Gray Fullbuster x reader

1.5K 44 1
                                    

Przypomina mi się pewna historia, a w zasadzie to fakt. Było to już dłuższy czas temu, jednak każdy wspomina tamte czasy tragicznie, no... może inaczej, każdy mag, czarnoksiężnik, osoba, która ma coś wspólnego z magią. Był to taki okres czasu, ktory trwał absurdalnie długo. Nie funkcjonowały bowiem gildie, przynajmniej publicznie. Bywały osoby, które zakładały je w ukryciu, ale to nie należało do masowych i częstych zjawisk. Rozumiesz już powagę sytuacji, więc teraz wejdźmy w szczegóły. Rada zakazała używania magii, a każdy kto miał z nią coś wspólnego i nie zrzekł się jej ukrzywanie mógł zostać pojmany i stracony. Każdy mógłbyć wrogiem czychającym, by nakablować. Pamiętam tamte dni.. pamiętam tamte historie, które zasłyszałam od innych, gdy tamta era dobiegała końca, ale teraz skupmy się na jej trwaniu.. Na erze bez magii...

***

Twoje melodyjne imię to [T.i], jesteś wróżką ognia, władczynią. Od początku swojego istnienia zastanawiałaś się czy to zaleta czy jednak wada. Prawda, w takich czasach każdy wolałby być zwyczajny. Taką, więc musiałaś udawać na codzień. Oczywiście mogłaś pozbyć się swojej mocy, gdy był na to czas, ale coś odrzuciło Ciebie od tego pomysłu. Zostało się ukrywać z tym. Na dworze było dość pomuro, w końcu była jesień. Przewróciłaś oczami i ziewnęłaś burcząc coś pod nosem. Postanowiłaś się gdzieś ruszyć z domu, nie zważając na pogodę. O tej porze roku była ona dość codzienna, więc nie powinna Tobie zbytnio przeszkadzać. Założyłaś ciepły golfik, wąskie jeansy, na nogi ulubione buty, a na dokładkę płaszcz o przepięknej [kolor] barwie. Twoje włosy były rozpuszczone i falowały się opadając na plecy. Wyszłaś z mieszkania zamykając je na klucz. Już u bramy do bloku przywitała Ciebie sąsiadka.

Była ona staruszką, siwiutka, wiecznie pochylona, ale za to bardzo ruchliwa i energiczna. Lubiłaś ją, można powiedzieć, że była dla Ciebie jak babcia, czego czasami było Ci trzeba zważając na to, iż mieszkałaś sama. Dlaczego nie z rodziną? Jakby to... Twoi biologiczni rodzice zginęli w wypadku, taką wersje usłyszałaś. A na rodzinie zastępczej nie można całe życie polegać, w końcu trzeba się usamodzielnić.

- Dzień dobry moje słonko. - Uśmiechnęła się sympatycznie.
- Dzień dobry proszę pani. - Odpowiedziałaś również się uśmiechając i przepuszczając staruszkę w drzwiach opuściłaś blok. Na dworze było zimno, tak jak przypuszczałaś, pomimo to nie zawróciłaś i udałaś się dalej w drogę. O dziwo całkiem sporo ludzi wpadło na pomysł spacerowania o tej porze. Postanowiłaś, więc udać się do lasku. Las opodal Magnoli był piękny o każdej porze roku, dlatego bywało, że ludzie z okolic przyjeżdżali tylko po to by spędzić w nim miło czas.
Przechadzałaś się tak dłuższą chwilę, aż w końcu usłyszałaś melodię, piękną muzykę przygrywaną na gitarzę. Była ona roznoszona przez wiatr, a Ty.. postanowiłaś udać się do jej źrodła. Podążałaś w jej kierunku, do momentu, aż ujrzałaś czarnowłosego chłopaka siedzącego na ławce i szarpiącego struny. Od razu podeszłaś do niego, pomimo, że nie należałaś raczej do towarzyskich osób.
- Ładnie grasz. - Posłałaś mu uśmieszek. - Można się przysiąść? - Twoje włosy powiewały na wietrze dodając tobie uroku.
- Dzięki! - Odparł. Jasne. - Odpowiedział i zrobił Tobie miejsce obok siebie.
- Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie słyszałam tak dobrego kawałka. - Podparłaś się łokciami.
- Jestem jego autorem, więc to pewne, że słyszałaś go pierwszy raz. - Zaśmiał się. - Jak się zwiesz? - Spotkał Twoje oczy i zaczęliście wymianę spojrzeń.
- [T.i. T.n.]. Miło mi. - Posłałaś mu ciepły uśmiech. - A Ciebie jak zwą? - Dopytałaś.
- Gray Fullbuster. - Chłopak ujął Twoją dłoń i ucałował. - Wybacz, nigdy nie wiem jak się zachować, gdy podejdzie do mnie piękna dama. - Zaśmiał się dość nerwowo.
- Często podchodzi? - Zaśmiałaś się również.
- No właśnie nie koniecznie... - Burknął. - Dasz się zaprosić do kawiarni?
- Z przyjemnością. - Odparłaś i ruszyliście prosto do miasteczka na deptak.

***

Siedzieliście w kawiarni popijając gorącą, pomarańczową herbatę.
Włączony był telewizor, w którym leciały jak zwykle smętne wiadomości.

"Kolejny uzdolniony człowiek został schwytany. Obywatele, nasza kraina zaczyna się robić bezpieczniejsza bez tych magicznych kreatur, jak tylko zauważycie kogoś podejrzanego to zgłoście nam to natychmiast. Dostaniecie solidne wynagrodzenie..."

Zawsze, gdy tego wysłuchiwałaś coś w Tobie kipiało, jednak nie dawałas tego po sobie poznać. W około działo się dość spoko. Z jednej strony długa kolejka do baru, z drugiej gorączkowo dyskutujący ludzie, najpewniej na temat wiadomości, które przed chwilą leciały w telewizorze. Zwróciłaś jednak najbardziej uwagę na małego chłopczyka, który chodził bez widocznego celu po kawiarni oraz na mężczyzne, na którego przypadkowo wpadł.
- Nauczę Ciebie chodzenia smarkaczu! - Już było widać jak wymierza cios chłopaczkowi, ale w ostatniej chwili Gray zerwał się z miejsca i osłonił go.
- Nie nauczył nikt Ciebie, że słabszych się nie bije? A co dopiero dzieci. - Warknął czarnowłosy.
Mężczyzna jedynie odszedł oburzony. Od razu dołączyłaś do Fullbustera.
- Wybacz, musiałem zareagować, nie chciałem na to patrzyć z boku. - Westchnął i pogładził młodziaka po włosach.
- To zrozumiałe. - Uśmiechnęłaś się. Również bym interweniowała, ale chyba jestem słabiutką dziewczyną. - Westchnęłaś i wyjrzałaś za szklane drzwi, gdzie zrywał się wiatr. Zwróciłaś szczególną uwagę na dzieci bawiące się na placu zabaw, wiatr wyglądał na coraz mocniejszy. Oglądałaś sytuację jak na zwolnionym tempie. Wybiegłaś przed kawiarnie, a wkrótce dołączył do Ciebie Gray.
- [T.i], coś się stało!? - Wyglądał na zmartwionego i wystraszonego.
- Ja.. Nie wiem... - Odpowiedziałaś ledwie go słuchając i zaczęłaś się rozglądać. W końcu ujrzałaś mężczyznę na dachu jednego z bloków, czuć było od niego magię na kilometr, wiedziałaś, że jest prowokatorem całego zamieszania.
Znowu widząc wszystko jakby czas się zatrzymywał na moment i przyspieszał z zabójczym tempem, ujrzałaś jak ogromny komar odrywa się z drzewa i leci w powietrzu prosto ja plac zabaw, prosto na małą dziewczynkę, która nie widzi zamieszania. Zerwałaś się z miejsca i sprintem pobiegłaś przed siebie skacząc w ostatniej chwili, między konar a dziecko, zapaliłaś swoją dłoń, w tempie błyskawicznym i zwęgliłaś ten ogromny kawał drzewa zasłaniając przy tym dziecko. W końcówce stanęłaś równo, a natępnie upadłaś ja kolana, a łzy bezsilności spłynęły po twoich polikach. Wiedziałaś, że to twój koniec, bo ujawniłaś swoją umiejętność. Nie byłaś w stanie się ruszyć. Usłyszałaś głos za sobą.
- [T.i]... - Należał oczywiście do Graya. - Rusz się w końcu! - Był wystraszony, a ty sparaliżowana. Chłopak wziął Ciebie na ręce i pobiegł gdzieś w zaułek.
- Wydasz mnie? - Łzy płynęły po twoich policzkach równo.
- Głupia jesteś, milcz. - Warknął i postawił Ciebie na ziemi, gdy był pewny, że nikt was nie znajdzie.

- Będą mnie chcieli porwać zapewne dla eksperymentów, ale... Nie umiałam inaczej! To dziecko mogło zginąć. Był tam ktoś jeszcze, był mężczyzna, który wywołał tą burzę. - Wyjaśniałaś. - Po co ja to w ogóle mówię.. Pewnie mnie nienawidzisz i postrzegasz jako potwora teraz. - Spojrzałaś na ziemię, a chłopak od razu ujął twój podbródek i uniósł do góry.
- Nawet tak nie mów. Znamy się krótko, a ja czuję jakby minęły już wieki. Nie tylko ty masz moc, której się boisz i ukrywasz moja droga. - Gray wyczarował niewielką, lodową różę i wręczył dziewczynie. - Nigdy nie wiesz, kiedy spotkasz kogoś tkwiącego w tym dole.. tak jak ty. - Uśmiechnął się do ciebie delikatnie. Twoje źrenice się rozszerzyły. Pomimo panującego chaosu, wasze gesty, delikatnie ruchy doprowadziły wasze usta do spotkania, w którym złączyliście je bez cienia szansy na szybkie rozłączenie. Chcieliście się sobą nacieszyć, swoją obecnością, dotykiem. Tak właśnie poznałaś Graya Fullbustera, chłopaka, który tamtego ponurego dnia zmienił twoje życie raz na zawsze.

***

Opowieści z tej okropnej ery zawsze są pasjonujące, ludzie postępujący w tak niezwykły sposób. Tak, to cudowne, ale cieszę się, że dobiegła ona końca. Nie wiem ile byłabym w stanie wytrzymać bez magii. Wybaczcie moi kochani, ale chyba najwyższy czas wyjść z domu... - W tej chwili zamknęłam dziennik zostawiając go na biurku i spojrzałam ostatni raz w lustwo poprawiając włosy. - Dzisiaj wielki dzień Graya i [T.i], biorą ślub. Obiecali to sobie od razu, w dniu, gdy się poznali, ale chcieli zaczekać do nowej ery.. Doczekali się. - Opuściłam moje mieszkanie pełne sekretów, zamykając je szczelnie na klucz.~

_____
Historia bazowana na roleplayu (1v1), który aktualnie piszę z pewną cudowną osobą! Tytułowo "żywioły".

Anime - One shot'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz