Rozdział V

595 9 0
                                    

Do tej nieszczęsnej imprezy zostały dwa dni. Postanowiłam że odpuszczę sobie tą imprezę, "Jak nie ta to inna" pomyślałam. Będzie wiele innych imprez, na razie chce się zająć nauką.

Siedziałam na stołówce i jadłam obiad. Marry oczywiście gdzieś poszła, powiedziała mi że idzie do toalety ale coś długo jej nie było. Jedząc obiad patrzyłam przez okno na ludzi poruszających się ulicą. Nagle ktoś szarpnął mnie za ramię. Odwróciłam głowę i zamarłam, przede mną stał Jack. W pierwszej chwili nie doszło do mnie to że właśnie on. Usiadł naprzeciwko mnie i czekał aż coś powiem

-Smacznego - zaczął chłopak

-Dziękuję - odparłam i delikatnie się uśmiechnęłam bo nie chciałam wyjść na niewychowaną

-Jak ci mija dzień? - zapytał w końcu

-Nie udawaj że cię to obchodzi - bąknęłam

-Widzę że masz dziś zły humor, kotku - uniósł chytrze brew

-Nie jestem twoim kotkiem - powoli zaczynałam tracić cierpliwość

-Nie złość się tak - położył swoją dłoń na mojej, natychmiast ją wyszarpnęłam

-Chce zostać sama - dałam mu do zrozumienia że nie chce jego towarzystwa

-W porządku, ale zanim pójdę chciałbym Ci powiedzieć, że chce cię wiedzieć na imprezie, bo jeśli nie to sam po ciebie przyjdę - chłopak zbliżył się do mojej twarzy, chciałam się odwrócić ale nie zdążyłam. Ten idiota pocałował mnie a najgorsze było to że znowu widziała nas Marry. Chłopak przywitał się z nią i odszedł

-Chwilę mnie nie ma a tu takie rzeczy się dzieją - Marry dosiadła się do stolika

-Daj spokój, Marry - westchnęłam ciężko

-W porządku, już nic nie mówię - zachichotała - Impreza już za dwa dni, cieszysz się? - mówiła z podekscytowaniem Marry

-Nie idę na żadną imprezę - odparłam

-Jak to nie idziesz? - zapytała z oburzeniem Marry

-Na razie sobie ją odpuszczę - odparłam - Będzie wiele innych imprez, na razie chce się zająć nauką - spojrzałam na dziewczynę

-Czy to ma związek z Jack'em? - zapytała podejrzliwie

-Nie, skąd - tak naprawdę to właśnie z jego powodu nie chciałam iść na tą imprezę, ale przecież nie mogłam jej tego powiedzieć

-W porządku, to ty decydujesz - uśmiechnęła się

Moje samopoczucie nie było najlepsze. Ciągle myślałam o Jack'u i tej całej dziwnej sytuacji. Myślałam że zupełnie inaczej to będzie wyglądać. Myślałam że zacznę studia, poznam fajnych ludzi, będę się dobrze bawić i wspominać ten czas jak najlepiej ale coś tu chyba poszło nie tak. Oczywiście poznałam przesympatyczną Marry ale reszta otoczenia jaką jest Jack, już nie bardzo. Czułam się osaczona i miałam wrażenie że ktoś cały czas mnie kontroluje. A może po prostu byłam przewrażliwiona?

W piątek od rana o dziwo czułam się dobrze. Wstałam nawet z uśmiechem na twarzy i poszłam zrobić sobie śniadanie. Marry jak miała to w zwyczaju jeszcze smacznie spała więc tylko obudziłam ją i powiedziałam że wychodzę. Wchodząc na uczelnie miałam czystą głowę, postanowiłam się w ogóle nie przejmować. Zajęcia minęły mi nawet szybko i w ogóle ten dzień był jakiś taki inny, bez nerwów i jakiegoś niepotrzebnego stresu. Może dlatego że od rana nie widziałam Jack'a. Byłam bardziej spokojna i wyluzowana. Po przerwie obiadowej miałam jeszcze dwie godziny wykładów i zdziwiłam się że nie ma Marry. Na pewno zrobiła sobie dłuższy weekend ale to już jej sprawa. Pełna energii wyszłam z uczelni zaczynając weekend. Po dłuższej chwili byłam w domu ale kiedy weszłam do mieszkania trochę się przestraszyłam. W całym domu porozrzucane były ubrania. Miałam wrażenie że po mieszkaniu przeszło tornado a zaraz potem zobaczyłam Marry wyrzucającą następną partie ubrań ze swojej szafy

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz