkam — Jeśli do czegoś takiego dojdzie to nie chcę cię znać. Nie przychodź wtedy do mnie prosząc o wybaczenie lub się tłumacząc. Nie będzie mnie to wtedy w ogóle interesować.
— Podobno uczymy się na błędach... — przygryza wargę — Nie dopuszczę do tego byś była kolejnym.
Kiwam głową i wolną dłonią poprawiam opadające na moją twarzy włosy. Przerzucam je na plecy i przysuwam się do Lawrence'a. Kładę wolną rękę na jego ramieniu i powoli likwiduję dystans pomiędzy naszymi twarzami. Docieram w końcu do pełnych warg Wampira i niepewnie łączę nasze usta. Nie jest to namiętny pocałunek, a zwykły, krótki całus.
— Będę dla ciebie, jak ty będziesz dla mnie.
— Jestem dla ciebie od dawna, McLean — mamrocze i nie zastanawiając się długo, chwyta obiema dłońmi moją twarz i wciska w moje wargi kolejny pocałunek. Tym razem on nim kieruje, przez co zamiast delikatnego buziaka, dostaję długi pocałunek. Przyciska moja twarz do swojej, nie zważając na brakujący tlen, czy podłokietnik, wbijający się w mój brzuch. Przygryza mocno moją wargę, na co jęczę z bólu, co udostępnia mu pogłębienie pocałunku. Jak to on, nadaje temu od razu szaleńczego tempa, przez co mam ogromny problem z nadążeniem i złapaniem oddechu. Po chwili odsuwam się, odrywając od Wampira, który wpatruje się we mnie swoimi jasnymi tęczówkami — Nawet nie wiesz jakim jestem szczęściarzem, mając cię za Wybrankę.
— Dlaczego? — marszczę brwi.
— Nie odpowiadam na głupie pytania.
— W takim razie, ja nie powinnam odpowiadać na żadne twoje pytanie, Lancaster.
— Psujesz nastrój, bo już robiło się tak miło — wydyma dolną wargę — Czasami zapominam, że ty to tak naturalnie jesteś niemiła i wredna.
— Chyba jeszcze nie poznałeś wrednej osoby — fukam na jego uwagę i podgrzewam sobie siedzenie, bo zrobiło się chłodno. Lancaster unosi pytająco brew, widząc, że rozgaszczam się w jego furze.
— Poznałem Meadow — stwierdza — I ciebie, wystarczy. Musimy porozmawiać jeszcze o tamtej imprezie... ten typ z tej twojej poprzedniej szkoły chyba nie wie, że jesteś dziewczyną zajebistego Wampira.
— Nie poruszajmy tematu imprezy, bo już zaczynałam zapominać, że byłam zła za twoje szczeniackie zachowanie. Zaatakowanie kogoś bez konkretnego powodu jest chujowe i nigdy więcej tak nie rób, szczególnie jeśli chodzi o moich znajomych.
— Asher jest twoim znajomym?
— Tak — wzruszam ramionami — A nawet jak się okazało byłym narzeczonym.
— To ani trochę nie jest zabawne Imogen. Nie ty byłaś z nim zaręczona, tylko osoba, którą byłaś w poprzednim życiu. Znałem Jovi bardzo dobrze i...
—Jovi umarła jakieś osiemnaście lat temu. Jakoś nigdy mnie to szczególnie nie interesowało, ale ile ty masz lat Lancaster?
— Patrząc na to, że ty jako człowiek żyjesz około osiemdziesięciu-pięciu lat to przy moim porodzie mogła uczestniczyć twoja prababcia — prycha, jakby to było nic — Nie porównuj wieku Wampira do takiego słabego człowieka.
— Jestem słabym człowiekiem? — pytam, krzyżując ramiona na piersi.
— Przy mnie jesteś kurewsko silnym człowiekiem, który przy moim boku dotrwa nawet do końca świata — oblizuje wargi i ponownie nachyla się w moją stronę, jednak w tym samym momencie słyszymy pukanie w szybę, tuż obok mojej głowy. Lancaster unosi wzrok i spogląda na osobę znajdującą się za nami i marszczy brwi — Jeszcze tylko jego tu kurwa brakowało.
CZYTASZ
THE LANCASTER
Teen FictionIdealny świat Imogen McLean przekształca się w bajkę, gdzie by przetrwać trzeba kłamać i dobrze grać. Miłość jest potrzeba, a w przypadku Lawrence'a Lancastera wydaje się po prostu niemożliwa. Książka w trakcie poprawy. Czasami fala cringe'u 2019/2...