-Co tu się... - Zaczął Grazer, po czym spojrzał na paczkę i zdjęcia. Wstałam i podeszłam do niego. Opowiedziałam mu w skrócie. Był tak wściekły jak Jae, Noah i Wyatt. Sami nic z tym nie możemy zrobić. Niestety.
_________
~~skip time~~
~~Noah pov.~~
Minęły już dwa tygodnie od tego przykrego doświadczenia. Alexie już się pozbierała, a ja nie opuszczam jej na krok. Dosłownie wszędzie za nią chodzę, a jak ja nie mogę to zawsze jest z nią Rachel, albo Jane.
Dzisiaj dziewczyny siedzą od rana w pokoju Jane i nie pozwalają nam do niego wejść. Ciąglę słychać tylko muzykę i ich śmiechy. Gdy 15 minut temu wyszedłem z toalety, Wyatt siedział pod drzwiami i prosił jak małe dziecko, żeby dziewczyny go wpuściły, ale serio nic na nie nie działa.
Albo mi się tylko wydaje, albo Oleff'owi zaczyna się podobać Jane. Od pewnego czasu spędzają ze sobą całe dnie, a czasami nawet noce.
A Finn? On w ogóle się do nas nie odzywa. Nie widziałem go od ponad miesiąca. Jak dzwonię to on nie odbiera. Nie wiadomo co się z nim dzieje.
-To co robimy, skoro i tak nie wejdziemy do nich? - Zapytał Jae, który właśnie do nas podszedł.
-Zgarniamy Jack'a i gdzieś idziemy.-Odpowiedziałem.
-Spoko.
Poszliśmy do Grazer'a i w czwórkę wyszliśmy z domu.
Już 20 minut później siedzieliśmy w klubie popijając jakiś drogi alkohol.
-Co to za alko? - Zapytałem.
-Martell. - Odpowiedział Wyatt.
-Co? - Zapytał Jae.
-Gówno. - krzyknął Oleff.
-No kurde wymieniasz moje nazwisko, to się pytam co?
-aaaa, no nie o to chodzi. Ten koniak nazywa się Martell.
-A ok.
~~~~~~~~
Siedzieliśmy już tak dobre 2 godziny.
-Ej Oleff!- Powiedział Jack.
-Hmm. - Odpowiedział już pijany Wyatt.
-A ten, no jak tam Jane?
-Moja księżniczka ma się bardzo dobrze.
-A jak tam ogólnie między wami? - Zadał pytanie Jae.
-Ja ją kocham, a ona mnie nie wiem. Życie jest ciężkie.
-Zgodzę się. - Powiedziałem.
-Tylko masz ją serio traktować jak najważniejszą osobę na świecie! Bo jak będziesz kolejnym Debilem, który ją zrani to nie wiem co ci zrobię. - Dodał Jack.
-Spokojnie, będę ją traktował najlepiej na świecie. - Powiedział, a po chwili dodał smutno. - Jeśli w ogóle mnie zechce.
