zaskoczcie mnieSpoglądam na blondyna siedzącego na moim łóżku. Nie wiem jak długo wrzeszczałam na Lancastera przed klubem, ale w końcu chwyciłam Ashera za rękę i poprosiłam go by podrzucił nas do mnie. Czuję się winna jego rozciętej wardze i krwawiącemu łukowi brwiowemu. Przygryzam niepewnie wargę, przynosząc z łazienki wodę utlenioną, wacik i jakieś plastry.
— Naprawdę cię za niego przepraszam — wzdycham, odstawiając wszystko na biurku — Jest strasznie nerwowy i nadpobudliwy ale nic na to nie poradzę.
— W stosunku do ciebie też? — pyta, wbijając we mnie spojrzenie. Z jego oczu biło ciepło i jakby zafascynowanie całą tą sytuacją, w której się dzisiaj znalazł. Kręcę przecząco głową, biorąc do ręki niewielką buteleczkę z wodą utlenioną. Podchodzę do chłopaka tak, że stykamy się kolanami i kiedy chcę nalać trochę płynu na jego brew, chłopak się odsuwa.
— Wiem, że to może szczypać, ale bez przesady — mamroczę, jednak Asher jedynie się śmieje.
— Dziękuję ci Imogen, ale nie trzeba było — prostuje, a następnie pstryka palcami, a z jego twarzy znikają wszystkie rany po starci z pięścią Lancastera. Strzelam sobie mentalnie w czoło.
— Okej, nieważne — buczę pod nosem, odnosząc cały zestaw pierwszej pomocy do łazienki. Wyciągam z kieszeni telefon i odbieram połączenie od Lancastera, który wydzwania do mnie od dwudziestu minut.
— Co? — syczę do telefonu, dając chłopakowi maksimum dwie minuty.
— Jesteście u ciebie?
— Nie powinno cię to teraz obchodzić — odpowiadam, czując jak wszystko się we mnie gotuje — Zachowałeś się jak kretyn, nie chcę mieć narazie z tobą nic wspólnego.
— Do zaraz — parska i kończy połączenie. Zrywam się pokoju, w którym Asher siedział dalej na moim łóżku i intensywnie się we mnie wpatrywał. Uśmiecham się ciepło do chłopaka do czasu aż przypominam sobie o zmierzającym tu Wampirze.
— Musisz stąd wyjść — mówię po chwili — Lancaster tu jedzie i naprawdę nie chcę, żeby znowu coś ci się stało, mimo, że wyszedłeś z tego bez szwanku. Porozmawiamy jutro jeśli chcesz w szkole ale teraz proszę, jedź do domu.
Blondyn przejeżdża językiem po zębach, jakby się nad czymś zastanawiał. Wstaje i zmniejsza dystans między nami. Unoszę brwi w górę, kiedy zbliża się tak, że stykamy się klatkami piersiowymi, a ja czuję się dość niekomfortowo. Unoszę wzrok i spotykam się z jego jasnymi jak niebo tęczówkami. Układam dłonie na jego klatce piersiowej by zyskać trochę przestrzeni i wtedy jakby mam wrażenie, że czas zwalnia. Asher spogląda na mnie i jego oczy tym razem przybierają ciemna, praktycznie czarną barwę. Zabieram ręce i cofam się na bezpieczną odległość. Nelsen przytomnieje i posyła mi zdziwione spojrzenie.
— Na mnie się nie patrz — mamroczę — Nie znam się na tych magicznych gównach, chcesz mi to wytłumaczyć?
— Lancaster jest już przed domem — stwierdza i pstryka palcami, po czym po prostu znika, a ja cicho przeklinam pod nosem. Chciałam żeby wyszedł, ale jestem też ciekawa, co właśnie miało miejsce. Jeśli jestem przeznaczona kolejnemu facetowi to stracę wiarę w ludzkość. Przeczesuję nerwowo włosy palcami i układam się na plecach, wśród wszystkich puchatych poduszek. Nie wiem, co musiałam kiedyś zrobić by zasłużyć sobie na tak skomplikowane życie. Zamykam oczy ale nie na długo, bo nagle czuję czyjeś ciężkie ciało nade mną. Lancaster opiera się jedną ręką koło mojej głowy i gapi się na moją twarz.
— Wyjdź — syczę, odwracając twarz w bok — Mam cię dosyć na dziś.
— Zasłużył — prycha, ponownie wyprowadzając mnie z równowagi. Spycham go na prawą stronę łóżka, a sama podnoszę nie na nogi.
— On jedynie chciał sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku, bo zachowywałeś się jak zazdrosny, zaborczy psychol! — warczę na tyle głośno by okazać swoje zdenerwowanie, jednocześnie uważając by nie obudzić rodziców — Nie możesz tak sobie dać komuś w twarz.
— A ty nie możesz zabierać później jakiegoś typa do swojego domu. A jeśli zrobiłby ci krzywdę?
— Póki co krzywdzisz mnie ty — sarkam — Chcesz być ze mną w związku? Okej, ale na moich zasadach. Masz się opanować, dać mi przestrzeń i ogarnąć swoje napady agresji. W innym przypadku wolę zginąć, niż się z tobą męczyć.
Mam wrażenie, że moja wypowiedź robi wrażenie na chłopaku. Nie odzywa się, tylko we mnie wpatruje doprowadzając mnie do szału.
— W porządku.
— Nie żartuję — dopowiadam — Nie testuj moich granic, bo mocno się możesz na tym przejechać. A teraz, skoro na najbliższe kilka dni mamy zamknięty ten temat, powiedz mi czy Czarownik też ma Wybraną?
— Nie, a dlaczego pytasz? — wzdycha — Znaczy tak jak Wampir odnajduje Wybrankę, tak Czarownik duszę poprzedniej miłości — marszczę brwi, wpatrując się w Lancastera z prawdopodobnie idiotycznym wyrazem twarzy — Ja się świecę, a u niego wtedy chyba oczy zmieniają kolor. Wiesz, Czarownicy też żyją setki lat i te ich kochanki się rodzą, umierają, a oni ich szukają.
Ja naprawdę pragnęłam tylko spokojnego życia, przystojnego męża i dwójki dzieci.
CZYTASZ
THE LANCASTER
Roman pour AdolescentsIdealny świat Imogen McLean przekształca się w bajkę, gdzie by przetrwać trzeba kłamać i dobrze grać. Miłość jest potrzeba, a w przypadku Lawrence'a Lancastera wydaje się po prostu niemożliwa. Książka w trakcie poprawy. Czasami fala cringe'u 2019/2...