Jakiej liczby bym nie napisała i tak to dobijecie.
Buziaki, notateczka na dole.
typowa 100 i rozdział jutro— Jak przywrócił ją do życia? — warczy Lancaster, ruszając w kierunku Gabe'a. Przełykam niepewnie ślinę i zeskakuję z blatu, by złapać Wampira za ramie — Gabe, do kurwy. Jak przywrócił Wybraną do życia? Odpowiedź mi, bo przysięgam, że cię zapie...
— Lancaster! — syczę, wbijając paznokcie w jego rękę. Jestem zdenerwowana jego podejściem do mojego przyjaciela, jakiś dziwnym nastrojem i dociekaniem, jak przywrócić poprzednią miłość, przy swojej kurwa dziewczynie — Wynoś się stąd.
— Imogen... — wzdycha, momentalnie łagodniejąc. Spogląda na mnie, jednak ja nie chcę w tym momencie na niego patrzeć, czy z nim rozmawiać — Imi, nie chce tu przywrócić Wendy, jeśli o tym pomyślałaś.
— Ty o tym pomyślałeś — cedzę — Nie obchodzi mnie, co urodziło się w tej twojej pustej głowie, masz w tej chwili stąd wyjść.
— Nie będziesz mi rozkazywać — kpi i opiera się plecami o lodówkę — Zostaję tu.
— W porządku — parskam, krzyżując ramiona na piersi. Puszczam mulata i podchodzę do zdezorientowanego przyjaciela. Chwytam go za rękę i prowadzę do drzwi frontowych, przez które wychodzimy. Gabe pyta o wyjaśnienia, jednak do momentu aż nie opuszczamy mojej domu, nie odzywam się słowem.
Ruszamy w kierunku sklepu spożywczego, który jest niedaleko. Gabe wciąż wypytuje, czy w czymś nam przeszkodził, jednak to w tym momencie nie jest ważne. Liczy się tylko to jak się czuje w całej tej dziwnej i normalnie niemożliwej akcji. W końcu jak można kogoś wskrzesić? Czy to jest możliwe? Kiedyś coś oglądałam, że po wskrzeszeniu nie wraca ta osoba, tylko demon w ciele tamtej osoby. To przerażające, a jednocześnie fascynujące.
— Od dawna się nie dogadywali — wzdycha — Domyślałem się, że to prędzej czy później się skończy, ale nie miałem swojego ojca za takiego idiotę. Tak jakby pokazał mamie, że przez cały czas w głowie miał swoją byłą.
Skinam głową i wchodzę z przyjacielem do sklepu. Bierzemy z lodówki dwie puszki jakiegoś gazowanego napoju i mimo, że jestem zła na Lancastera kupuję mu paczkę ulubionych papierosów. Zbyt często kupuje tu je mamie, by sprzedawczyni, która zna mnie od dzieciaka zwróciła na to większą uwagę. Płacę kartą i otwieram chłodną puszkę, z której od razu upijam zimny napój. Orzeźwiam się i zaczynam myśleć trzeźwo, bo przecież pocałunek z Lancasterem zawsze miesza mi w głowie.
— Zostanę z matką — stwierdza.
— Tak chyba najrozsądniej — wzruszam ramionami, wiedząc jaki to momentami jest ból, żyjąc z jednym rodzicem. Obejmuję go ramieniem w pasie i ściskam, na co z jego kształtnych warg wyrywa się cichy chichot. Kocham Gabe'a.
Idziemy sobie powoli w kierunku mojego domu, w którym zapewne czeka na mnie pewniem Wampir. Gabe opowiada mi dalej o sytuacji w domu, o reakcji matki na byłą kobietę ojca i o własnym szoku. Kiedy już jesteśmy pod domem Gabe cmoka moje czoło i tłumaczy, że musi wracać do mamy co całkowicie rozumiem. Ściskam go jeszcze przez kilka minut, po czym dopiero puszczam go by mógł spokojnie wrócić. Następnie wstrzymuję oddech i wchodzę do środka, wpadając od razu na twardy tors Wampira.
— Nigdy więcej mnie tak nie zostawiaj — warczy, układając dłonie na moich biodrach. Prycham pod nosem i odpycham od siebie Lawrence'a, a następnie kieruje się do swojego pokoju. Dziwnym by było, jakby chłopak nie ruszył za mną — Jesteś moją ulubioną Wybraną.
— Ulubiona z dwóch — parskam.
— Może trochę nagiąłem prawdę — wzrusza ramionami, na co się obracam — No co? Skoro tamta Wróżka i tak ci wygadała zbyt wiele to wolę ci teraz powiedzieć prawdę. Miałem więcej wybranych, Wendy była po prostu przed tobą.
— Ile ich miałeś?
— A ilu ty miałaś chłopaków przede mną?
— Odpowiedź za odpowiedź.
— Pięć.
— Jednego — cedzę — Który i tak był bardziej przyjacielem niż partnerem. Jesteś cholernym kłamcą i to jeden z powodów przez które cię tak nienawidzę!
— Teraz mnie nienawidzisz? — kpi, podchodząc bliżej — Jeszcze pół godziny temu nie było tego po tobie widać.
— Nienawidzę cię Lancaster tak bardzo, że wolę umrzeć niż męczyć się z tobą.
— A mimo wszystko ze mną jesteś.
— Staram się z tobą być ale ty wszystko utrudniasz! Nie możesz być ze mną po prostu szczery?
— Pytaj — warczy, próbując załapać mnie za nadgarstki, jednak w porę się wycofuję. Opieram się plecami o ścianę, krzyżując ramiona na piersi — Dwie minuty samej prawdy.
— Ożywisz Wendy?
— Nie — odpowiada z poważną miną. Nie wiem dlaczego wewnątrz czuję w pewnym sensie ulgę.
— Kochasz mnie?
— Tak.
— Pragniesz władzy?
— Tak — prycha — Pragnę jej ale nie jestem idiotą by ciebie do tego wykorzystać. Mówiłem ci już, że dużo się pokomplikowało i zostawiłem ten głupi pościg o koronę. Każdy chce władzy, ja po prostu nie wykorzystam szansy na posiadanie jej.
— Skąd wiesz, że będziesz miał taką szansę?
— Bo mnie kochasz.
— Kłamstwo — syczę — Kochałeś kiedyś kogoś prawdziwie? Nie chodzi o miłość do Wybranki tylko prawdziwą miłość.
— Miłość do Wybranej jest prawdziwa...
— Odpowiedź.
— Tak, kochałem kiedyś jedną. Tak mocno, że nawet nie potrafisz sobie tego wyobrazić.
— Jak miała na imię? — pytam, łudząc się, że Lancaster może mówić o mnie. Nie chce go, jednocześnie go potrzebując. Czy to już hipokryzja?
— Celeste.
Dawno nie pisałam notatki pod rozdziałem, ale zrobię to teraz raz dwa.
i) na samym początku książki pojawił się zwiastun!!!
ii) Ludziska, nie pytajcie mnie kiedy rozdział jak jasno nad rozdziałem piszę ROZDZIAŁ JUTRO. Polecam również mnie zaobserwować i być na bieżąco z wpisami. Zazwyczaj odpowiadam na pytania, co do terminów rozdziałów, ale ludzie no... jest napisane, że jutro to jutro.
CZYTASZ
THE LANCASTER
Teen FictionIdealny świat Imogen McLean przekształca się w bajkę, gdzie by przetrwać trzeba kłamać i dobrze grać. Miłość jest potrzeba, a w przypadku Lawrence'a Lancastera wydaje się po prostu niemożliwa. Książka w trakcie poprawy. Czasami fala cringe'u 2019/2...