Rozdział XVII

419 7 0
                                    

Przyszedł czas, że w końcu po tygodniu opuściłam szpital. Oczywiście razem ze mną był Lucas, który zaoferował mi, że odwiezie mnie do domu. Szkoda tylko, że nie zaznaczył do jakiego domu. Wzięłam swoje rzeczy i razem z czarnookim wyszłam ze szpitala podążając do jego samochodu. Jego piękny, czarny jak noc samochód otworzył się sam kiedy Lucas podszedł trochę bliżej. Najpierw tworzyły się drzwi z jego strony, później otworzyły się moje. Wsiadłam bez zastanowienia do auta i zapięłam pasy. 

-To co, do domu? - czarnooki zapytał klikając przycisk START, uśmiechając się dość dziwnie 

-Tylko o tym marzę - odparłam patrząc na niego z zaciekawieniem 

-No to ruszamy - zaraz potem usłyszałam odgłos silnika i samochód ruszył. W samochodzie jakoś rozmowa się nie kleiła więc zaczęłam bez sensu patrzeć w okno, nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziłam się dopiero gdy samochód stanął. Otworzyłam szeroko oczy i trochę się zdziwiłam, a nawet bardzo. Miałam nadzieję, że kiedy się obudzę zobaczę mój akademik a jednak tak się nie stało. Moim oczom ukazał się las, Lucas natomiast patrzył na mnie i zapewne czekał na moją reakcję

-Wiesz, nie chcę być nie miła, ale miałeś zawieźć mnie do akademika - zaczęłam 

-I zawiozę, tylko pomyślałem, że może przejdziemy się kawałek - bardziej oznajmił niż zapytał unosząc dziwnie brew, nie byłam co do tego przekonana, ale wolałam nie komplikować sytuacji 

-W porządku, ale nie bądźmy zbyt długo - spojrzałam na niego z litością w oczach, Lucas tylko przytaknął i wysiadł z samochodu. Nie wiem jak to zrobił, ale zanim zdążyłam wyjść chłopak mnie ubiegł i pierwszy otworzył mi drzwi wyciągając do mnie rękę. Ujęłam ją i poczułam chłód

-Zapraszam na mały spacer - czarnooki uśmiechnął się szarmancko i wziął mnie pod rękę, szliśmy ścieżką pomiędzy drzewami w ogóle nie rozmawiając. Pomyślałam wtedy, że wykorzystam tą sytuację i ... zapytam go o te wszystkie podarunki 

-Lucas, możemy porozmawiać? - zapytałam z małą niepewnością 

-Jasne, tylko o czym? - spojrzał w moją stronę 

-Możesz mi wytłumaczyć co miały znaczyć te wszystkie prezenty o Ciebie pod moimi drzwiami? - zapytałam prosto z mostu, bałam się jak zareaguję, ale już czasu nie mogłam cofnąć

-Mel ... -zaczął wzdychając ciężko - ... Nie wiem jak mam to ująć - pokręcił głową 

- Chce wiedzieć - patrzyłam cały czas przed siebie 

-Chciałem tylko zrobić Ci miłą niespodziankę - odparł, miałam wrażenie, że chciał mnie zbyć 

-Posłuchaj, znamy się zaledwie kilka tygodni a Ty ukratkiem zostawiasz mi takie drogie prezenty, to nie jest normalne - spojrzałam na niego z lekką obawą 

-Mel, to dla mnie nic takiego - wzruszył ramionami patrząc przed siebie 

-Ale dla mnie, nie - byłam coraz bardziej przerażona tą sytuacją, bałam się, że znowu stanie się coś czego będę żałować 

-Jeśli Ci powiem, to już nigdy nie będziesz chciała ze mną rozmawiać - w końcu zdecydował się na mnie spojrzeć, w jego oczach widziałam niepewność

-I tak chcę wiedzieć - nalegałam 

-W porządku - westchnął - Te wszystkie prezenty były tylko po to by Cię zatrzymać przy sobie - odparł odwracając wzrok 

-Słucham? - zmarszczyłam czoło nie wiedząc o czym mówi czarnooki 

-Szlak mnie trafiał jak widziałem Cię z Jack'iem - parzył ciągle na swoje buty, jakby były o wiele ciekawsze niż ja i nasza rozmowa 

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz