Dwudziesty-drugi - Będę cię kochał.

20.6K 1.1K 380
                                    

MARATON NA 4K WYGLĄDA TAK.
BĘDĘ DODAWAŁA CODZIENNIE PO ROZDZIALE PRZEZ KILKA DNI. NO OCZYWIŚCIE ŻEBY WAS ZMOTYWOWAĆ DODAM DOPIERO JAK POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM BĘDZIE 100 KOMENTARZY. BUZIA I DZIĘKUJĘ KAŻDEMU KTO MNIE OBSERUJE.

Przestępuje nerwowo z nogi na nogę, czekając na Wampira wiszącego mi odpowiedzi. Na zewnątrz zapadł już zmrok, a jedynym źródłem światła jest jedna lampa — ewentualnie wyświetlacz mojego telefonu. Poprawiam zniecierpliwiona włosy, związane w luźnego koka, mając już powoli dość oczekiwania. Zdecydowanie nie jestem cierpliwą osobą...

— Imogen — słyszę za sobą — Idziemy tam — mamrocze, spoglądając na budynek szkoły. Marszczę brwi, nie rozumiejąc jego intencji, jednak liczą się odpowiedzi. A otrzymam je jedynie wtedy, kiedy pójdę tam, gdzie będzie chciał. Kiwam średnio przekonana głową i ruszam za Wampirem do metalowej drabiny prowadzącej na dach budynku. Cholera, zabije mnie.

Trzymam się mocno metalowych prętów, by nie spotkać się z chłodną fakturą kostki brukowej. Tuż za mną wspina się Lawrence, co wcale nie sprawia, że jestem spokojniejsza. Przeciwnie, czuję jak krew buzuje w moich żyłach i mam dziwną obawę, że on to czuje. Nie wiem, co chciałam osiągnąć odsłaniając szyję, jednak teraz sądzę, że nie jest to bezpieczne. Szczególnie, że możemy się zaraz kłócić.

— Możesz tam usiąść, chociaż znam cię na tyle by wiedzieć, że krzyczysz na stojąco — parska pod nosem, wskazując na jakiś burek na dachu. Nie wiem w jakim celu on tu jest, ale usiądę — Czyli zaczynamy na spokojnie.

— Jak mnie znalazłeś i dlaczego nie odezwałeś się w sierpniu? Dlaczego musiałeś zacząć od bycia dupkiem, zamiast być takim facetem jak w barze? — pytam, nie wiedząc czy dostanę na to wszystko odpowiedzi. Przełknął ślinę i utkwił wzrok w panoramie miasta.

— Chciałem ale miałem pewne sprawy, które przed zbliżeniem się do ciebie musiały być zakończone. Wiedziałem, że jesteś moją Wybraną, więc...

— Wiedziałeś?! — marszczę brwi — Skąd niby? Podobno nie wybieracie sobie tych dziewczyn...

— Wtedy w barze jak byłaś pijana dotknęłaś mojej klatki i to wystarczyło. Wtedy zostało już niewiele osób, więc wiadomość o tym, że znalazłem Wybraną się nie rozniosła. Później chciałem zmienić szkołę i lepiej cię poznać. W barze nie wydawałaś się taka irytująca, stąd ten nieprzyjemny początek. Nie wiesz jak na Wampiry działa przeznaczenie, jak cię widzę zamieram i nie mogę nasycić się twoim widokiem Imi. Jesteś mi pisana, przez co w moich oczach jesteś ideałem i największym pragnieniem — mówi spokojnie, cały czas patrząc mi w oczy — Od moment kiedy cię poznałem nie mogę przestać o tobie myśleć, chciałem żebyś pokochała mnie takiego jakim jestem, nie wiedząc jak wyjątkowa w moich oczach jesteś. Chce ci pokazać jak mi zależy i, że jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko, z wyjątkiem zostawienia cię w spokoju. A mój durny brat tylko wszystko utrudnia.

— Do twojego brata zaraz wrócimy — wzdycham, układając palce na skroni — To co do mnie czujesz nie jest prawdziwe, tylko to wynik całego tego designatur, czy jak to szło. Może na taką nie wyglądam ale chce prawdziwej miłości, czegoś innego niż doświadczyła moja mama. Chce kiedyś być kochana, a nie tak jak by to było w twoim przypadku, przepustka do władzy i siły.

— Nie zależy mi na władzy — drapie się po głowie — Znaczy zależało, póki nie wyszło kilka nieprzyjemnych spraw w mojej rodzinie. Ostatnio kandydatem na władcę stał się nie kto inny jak Blake Lancaster-Davis.

— On jest twoim bratem? — niemalże syczę — Zrobiliście sobie jakieś durne zawody o mnie?

— Blake będzie miał władze, kiedy będzie miał ciebie. Odetnie mnie od jedynej drogi do tronu, szukając wtedy na boku swojej wybranki — stwierdza — Wczoraj powiedziałem mu, że może sobie zwalać starego z tronu, jak odchodzę od tej całej rywalizacji.

Kiwam głową na znak, że zrozumiałam i rozglądam się dookoła. Chłodne powietrze sprawia, że czuję się bardzo zrelakckowana mimo dość niekomfortowych wyznań chłopaka. Oddycham spokojnie i staram się pilnować, by zachować fason do końca rozmowy z Wampirem. Jestem ciekawa co ma mi jeszcze do przekazania.

— Będziesz kochana — zaczyna, podchodząc do mnie. Kuca przede mną i układa dłonie na moich kolanach — Będziesz kochana jak żadna inna dziewczyna, bo zapamiętaj, że nie ma silniejszej miłości niż Wampira do Wybranej. Będę cię chronił i uszczęśliwiał, tak długo jak tylko postanowisz być przy mnie.

Otwieram ze zdziwieniem usta, wpatrując się w lśniące tęczówki Lawrence'a. Mam wrażenie, że z tego wszystkiego zaczynają trząść mi się dłonie.

— A o co chodzi z tym, że kończy mi się czas?

— Mówiłem ci, że beze mnie umrzesz. Wampirze prawo jest chore ale nic nie poradzisz, odrzucenie przeznaczonego to cios i wielka udręka dla Wampira. Ból i ta wewnętrzna potrzeba bycia niej blisko jest zbyt silna. Dlatego Rada zabija zbuntowane Wybrane, wtedy na ich miejsce rodzą się nowe — głaszcze opuszkami palców moje kolano i zadziera głowę w górę — Miałaś na to równe sto dni, a czas leci zdecydowanie za szybko.

— Mam cię pokochać?

— Możesz, ale nie musisz. Ja będę kochał ciebie, a twoim biletem do szczęścia i dalszego życia będzie moja bliskość i obecność — odpowiada — To nie będzie takie trudne, musisz mi dać szanse kochanie.

W tym momencie jakby wszystko pękło. Straciłam swój obraz Lancastera, który wypracował przez całą naszą krótką znajomość. Nie wiem co mam o nim myśleć i którym sobą jest. Nie wiem czy chcę się do niego zbliżyć. Nie wiem co mam zrobić. Jedną pewną rzeczą jest to, że nie chce umrzeć.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
THE LANCASTER Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz