Koniec. Idę się chyba po raz ostatni przejść po tym nudnym mieście.
----------------
Ostatni raz szłam ulicami tego nudnego miasta. Seattle, niby ładne, ale jednak smętne miasto. Znowu mijam te same ulice i ten sam obraz co przez całe 16 lat mojego nudnego życia.
Weszłam do parku, który znajdował się niedaleko mojego dotychczasowego domu.
Zawsze gdy tu wchodzę, łzy zbierają się w moich oczach. Zbyt wiele rzeczy z tego miejsca kojarzy mi się z moim tatą oraz Lucasem, moim przyjacielem. Zostałam przez niego zraniona gdy tylko wyjechał, nagle przestał się do mnie odzywać.
Gdy tak szłam tym parkiem, kilka łez poleciało mi z oczu. Chodziłam tak jeszcze jakąś godzinę. Gdy już stwierdziłam, że dalsze chodzenie nie ma sensu, weszłam do mojej ulubionej kawiarni. Zamówiłam kawę mrożoną po czym wyszłam z budynku i skierowałam się do domu.
------------
Weszłam do przedpokoju i momentalnie uderzył we mnie chłód. Na dworzu mimo później pory, bo była już 19.37. panowała wysoka temperatura, natomiast w domu było chłodno i przyjemnie.
Weszłam do kuchni i przywitałam się z mamą, która właśnie robiła naleśniki.
-Mmm moje ulubione. - Powiedziałam radośnie.
Mama tylko się zaśmiała i podała mi talerz oraz słoik z dżemem. Kocham jej kuchnie i ogólnie wszystko co dla mnie robi. Nie mam rodzeństwa więc cała uwaga mamy jest skierowana na mnie. Czasem to denerwuje ale jest do przeżycia.
Rodzicielka podeszła do mnie i mnie przytuliła. Była to drobna i wysoką brunetka o broząwych oczach. Ja natomiast byłam szczupłą i średniego wzrostu blondynką o zielonych oczach.
-Jane jak zjesz to idź się spakować i napisz do swoich przyjaciół, że jednak lot jest jutro wieczorem. - Powiedziała mama.
-Okej. A tak właściwie to gdzie będziemy teraz mieszkać?
-Niespodzianka! - Krzyknęła mama po czym szybko udała się do swojego gabinetu. Powariowana kobieta.
Dokończyłam naleśniki i udałam się do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wyciągnęłam laptopa z pod niego. Weszłam na Facebooka i wybrałam czat z Alexie, po czym do niej zadzwoniłam.
