-To idziemy? - zapytała Al.
-Tak.
---------------
Weszliśmy do mojego domu i zobaczyliśmy moją mamę chodzącą po całym salonie. Była czymś bardzo zdenerwowana.
-Hej mamo.
-Hej ciociu- Powiedziała pozostała dwójka. Znamy się długo więc moja mama kazała im mówić do siebie na "ciociu".
-Jesu jesteście już. Dobrze usiądźcie.
To co wam powiem może was zaskoczyć.-Yyyyy okej? - Zdziwiłam się, ale wraz z Al i Jae usiedliśmy na kanapie.
-Jane kochanie, pewnie zauważyłaś, że ostatnio częściej wyjeżdżam na wymiany i na wyjazdy służbowe.
-No tak ale co to ma do rzeczy?
-Tak naprawdę nie większość z tych wyjazdów nie było, w sensie były ale nie służbowo.
-Co, jak to?
-Na pewnej wymianie poznałam pewnego mężczyznę i tak jakoś wyszło, że się w sobie zakochaliśmy.
-Gratulujemy! - krzykneliśmy całą trójką.
- I postanowiłam wraz z Gavin'em, że przeprowadzamy się do niego.
-Co ale jak? Przecież nie zostawię tu Al i Jae! - Wpadłam delikatnie mówiąć w panikę. Pozostała dwójka tylko patrzyła na to wszystko że zdziwieniem.
-Spokojnie, ich rodzice zgodzili się i wy- Wskazała dłonią na moich przyjaciół. - jedziecie z nami.
-Jeaaaaaaaaa! - Zaczęli wydzierać się ci debile. Uciszyłam ich po czym powiedziałam mamie, że może kontynuować.
-A więc tak jak mówiłam wyprowadzamy się. - Jae znowu chciał krzyknąć, ale zgromiłam go wzrokiem. - Gavin ma syna w waszym wieku, ma on na imię Jack. -Japier... Pewnie kolejny debil. Z tego co mi się wydaje to Martell pomyślała o tym samym. - wylatujemy za 3 dni, do tego czasu macie się spakować. - Powiedziała szybko po czym wyszła z pokoju.
My, jak to my zaczęliśmy skakać po całym pokoju i drzeć się na całe gardło. Dopiero po jakiś 20 min się ogarnelismy. Nadal byłam w szoku. Wow. Miejmy nadzieję, że będzie to miasto marzeń.
-Dobra to ja i Jae idziemy do domu się spakować. Papa- powiedziała Al po czym mnie przytuliła i wyszła z domu.
Po tym jak dziewczyna wyszła, Jae podszedł do mnie i mnie przytulił a ja dałam mu dolikatnego buziaka. Chłopak na ten gest tylko się uśmiechnął i pocałował mnie w czoło po czym wyszedł.
Między mną a nim jest dziwna relacja. Przy innych zachowujemy się normalnie, lecz gdy zostajemy sami dzieją się dziwne i niewyjaśnione rzeczy.
Koniec. Idę się chyba po raz ostatni przejść po tym nudnym mieście.
