Kathleen x Sensui (Gibiate) Inaczej

233 3 0
                                    

Cholera wie ile to już minęło, w tym szaleństwie. Zawód, którego doświadczyliście, gdy poznaliście prawdę, to wszystko było tak przytłaczające, jednak z jednego powodu dziewczyna była wyraźnie szczęśliwa. Nie musiała być sama, pierwsze miesiące po rozdzieleniu się z Sensui'em była pod bacznym okiem Kenroku, który ją chronił przed Gibi'ami. Nie było łatwo, bo przecież nie mogło być, nie w takich chwilach, gdy z całej drużyny pozostała dwójka. Mimo wszystko udawało im się robić obozowiska, tymczasowe, ale również pod koniec jedno stałe. Był to duży plac wraz z jakimś budynkiem, prawdopodobnie jakaś sala gimnastyczna, ponieważ tam również nie brakowało wolnej przestrzeni, na ich szczęście światło działało dobrze, zarówno w środku jak i na zewnątrz, tak więc mieli tu szanse spokojnie przespać noce. Co czwarty dzień wychodzili ze schronienia w poszukiwaniu żywności, która mogła gdzieś jeszcze zostać w sklepikach lub restauracyjnych kuchniach. Stało to się ich rutyną.- Kathleen musimy wracać, zaraz zacznie się ściemniać, a na otwartej przestrzeni nie będziemy mieć szansy z chmarą gibii. - Wyjaśnił Kenroku i delikatnie szarpnął ją za ramię, ona jednak wciąż wpatrywała się w jeden punkt, jakby zamyślona, chociaż ciężko by było inaczej, ale ostatnimi czasy zdarzało jej się to nadmiernie często.- Jak myślisz Kenroku? Sensui nas znajdzie? - Odkąd się rozdzielili, od tamtego dnia Kenroku nie widział uśmiechu na jej twarzy, a jedynie tą bierność, smutek, co więcej mimo wszystko słyszał to jak jej dusza krzyczy z rozgoryczenia.- Znajdzie. Spokojnie, on zawsze dotrzymuje słowa. - Mężczyzna przez moment trzymał dłoń na jej ramieniu, aby dodać jej otuchy. - Wracajmy Kath, może właśnie nas szuka, może znalazł już obozowisko. - Delikatnie się uśmiechnął do niej, a ona tylko odwróciła wzrok, jej oczy były puste i szkliste niczym u lalki, a jednocześnie widać było jak jej mięśnie się lekko rozluźniają.- Masz rację. - Odparła i zaczęła iść w stronę wyjścia, a on za nią. Oboje mieli przewieszone przez ramię torby, były o dziwo pełne konserw i wody w butelkach, udało im się tym razem znaleźć niezłe zapasy.


***


Powrót trwał mimo wszystko długo, bo zdołali się oddalić na niezłą odległość od obozu, słońce już praktycznie zachodziło, a oni byli już nieco wystraszeni, w końcu mieli jeszcze spory kawałek. Dziewczyna już słyszała ryki, które wyraźnie się zbliżały.- Kath! - Kenroku odepchnął ją momentalnie na bok, a zielona jaszczurka praktycznie rzuciła się na nich. Zdołał on jednak ją unieszkodliwić. - Cholera, czemu one tak szybko wylazły?! - Był zdenerwowany, bo teraz musiał oczyszczać drogę. Walczył dzielnie z gibi'ami, jednak dziewczyna była w tej chwili bezbronna i kiedy on walczył z jaszczurkami trzymała się z tyłu, jednak w pewnej chwili dostrzegła, że zaczynają mieć plecy i dzieliła ją dosłownie chwila przed staniem się ofiarą. Krzyknęła odruchowo i zamknęła oczy, najbardziej jak się tylko dało zacisnęła powieki, bała się niesamowicie. Kenroku wykrzyczał jedynie jej imię, gdy zobaczył co się zaczęło dziać.Nawet w tej chwili, tym durnym momencie bierności myślała wciąż o Sensuiu, jak bardzo za nim tęskni, chyba właśnie wtedy zrozumiała co tak naprawdę do niego czuje. Nie poczuła nawet, gdy gibia rzucała się na nią i wbiła żądło prosto w jej brzuch. Kenroku natychmiast wręcz rzucił się do niej i zabił stworzenie, które to sprawiło. Wziął ją na ręce zapominając praktycznie o torbach z żywnością i pobiegł tak z nią do obozowiska, gdzie dopiero ją położył na materacu.- Kath... Wybacz, ja nie zdążyłem. - Przeklinał sam siebie. - Musi być sposób, cholera przecież coś musi się dać zrobić. - Chodził nerwowo w kółko, a ona leżała, tak jak ją zostawił, jej oczy były szkliste wciąć, ale na jakiś sposób inne.- Kenroku. Nie zrobimy nic, najwidoczniej tak chciał los. - Delikatnie odchyliła głowę, by na niego spojrzeć. - Kenroku, proszę. Zanim się przemienię. - Powiedziała tylko, a on przeklinając w powietrzu wziął do ręki miecz, chociaż nie było to w jego stylu, ale chciał zakończyć to jak najszybciej, by ją nie bolało.- Proszę. Słyszę wodę, zrób to... - Dopowiedziała. - Dziękuję Kenroku, za wszystko. - Uśmiechnęła się, pierwszy raz od długich miesięcy. On natomiast wbił miecz w klatkę, dosłownie chwilę trwało zanim przestała się unosić.Czy to ten inny świat? Wciąż się dziwiła, bo teraz czuła się świetnie i widziała całą tą scenerie, jak Kenroku jest przykro i płacze nad jej ciałem.- Nic już nie zrobimy Kathleen. - Usłyszała ten głos, ten za którym tęskniła ostatnimi czasy, ten za którym wylała pełno łez.- Sensui... - Odwróciła się i zalała łzami, zobaczyła jego, był równie niewyraźny jak ona, równie niematerialny i prześwitujący.- Obserwowałem ciebie, cały ten czas. Byłaś dzielna Kathleen i dlatego tak długo wytrzymałaś, to warte pochwały. - Powiedział z delikatnym uśmiechem, a ona rzuciła się mu na szyje ze łzami. - Wybacz, nie dotrzymałem obietnicy, chociaż tak bardzo chciałem to się nie udało. Jednak, patrzyłem na ciebie i byłem blisko, każdego dnia, więc proszę... wybacz mi. - Jego ton był jakby podłamany.- Tęskniłam, tak bardzo... tak straszliwie. - Wciąż płakała, jednak nieco się odsunęła, a on jedynie drobnym gestem otarł łzę z jej polika i pogładził ją po ramieniu. W końcu, mimo wszelkich przeciwności losu, teraz byli już razem, na wieki.

Anime - One shot'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz