Levi x reader (LEMON) (aot/snk)

1.7K 61 9
                                    

Cholera, co tu dużo mówić. Tak czytam wasze komentarze, tak inspirują mnie (w dobrym i złym znaczeniu, chyba ten shot pokazuje jak bardzo złym). Dobra w każdym razie.

Dzięki @kochanka_sakusy (czy to cholerstwo w ogóle oznaczyło?????), to ty zainspirowałaś mnie tym komentarzem, przyznaję X D. Co prawda nie jest to dosłownie nic powiązanego z pierwszym shotem z Levim, natomiast historia jest rewritem drugiego shotu z Levim Ackermanem w tej książce. W każdym razie jest ostro i jest ostrzeżenie o cytrynce ;).


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


___________________________________________________________

I znów przemierzałaś te zimne korytarze murów jak ze starej twierdzy. Kolejny raz mroził cię ich widok, kolejny raz... słyszałaś wodę, która kapała z niewiadomego kierunku, dudniąc jedynie w tym cichym i ciasnym miejscu, jednak parłaś przed siebie. Ten spokój dawał ci otuchę... ale i siłę, której tak bardzo ci teraz brakowało. Przełykałaś jedynie nerwowo ślinę, dosłownie co kilka kroków, choć od dłuższego czasu miałaś już sucho w buzi i wcale tego nie musiałaś robić, był to swego rodzaju odruch obronny. Byłaś bliżej z każdym krokiem, aż dotarłaś niemal pod drzwi. W tej dosłownie chwili czekoladowo włosy chłopak opuścił pomieszczenie, tym samym wychodząc na korytarz. Twój wzrok zaraz za nim podążył, aż doszło do spotkania. Zielone, ciepłe i zawzięte oczy od razu wzbudziły w Tobie wyraźne poczucie winy.- Znowu tutaj? - Zapytał chłopak, był najwidoczniej ciekaw, bo statystycznie często miał okazje Ciebie tutaj widzieć.- Tak wyszło. - Warknęłaś nerwowo, nie chcąc zdradzać ani słowa więcej.- Spokojnie, nie denerwuj się. Po prostu ciekawi mnie... dlaczego kapral aż tak się na Ciebie uwziął. Musi Ciebie nienawidzić, [TI]. Skoro tak często tutaj jesteś. - Eren się wciąż zastanawiał, ale ty nie dałaś mu dokończyć tej myśli, wolałaś by przestał w ogóle o tym rozmawiać i poszedł w swoją stronę.- Po prostu... jestem nieposłuszna. - Powiedziałaś i zaraz usłyszałaś słowa "wejść" dobiegające zza drzwi. Kapral musiał usłyszeć waszą mini pogawędkę i z chęcią jej przerwania zawołał Ciebie - Wybacz, na mnie pora. - Rzekłaś na odchodne i otworzyłaś drzwi do gabinetu, by zaraz w nim się zgubić.Eren Ciebie wcale nie denerwował, w zasadzie nic do niego nie miałaś, był zawsze życzliwy i troszczył się o przyjaciół, jednak nie lubiłaś gdy zbytnio się wtrącał, irytowało to Ciebie zazwyczaj, zwłaszcza gdy tematy schodziły na kaprala Leviego, którego uwielbiałaś. Chociaż innym wydawało się, że Ciebie nienawidzi to w rzeczywistości było nieco inaczej. Jednak czasami wydaje się, że waszą relację można i podciągnąć pod pewnego stopnia nienawiść...Widywaliście się niemal codziennie, wszystko przez twoje wybryki, za które właśnie musiał Ciebie karać, napędzało to Ciebie niesamowicie, każdy kolejny skok wbrew zasadom był jedynie krokiem zbliżającym Ciebie do Leviego. Byłaś chyba perfekcjonistkom w szukaniu pretekstów, byleby się tu znaleźć.


***


- Chyba znasz już każde z moich słów na pamięć [T.I]. Oszczędzimy sobie tego. - Kobaltowe oczy przeszywały Ciebie na wylot, beznamiętny wzrok, który za każdym razem odrywał Ciebie od rzeczywistości.- Mhm... - Wymamrotałaś, gdyż praktycznie odjęło Ci mowę, gdy tak topiłaś się w tym wzroku.- Głośno i wyraźnie. Chcę Ciebie słyszeć. - Burknął jakby był niezadowolony, a Ty poczułaś przyjemne ciepło w okolicach brzucha, jakby dreszcz który zaraz Ciebie napędził.- M...h...m... - Rozciągnęłaś burknięcie na tak długie i powolne jak tylko potrafiłaś, a przy tym było też ciche, chciałaś teraz się z nim podrażnić.- A więc tak chcesz się bawić! - Warknął niezadowolony wstając przy tym ze swojego miejsca. Zaraz znalazł się obok Ciebie, nie trwało to nawet sekundy, a młody Ackermann już stał przed Tobą i delikatnie palcami podtrzymywał twój podbródek w górze, byś nie uciekała wzrokiem. - Chcę to usłyszeć jeszcze raz [T.I]. - Po co tak naprawdę tutaj przychodzisz? Twoje wybryki mogły być przypadkiem, owszem... na początku. Ale teraz wydają się być naumyślne i nie oszukasz mnie, że jest inaczej. Tak więc, dlaczego to wszystko? Ta dziecinada. - Poczułaś nagłe łzy w oczach. Rozgryzł Ciebie, jak zwykle z resztą.- J-ja... Ja po prostu chcę być bliżej Kaprala. - Zacinałaś się z każdym słowem, a delikatny rumieniec oblał twoje poliki.- Ach tak...? Jak blisko? - Udawał głupiego, to była swego rodzaju gra, w której byłaś na straconej pozycji.- Jak to tylko możliwe. Ja... Ciebie chyba kocham Levi. Muszę być przy Tobie, to moje marzenie, moja misja. Pragnę Ciebie, nie masz pojęcia jak bardzo. - Wybuchnęłaś w końcu i poczułaś jak nagle zalewa Ciebie fala wstydu.- Niegrzeczna dziewczynka. - Pocierał delikatnie twoją brodę, aż w końcu jego palce zawędrowały do twoich ust, delikatnie odginał twoją dolną wargę kciukiem. - Niegrzeczne dziewczynki potrzebują kary, a Tobie chyba ona się należy. Nazywanie przełożonego po imieniu, doigrałaś się młoda. - Mruknął, choć chyba wcale nie był dużo starszy od Ciebie. - Czego oczekujesz...? - Zakłócił już Twoją przestrzeń i to dawno, przygryzał teraz delikatnie przy tym ssąc twój płatek ucha.- Rób co chcesz, obojętne mi to. - Chciałaś zgrywać odważną, a jednocześnie pokazać jak uparta jesteś, próbowałaś pokazać jak bardzo teraz jesteś obrażona i jak wisi ci to co z Tobą zrobi, w jaki sposób Ciebie ukaże.- Ach tak? - Uśmiechnął się pod nosem, dawno nie miałaś okazji zobaczyć podobnego uśmiechu na tej twarzy i poczułaś jak nagły stan zahipnotyzowania mija. - Nie chcę później słyszeć słowa marudzenia. - Nie spodziewałaś się tego, wziął Ciebie zupełnie z zaskoczenia. Jego usta wbiły się w Twoje, było w tym pełno namiętności, a jednocześnie coś brutalnego, coś co tak pobudzało w Tobie wszelkie emocje. Czułaś jego język, proszący o dostęp, ten który chciał rozpocząć zawzięta walkę. O nie, tej wojny nie zamierzałaś przegrać, uchyliłaś delikatnie usta i wpuściłaś go do środka. Twój język przeplatał się z jego, walcząc o dominacje, była to kolejna walka, którą przegrywałaś, choć się starałaś.- L-levi... - Jęknęłaś mu w usta, twoje oczy jakby już odpływały.- Chyba przyzwyczaiłaś się już do mojego imienia, niegrzeczna dziewczynka. - Wciąż Ciebie całował, poczułaś jego dłoń na Twoim ciele coraz śmielej przechodzącą przez każdy jego skrawek. Wciąż się zachłannie całowaliście, poczułaś w końcu jak chwycił za krańce twojej koszulki i pociągnął ją do góry, by zaraz Ciebie z niej uwolnić. Nie przerywałaś waszej zabawy nawet, gdy podniósł Ciebie i usadził na biurku przed nim. Wtedy odwdzięczyłaś się tym samym i tym razem to Ty pozbawiłaś go koszulki. Twoim oczom od razu ukazały się liczne rany na jego ciele, co wcale nie było zadziwiające, w końcu od dawien dawna jest zwiadowcom. Tym razem to on przejął dominacje, a jego dłoń powędrowała na Twoje plecy i stoczyła niewielką bitwę z zapięciem twojej bielizny, która ustąpiła niesamowicie szybko, niczym gimnazjalistka po dwóch piwach. Zaraz jego usta zaczęły wędrówkę, zaczynając od szyi, która była dla Ciebie dość czułym miejscem, a kończąc na piersiach. Wtedy pierwszy raz wydał Ci się jak dziecko, gdy zasysał je jak niemowlę w poszukiwaniu mleka. Czułaś, że chcesz krzyczeć jego imię, ale wiedziałaś, że musisz być silna, że to nie pora, bo właśnie na to liczył. Oparłaś się, jednak kilka jęków wyszło z Twoich ust, gdy masował Twoje piersi.- Ja nie mogę... Levi ja nie wytrzymam... - Jęknęłaś pod nosem nerwowo zagryzając własny palec.- To dopiero przystawka skarbie, ale widzę, że niecierpliwisz się deseru. - Mruknął Ci do ucha i przejechał palcem po twojej dolnej partii ciała, co prawda było to mało odczuwalne, gdyż wciąż miałaś tam na sobie pełne odzienie, jednak samo wyobrażenie dodało emocji. Tym razem nie czekałaś, pomogłaś mu zrzucić Twoje spodnie, gdzieś daleko w kąt tego gabinetu, jednak nie chciałaś sama stanąć tu nago przed nim, więc zaraz zajęłaś się również jego rozporkiem, który szybko odpuścił zbędnej walki i zsunęłaś jego spodnie po same kostki. Widziałaś już doskonale to wybrzuszenie w materiale jego bielizny i mruknęłaś z zadowolenia.Widział to, widział jak bardzo Ci się spodobała ta chwila i musiał ją popsuć, poprzez namiętność i brutalność, zwyczajnie nie chciał dać Ci satysfakcji, bo wciąż... miała to być Twoja kara. Pchnął Ciebie na biurko, byś położyła się na plecy, mimo brutalnego brzmienia nie było to wcale bolesne, wręcz delikatne. Poczułaś jak zsuwa ostatnie odzienie z Twojego ciała i wiedziałaś doskonale, że znów się uśmiecha. Zaraz poczułaś jak jego palec delikatnie zatapia się w Tobie i wykonuje powolne, koliste ruchy, a później drugi... i kolejny. Czułaś znów to ciepłe uczucie falujące gdzieś w brzuchu i jęknęłaś odruchowo. - Wydaje mi się, że jesteś już gotowa. - Mruknął zadowolony pod nosem i zdjął swoje bokserki, nie pozwolił Ci wstać do siadu nawet na chwilę, trzymał Ciebie za ramiona, przyblokowaną przy blacie biurka jedną z dłoni, a drugą nacelowywał penisem na twoje wejście. Robił to delikatnie, a jednocześnie się bawiąc. Drażnił Ciebie tym niesamowicie, gdyż jedynie się ocierał, teraz gdy byłaś już tak nabuzowana, gdy było Ci niesamowicie gorąco właśnie z jego powodu, teraz postanowił rozpocząć kolejną walkę, której znów uległaś. W ciągu krótkiej chwili nacelował na wejście i wszedł szybko i brutalnie, nie czekając nawet chwili na przyzwyczajenie, zwyczajnie zatopił się w Tobie, a zaraz dołożył ruchy bioder, które również zdawały się być stanowcze i mocne. Czułaś jak wasze ciała doskonale współgrają ze sobą, że to właśnie tego tak bardzo chciałaś przez ostatnie miesiące starań. Dopiero teraz pozwolił Ci się niego podnieść i pochwycił Twoją talię, byś wstała całkowicie.


 Trzymał Cię za biodra i delikatnie opuszczał i podnosił, powtarzając ten cykl, aż zaczęłaś nieprzerwanie wykrzykiwać jego imię, gdy zalewała Ciebie ta rozkosz.

- Levi... Levii.... Levi!!!! - Napędzało Ciebie to z każdą chwilą, aż poczułaś, jak jego ruchy stają się wolniejsze, ale bardziej stanowcze. W końcu znów trafiłaś na biurko, brzuchem do dołu, a on wykonał ostatnie ruchy. Poczułaś ciepło, przyjemne i kojące, które rozlało się całej twojej dolnej partii ciała. Wyszedł i delikatnie pochylił się nad Tobą, by zaraz wyszeptać Ci do ucha te słowa.- Niezła jesteś rekrutko... Chyba zasługujesz na częstsze kary. - Zdecydowanie zapadną Ci w pamięć.



__________________________________

Cholera jest tak późno, nie wiem X D Jakby gdzieś były literówki, błędy językowe, cokolwiek to z góry dzięki za komentarze z pomocą lekką!!

Anime - One shot'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz