Oboje odskoczyliśmy od blatu śmiejąc się z zaistniałej sytuacji. Po chwili zdjęłam potelnie z gazu i niestety wyrzuciłam jej zawartość do śmieci. Nic już nie nadawało się do zjedzenia.
-To wszystko przez Ciebie - zaczęłam chichocząc pod nosem
-Jak to przeze mnie? - zapytał brunet siadając na krześle przy stole
-To Ty się na mnie rzuciłeś - odparłam odwracając się do niego przodem
-To Ty jesteś tak cholernie seksowna - mruknął wstając gwałtownie z krzesła - Nie mogłem się powstrzymać - doskoczył do mnie Jose chwytając mnie w pasie
-Jose, wracając do rozmowy to... - oparłam dłonie o jego nagi tors -... jeśli chcesz, to pojadę z Tobą - wydukałam spod nosa. Nie było mi to na rękę ale widziałam, że mu na tym zależy
-Cieszę się - odparł cmokając mnie przelotnie w usta - W takim razie ubierz się bo powoli przestaje nad sobą panować - mruknął pod nosem gryząc mnie w płatek ucha. Przeszły mnie niekontrolowane ciarki, zaraz potem odepchnęłam delikatnie bruneta i wyślizgnęłam się z jego stalowego uścisku. Pobiegłam do łazienki trochę się odświeżyć i przebrać. Postanowiłam ubrać się bardziej elegancko niż zazwyczaj, skoro miałam jechać do jego domu to musiałam nienagannie wyglądać. Postawiłam na białą, krótką i dość obcisłą sukienkę na cienkich ramiączkach z czarnym, także cienkim paskiem wokół talli. Do tego ubrałam czarne, lakierowane szpilki i oczywiście czarną, małą kopertówkę. Zrobiłam lekki makijaż i ułożyłam włosy w lekkie fale. Moja stylizacja była z sam raz na pierwsze odwiedziny.
Po jakimś czasie wyszłam z łazienki całkowicie uszykowana i wtedy doznałam małego szoku. Przede mną stał Jose w zupełnie innym wydaniu, niż go wcześniej widywałam. Miał na sobie błękitną koszule, rozpiętą delikatnie od góry, lniane spodnie do kolan i granatowe mokasyny. Włosy ułożone w artystyczny nieład a na lewym nadgarstku błyszczał złoty zegarek. Oniemiałam kiedy go ujrzałam, on z resztą też. Zrobiło mi się trochę gorąco, ale udałam, że wcale mnie to nie ruszyło, natomiast brązowooki nie krył swojego zdziwienia. Podeszłam do niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Jego wzrok był tępy i wyrażał tylko jedno. Przeszły mnie ciarki kiedy tak na mnie patrzył, ale nie dałam na wygraną i trochę go poszczułam. Położyłam dłoń na jego karku i zaczęłam kreślić małe kułeczka. Mężczyzna coraz bardziej się rozpływał, jego maślane oczy wpatrywały się we mnie i mówiły "Nie przestawaj".
-Przestań - bąknął pod nosem
-Nie podoba Ci się? - zapytałam unosząc leniwie powieki
-Przestań mnie prowokować - bąknął po czym chwycił mnie w pasie i przygwoździł do ściany
-Jedziemy? - zapytałam odwracając jego uwagę ode mnie
-Jedziemy - odparł doprowadzając się do porządku. Poprawił tylko koszule i zrobił mi miejsce bym mogła przejść. Po chwili oboje byliśmy już w samochodzie, właśnie w tym momencie, zaczęłam odczuwać stres. Bałam się co zobaczę na miejscu i jak to wpłynie na naszą relacje z Jose. Modliłam się tylko o to, żebym nie dostała zawału kiedy będziemy na miejscu - Denerwujesz się? - zapytał Jose spoglądając na mnie
-Skąd? - wzruszyłam ramionami czując, że cała się trzęsę
-Przecież widzę - brunet ujął moją dłoń i ucałował jej wierzch - Nie musisz się niczym denerwować - uśmiechnął się
-Łatwo Ci mówić - bąknęłam
-Przecież nie jedziemy na ścięcie tylko do mojego domu - zachichotał
-Wiem, ale sama myśl mnie paraliżuje - odparłam czując narastającą gule w gardle
-Przestań panikować, wszystko będzie dobrze - zapewnił mnie kładąc swoją dłoń na moim udzie. Wzięłam głęboki oddech i modliłam się żeby to się szybko skończyło. Po niedługim czasie moim oczom ukazał się ogromny dom, przed którym Jose zatrzymał samochód. Serce podeszło mi do gardła, ponownie wzięłam głęboki oddech i powtarzałam sobie tylko jedno zdanie "Wszystko będzie dobrze". - Jesteśmy na miejscu - brunet stanął przed bogato zdobioną bramą
CZYTASZ
TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREM
VampirZwyczajna dziewczyna, prowadziła zwyczajne życie do momentu aż któregoś dnia, pojechała do innego miasta na wymarzone studia. Tam spotkała kogoś, kto nie przeszedł obojętnie obok niej. Był pewny siebie, ale nie rzucał się w oczy. Z czasem stał się z...