53

747 27 7
                                    

Oleff kilka sekund potem, pozbył się również mojego T-shirt'u i białych spodenek.

_____________

Wstałam o 05.06. Spojrzałam na chłopaka, który jeszcze smacznie spał.

Nie mogłam go obudzić, chociaż tak bardzo chciałam to zrobić.

Wzięłam kartkę i długopis do ręki. Zaczęłam pisać.

Kochany Oleff'ie.

Skreśliłam.

Wyatt.

Wiem, że już to mówiłam, ale jeszcze raz przepraszam cię za to, co teraz robię. Gdy to czytasz pewnie dawno mnie już nie ma. Spokojnie, nie zabiłam się. Nadal żyje, ale już nie tu. Już nie z tobą.

Nie chciałam tego robić, ale niestety musiałam. Wyleciałam. Nie martw się o mnie, jestem tu z Jack'iem. Przepraszam za to, że nie mogłam ci o tym wszystkim powiedziedzieć. Pewnie teraz mnie znienawidzisz. No tak, poznałam, polubiłam, rozkochałam i zostawiłam. Ja wiem, że to nie fair w stosunku do ciebie, jak i do reszty naszej ekipy, że robię takie coś. Może kiedyś Ci wytłumaczę. Jak się spotkamy. Przepraszam.

Kocham cię.
Twoja Jane.

Złożyłam kartkę, narysowałam na niej małe serduszko i położyłam ją obok chłopaka.

Nachyliłam się nad Oleff'em i złożyłam ostatni pocałunek na jego miękkich wargach. Ogarnęłam się. Wzięłam walizkę, która zpakowana stała w garderobie. Wyszłam z pokoju i poszłam do Jack'a.

-Jedziemy? - Zapytałam.

-Jedziemy.

Podeszłam do brata i go przytuliłam.

-Tak bardzo nie chce stąd wyjeżdżać.

-Ja też nie, ale musimy.

-Nadal nie powiedziałeś mi dlaczego.

-Dowiesz się jak dolecimy.

-Gdzie?

-Do Anglii.

Chciałam się zapytać dlaczego aż tam, ale tego nie zrobiłam.

-Chodź.

Wzięłam walizkę i jak najciszej zeszłam na dół. Ostatni raz rozejrzałam się po salonie i kuchni. Chcę tu zostać. Nie chcę wyjeżdżać.

Założyłam buty i wyszłam. Jack wziął moją walizkę i włożył do bagażnika swojego samochodu.

Usiadłam na siedzeniu pasażera. Spojrzałam na dom i zamknęłam oczy. Usłyszałam jak Grazer wsiada do auta.

-Będzie dobrze sis.

-Miejmy nadzieję. - Odpowiedziałam otwierając oczy.

Spojrzałam na okno mojego pokoju i znowu zamknęłam oczy.

-Tak bardzo nie chce wyjeżdżać. Nie chcę znowu tracić przyjaciół.

-Ja też nie chce Jane, ale rodzice kazali nam przyjechać.

-Rozumiem.

Po pewnym czasie byliśmy już na lotnisku. Wzięliśmy walizki, zamknęliśmy auto i weszliśmy do budynku.

Godzinę później siedzieliśmy już w samolocie. Daleko od domu. Daleko od przyjaciół. Daleko od życia.

~~Rachel pov.~~

Siedziałam sobie z Jae w salonie, gdy nagle do pomieszczenia wbiegł Wyatt.
Chłopak był zpocony a jego oczy czerwone.

-Gdzie jest Jane?

-Nie wiem nie widziałam jej od rana. Może gdzieś wyszła.

Chłopak zaczął kręcić głową. Dopiero teraz  zauważyłam, że trzyma w ręcę jakąć kartkę z małym, szarym serduszkiem. Upuścił ją.

-Nie wierzę. Proszę Rachel powiedz, że to jakiś zaje*any żart. Proszę. - Powiedział załamującym się głosem.

-Nie wiem o co ci chodzi Oleff.

-Rachel to żart prawda? Powiedz, że Jane się gdzieś schowała. Proszę.

-Ja nie wiem gdzie jest Jane. Serio.

-Nie wierzę. - Powtórzył i wyszedł.

Podbiegłam szybko do miejsca, w którym chwilę temu stał chłopak i podniosłam kartkę. Przeczytałam.

Nie uwierzyłam. Podałam list Jaeden'owi.

Do domu weszła Alexie i Noah. Podeszłam do dziewczyny i ją przytuliłam. Z moich oczu leciały łzy.

-Rachel? Co się stało?

Nie odpowiedziałam.

Zza pleców usłyszałam dźwięk nie odebranego połączenia i głos Jae.

-Jane, proszę powiedz, że to żart. Gdzie jesteś. Gdzie jest Jack. Proszę odsłuchaj to i oddzwoń.

-Gdzie jest JJ i Jack?

Podeszłam do Martell'a i wzięłam od niego list. Podałam dziewczynie.

Już nic nie będzie takie samo.

____________

Koniec!

Koniec pierwszej części oczywiście.

Zakończenie trochę smutne.

Już niedługo pojawi się kontynuacja.

Kocham was i dziękuję za wszystkie głosy i wyświetlenia. ❤️❤️❤️

Widzimy się niedługo!

fucked up Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz