Jellal Fernandes x reder

1K 40 2
                                    

Czasami bywa tak, że jesteśmy zmuszeni cofnąć się wstecz. Utonąć gdzieś w otchłani wspomnień, tych dobrych i przykrych. Tylko.. co się wydarzy, gdy nasze dzieciństwo było falą nieszczęścia, a jedyne co pamiętamy to zło, które zawładnęło nami.. i naszymi przyjaciółmi.. rodziną.

*retrospekcja*

Czy jest coś przyjemnego w wykonywaniu darmowej pracy fizycznej będąc dzieciakiem? Nic, oczywiście. Byłaś jednym z dzieciaków z łapanki. Twoi rodzice zostali zabici, jak większość dorosłych w miasteczku czy raczej wsi. Całe wydarzenie miało miejsce jakieś dwa miesiące wstecz. Od tamtego momentu stałaś się bardzo wrażliwa na wszystko i mniej ufna. Cały obiekt, w którym znajdowałaś się ty oraz kilkoro 'ocalałych' dzieciaków, zwał się 'Rajską wieżą'. Tutaj właśnie twoje więzy stały się mocniejsze z Szkarłatnowłosą dziewczyną, której imię brzmiało Erza oraz z granatowowłosym Jellalem.

Każdy z nas chciałby się jakoś nazywać, czyż nie? Jednak... Nie każdemu jest to dane. Nasza szkarłatna piękność otrzymała swe 'nazwisko' od przyjaciela, Jellala. Podziwiałaś go, był pozytywną osobą, umiał znaleźć odrobinę szczęścia w tej paskudnej chwili. Kochałaś go, pomimo, że byliście dziećmi, darzyłaś go mocnym uczuciem. Widziałaś mimo wszystko jakim wzrokiem zerka na Erze, wiedziałaś doskonale jak nikłe są twoje szanse..

***

Pewnego dnia nie dostajecie wyboru, chociaż może..? Śmierć okrutna lub ucieczka, dobre określenie. Wtedy byliście już starsi, o rok, ale jednak. Walczyliście o wolność...

- Jellal, proszę Cię! Nie mamy czasu, chwyć mnie za rękę! - Samotne łzy spływały z wolna po twych rumianych polikach. Chłopiec stał osłupiały i wpatrywał się w jeden punkt. - Nie ma czasu na wygłupy... proszę... - Zaszlochałaś ponownie, tym razem próbując go dotknąć w ramię i obudzić z transu.
Ku twojemu zdziwieniu dostałaś jedynie po rękach, uderzenie od niebieskowłosego sprowadziło Cię na ziemię.

- Nie, [T.i]. Nie można uciec od czegoś co zagarnęło Twoje życie i opętało duszę. Zostałem przeklęty, moja dusza nie była nieśmiertelna przez co przegrałem walkę. Odejdź. - Powiedział stonowanym głosem, dość nie typowym dla niego.

- Jellal.. - Twoje oczy były już lekko spuchnięte od płaczu. - To nie prawda.. przecież jesteśmy rodziną! Nie zostawię Ciebie! - Upadłaś na kolana i pochyliłaś głowę w dół, tak że widziałaś kryształową podłogę.

- Zamknij się smarkulo! Nie wiesz o mnie nic. - Jego głos pokazywał, iż wpadł w złość. - Jestem wcieleniem Zerefa. - Tutaj jego głos stał się niesamowicie basowy, mocny. Ostatecznie ułamał kawał kryształu ze ściany i próbował nim skrócić Cię o głowę. Bezskutecznie, w ostatnim momencie Erza przybiegła i pchnęła Ciebie tak, żeby chybił. Ucierpiała na tym jedynie szmaciana sukienka Scarlet, która zyskała kilka dziur. Dziewczyna jednak zdawała się nie przejmować tym.

- [T.i], chodźmy... To nie jest Jellal jakiego znasz. Zmienił się. - W jej słowach była nutka żalu, a jednocześnie zaciętości. Dopiero teraz ujrzałaś samotną łzę z oka dziewczyny. Płakała jednym z nich. Odpuściłaś, widziałaś, że Fernandes nie wróci do siebie, a wasze życie będzie zagrożone, gdy nie opuścicie tego miejsca. Wybiegłaś z pomieszczenia... a tuż za Tobą Erza. To było twoje ostatnie spotkanie z Jellalem.

***

W pewnym etapie życia okazuje się, że twoje ciało się zmienia. Kobiece kształty, łagodna twarzyczka. Stałaś nie nienaganną dziewką, o pięknych, zadbanych włosach, błyszczących oczach i serdecznym uśmiechu. Stałaś się taka, po dołączeniu do 'Fairy Tail' wraz z siostrzyczką Erzą. Stanowiłyście odtąd zgrany zespół. Liczne misje, zadania, a wszystko to by móc o siebie zadbać nie licząc na łaskę innych. Dążyłaś do stania się najpotężniejszym magiem, a przynajmniej klasy S. Chciałaś udowodnić jemu, sobie, że gdyby wydarzenie miało miejsce teraz to byś nie uciekła.

Usiadłaś przy barze w siedzibie gildii i oparłaś głowę dłoń. Twarz spuściłaś w stronę blatu, tak aby nikt nie mógł jej ujrzeć. Kilka łez spłynęło Ci po policzkach, tęskniłaś, martwiłaś się, kochałaś...

- [T.i], minęło już sporo czasu, wątpię by on nadal żył. Jego ciało należy do Zerefa, a on jest niczym bóstwo nieszczęścia. - Erza podeszła do Ciebie i położyła dłoń na ramieniu. Rozumiała Ciebie jak nikt inny. - Nie powinnaś dusić w sobie uczuć, wykończysz się kiedyś sama. - Kobieta westchnęła, nie wiedziała do końca co może jeszcze zrobić.

Wzięłaś kilka głębokich wdechów, jednak nie miałaś czasu na reakcję, ponieważ wrota gildii się otwarły. Wstałaś natychmiast i przepchnęłaś się przez tłum ludu, który zebrał się blisko wejścia. Stanęłaś jak zdębiała, gdy zrozumiałaś sytuację. Stałaś po środku ich, a w drzwiach był nikt inny, był on... Jellal. Chłopak przeszedł jeszcze parę metrów, a następnie wpadł w twoje objęcia, dosłownie. Był okropnie osłabiony i najwyraźniej nie do końca rozumiał gdzie się znalazł.

- [T.n]? - Szepnął prawie niemo. - Nie opuszczaj mnie więcej... - Granatowowłosy zemdlał w twoich ramionach, a ty starałaś się ułożyć go na podłodze i przywrócić do normalnego stanu. Oczywiście pozostali pomogli jak tylko umieli.

Samotna łza spłynęła i upadła prosto na jego poliku.

- Nie opuszczę Ciebie nigdy więcej.. - Uśmiechnęłaś się bardzo delikatnie i wtuliłaś się w jego tors.

Anime - One shot'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz