Pięćdziesiąty-szósty - Tworzymy drużynę.

13.5K 855 258
                                    

rozdział o niczym, a tak jednak bardzo potrzebny !
pierwsze rozdziały są poprawiane i dopisałam dość dużo
komentarze <333

Chwytam nadgarstek Lawrence'a i ciągnę nad do sypialni Gabe'a. Przemierzamy jasne schody w ciszy, podobnie wpadamy do przestronnego pokoju. Zamykam za nami drzwi, sadzając Wampira na łóżku przykrym czarną pościelą.

— To ona? — pytam od razu, kiedy jego dłonie opierają się z tyłu o chłodną pościel.

Lancaster porusza się niespokojnie przymykając, a następnie otwierając powieki, intensywnie się nad czymś zastanawiając. A przecież odpowiedź jest banalnie prosta.

— Tak, to jest Wendy. — oznajmia, przygryzając wargę. — Wiem, że ciekawi cię dlaczego mnie nie pamięta. Wiedziałem, że tak będzie, więc możesz mieć pewność, że nie zrobiłem tego by rzuciła mi się na szyję z utęsknieniem. Ruszyłem dla niej światem, nie mając w tym żadnych korzyści.

— Dlaczego cię nie pamięta?

— Kiedy Wampir z pomocą Czarownika przywraca zmarłą Wybraną, musi przemienić ją w Wampira, to chyba wiesz po sytuacji z ukochaną ojca Gabe'a. Ale to nie wszystko... Wybrana pamięta Wampira, który ją przywraca tylko wtedy, kiedy ten Wampir kochał ją za życia prawdziwie.

— Tak jak kochałeś Celeste. — krzywię się, zauważając wpływający na jego twarz uśmieszek.

Lawrence przywrócił Wendy wiedząc, że nie będzie go pamiętać. Oczyścił się całkowicie z jakiejkolwiek winy, przywracając tu tą dziewczynę dla własnych, egoistycznych pobudek, bo inaczej tego nie nazwę. Nie chciał jej tu, bo ją kocha — pragnął odkupienia swoich grzechów.

Przecieram oczy, nie zważając na to, czy rozmażę aktualnie tusz. Wszystko wiruje, a je nie wiem kim jest osoba siedząca przede mną. Lawrence Lancaster jest potworem, bez jakichkolwiek wartości i zasad moralnych.

— Dokładnie. — skina głową, drapiąc się leniwie po karku. Przysuwa się bliżej, dotykając mnie kolanem, czego chciałabym w tym momencie uniknąć, więc jak oparzona podnoszę się z łóżka, stając tuż przy jego ramie. — Uspokój się. Rozmawiaj ze mną, a nie wysuwasz pewnie jakieś pochopne wnioski. Tworzymy drużynę.

— Nie tworzymy jej. — sapię, opierając się o ramę łóżka. — Gdyby tak było to byśmy rozmawiali. Opowiedziałbyś mi o twoim nierozsądnym planie, a ja wybiłabym ci to z głowy.

Mam wrażenie, że z każdym wypowiedzianym słowem płonę coraz bardziej. Moje zdenerwowanie się jedynie nasila, kiedy wlepiam spojrzenie w błękitne tęczówki Wampira. Bijąca od niego nonszalancja i brak jakichkolwiek wyrzutów sumienia, utwierdza mnie tylko w wielu moich przemyśleniach — Lawrence jest potworem.

Poprawia dłonią kilka czarnych kosmyków, które zdążyły oklapnąć mu na czoło i zasłonić delikatnie pole widzenia. Zaczesuje je w tył, rozpoczynając ze mną coś na znak walki na spojrzenia. Czuję jak coś rozgrywa mnie od środka z każdą sekundą, gdy tonę w tych zamglonych, niebieskich oczach.

— I dobrze ci z tym teraz? Wendy znowu żyje i pojawiła się w twoim świecie, więc nie musisz czuć się winny jej tragicznej śmierci. — rzucam, kręcąc głową z politowaniem. — To obrzydliwe. Brakuje mi słów by opisać jak źle się zachowałeś kiedy...

— Skończ. — wtrąca, wybijając mnie z rytmu. Prostuję się, krzyżując ramiona na piersi, kiedy to mulat podnosi się, stając tuż przede mną. Ujmuje dłońmi moje policzki i nachyla się nieznacznie, niwelując dystans pomiędzy naszymi twarzami. — Dlaczego tak bardzo się tym przejmujesz?

Z pozoru proste, a jednocześnie skłaniające mnie do refleksji pytanie.

Dlaczego tak bardzo się tym przejmuję?

— Tworzymy najgorszą drużynę jaka kiedykolwiek powstała. — buczę pod nosem, kiedy ponownie nachyla się, koncentrując spojrzenie na samym centrum moich warg.

Parska melodyjnym śmiechem, zaciskając mocniej palce w okolicy moim kości policzkowych. Kręci głową, zmniejszając odległość między nami do koniecznego minimum, by wciąż mógł wpatrywać mi się prosto w oczy. Mam wrażenie, że z czarnych tęczówek może wyczytać wszystko. Każde moje pragnienie, marzenie, przemyślenie, wydaje mi się, że to wszystko ma podane pod nos na srebrnej tacy.

I nie ważne jak bardzo bym się przed tym chroniła, każdego dnia kawałek po kawałku oddaję swoją duszę diabłu, a serce Wampirowi. Świerzbią mnie dłonie, by ułożyć je płasko na odzianej w czarny podkoszulek piersi mulata. Pragnę poczuć krzywiznę jego mięśni oraz ciepło emanujące z tego praktycznie martwego ciała.

Unoszę delikatnie drżącą rękę w górę, układając ją powolnie i delikatnie na lekko zarośniętym poliku. Gładzę palcami szorstką skórę, wytwarzając coś w podobnie napięcia elektrycznego, które z każdym czułym dotykiem przechodzi przez moje ciało w postaci dreszczy i mrowienia.

Czy to jest ten moment, kiedy zaczynam rozumieć jak bardzo dałam się zmanipulować?

Przymykam powieki, unosząc się na palcach, łącząc nasze wargi w przyjemnym, powolnym pocałunku. Mentalnie upadam, kiedy chłodne wargi Wampira stykają się z moimi, kusząc i prowokując do pogłębienia go i całkowitego zatracenia się w tej chwili. Lecę w dół nie patrząc na konsekwencje. Angażuję się, doskonale zdając sobie sprawę, że naszej historii nie jest pisany happy end.

Wzbijam się jeszcze wyżej, otaczając dłońmi jego szyję. Przyciągam go bliżej i bliżej, do momentu, kiedy między nami nie ma żadnej wolnej przestrzeni. Łaknę jego bliskości, pocałunków i obecności. Zapominam o całym świecie, plując sobie w brodę. Przeklinam w myślach na własną słabość i bezmyślność.

Ale w końcu bycie jego przeznaczoną nie było moim wyborem.

Chcę się odsunąć, jednak mocny uścisk chłopaka mi to uniemożliwia. Przyciąga mnie bliżej, ssąc delikatnie moja dolną wargę, ściskając jednocześnie palcami mój lewy bok. Skomlę w jego wargi, bo to jedyne na co mogę się wysilić, będąc tak zahipnotyzowana jego osobą.

Wciąż jestem zła. Dalej nie podoba mi się to co zrobił, jednak moment, kiedy przywiera do mnie swoim ciałem burzy wszystko. Niszczy moje plany, cele, postanowienia. Burzy mój spokój, pozbawiając mnie umiejętności racjonalnego myślenia.

Zostaję omotana przez demona jakim jest sam Lancaster.

A przecież od samego początku wiedziałam, że w tym duecie jestem na przegranej pozycji.

THE LANCASTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz