Meliodas x reader

1.1K 53 20
                                    

Ten rok był wyjątkowo niespokojny i trudny, dlaczego? Otóż trwała wojna. Wiadomo jest to wyjątkowo nieprzyjemny czas podczas, którego często tracimy bliskich i musimy porzucić dzienną rutynę by zacząć w końcu walczyć. Tak i właśnie było w twoim przypadku...

Twoja matka w owej wojnie zginęła, do tego wszystkiego byłaś przy tym, więc masz taką pewność. Twoja młodsza siostra oraz twój ojciec na ten czas mają status "zaginionych", ponieważ gdy to wszystko się rozpoczęło nie byliście razem, a oni byli na wyprawie, przez co nie mieliście ze sobą kontaktu.

Gdy zostałaś sama to zaczęłaś podróżować, powoli od miasta do miasta, starałaś się przy tym trenować więcej. Ojciec uczył ciebie w przeszłości trochę walczyć przy pomocy tego co otóż mamy pod ręką, tak by zapewnić ci przetrwanie. Dzisiaj jednak musiałaś sama ćwiczyć i próbować przetrwać, ta walka to jednak nie były już tylko praktyki, bo czasami musiałaś stawić czoła prawdziwym bójką przeciwko pewnym nie najmilszym ludziom, których spotkałaś na swej drodze.

Kolejny trudny dzień był już prawie za tobą, słońce zachodziło, więc niebo nabrało pomarańczowo różowawych kolorów, co niosło za sobą piękny i odziwo dość spokojny widok. Postanowiłaś się tu zatrzymać na nocleg, było to miejsce, gdzie o dziwo znajdowało się sporo drzew, co było na twoją korzyść, ponieważ byłaś mniej widoczna. Chwilę jeszcze pochodziłaś, aż znalazłaś dość spore wydrążenie przy ścianie (takim klifie jakby), było to idealne, ponieważ dawało ci również ochronę przed ewentualnym deszczem. Zostawiłaś swoje rzeczy, chociaż nie miałaś ich wielu i poszłaś na poszukiwania drobnych gałązek, by rozpalić ognisko. Z pięć minut później już próbowałaś rozpalić ogień i do tego z dobrym skutkiem, ponieważ płomienie rozbłysły w grocie i zaczęło się robić przyjemne ciepło. Ułożyłaś się na ziemi obok ognista i jeszcze raz wyjrzałaś na zewnątrz przed siebie, gdzie wtenczas zaczęła się roztaczać noc. Zamknęłaś oczy i liczyłaś owieczki.

Ze snu wyrwał ciebie szmer, ognisko dawno zagasło, więc otaczała ciebie zupełna ciemnica. Z zewnątrz jedyne światło to był księżyc oraz gwiazdy, których światło odbijało się od ziemi. Ponowne szurnięcie, stałaś się mniej pewna. Wstałaś do siadu i zaczęłaś się rozglądać, jednak bezskutku. Szybko wyjęłaś ze swojego plecaczka zapałki, po czym odpaliłaś jedną i rzuciłaś na drewienka.

- Halo? Jest tu ktoś? - Twój głos mimo wszystko był nieprzekonujący i niepewny.

Nagle nie wiadomo skąd ktoś rzucił się na ciebie ze snurem. Przycinął ci go do szyi.

- Niezła zdobycz. - Usłyszałaś chrapliwy głos, jednak nie mogłaś się odezwać, bo lina wbijała ci się w szyję.

- Powinniśmy za nią dostać dobre pieniądze. - Usłyszałaś drugi głos, a przed sobą zobaczyłaś pulchnego mężczyznę.

- W końcu zarobimy dobre pieniądze. - Rozmarzył się drugi z nich.

- Sate, sate, sate... - Słodki, nieco dziecinny głos. - Kogo my tu mamy? - Zobaczyłas nagle przed sobą młodego blondwłosego chłopca, byłaś wystraszona, bo pomyślałaś, że to ich towarzysz, nic bardziej mylnego.

- Spadaj stąd dzieciaku. - Fuknął mężczyzna, który nadal trzymał sznur przy twej szyi.

- Ach tak... Panienka nie wygląda na szczególnie szczęśliwą, więc powinniście ją zostawić. - Blondynek wyglądał na nieco zamyślonego, a może rozmarzonego?

- Jeszcze czego. Zjeżdżaj. - Fuknął otyły.

Blondynek spojrzał na nich tylko lodowatym spojrzeniem, miną bez wyrazu, bez emocji i nagle stał sie niesamowicie szybki. Pozbył się opryszków w mgnieniu oka.

- Chodźmy stąd. - Podał Ci dłoń, a ty wdzięczna za ratunek bez zastanowienia z nim poszłaś, ciągle oczywiście trzymając jego dłoń. Dopiero, gdy odeszliście dobry kawałek od groty odezwałaś się słowem.

- Dziękuję... za pomoc. - Nie wiedziałaś co dokładnie powinnaś powiedzieć, poniekąd bałaś się chłopaczka, ponieważ to co pokazał w jaskini świadczyło tylko o jego sile.

- Nie ma sprawy. Miałaś kłopoty, a ja tak się składa.. lubię pomagać tym dobrym. - Uśmiechnął się szczerząc przy tym zęby. - Nie jesteś ranna prawda? - Spytał z nutą opiekuńczości w tonie głosu.

- Spokojnie, nic mi nie jest. - Uśmiechnęłaś się delikatnie, a na twoich polikach pojawił się delikatny rumieniec.

- To dobrze. - Zaśmiał się. - Tak w ogóle to jestem Meliodas. - Spojrzał tobie w oczy.

- Miło mi ciebie poznać Meliodasie, ja jestem [T.I]. - Przedstawiłaś się, a on ucałował twoją dłoń.

- Mnie również. - Spojrzał gdzieś w dal. - Mam wrażenie, że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi [T.I]. - Znowu doświadczyłaś jednego z tych ciepłych uśmiechów ze strony chłopaka i lekkim skinieniem głowy mu przytaknęłaś. Znałaś go parę chwil, ale czułaś się bezpiecznie. To był ktoś komu mogłaś zaufać w tym świecie, dopiero odnalazłaś kogoś... komu naprawdę czułaś, że możesz zaufać.

Anime - One shot'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz