Rozdział XXXIV

296 4 0
                                    

ROK PÓŹNIEJ

Od zerwania kontaktu ze wszystkimi a przede wszystkim z Lucasem, minął rok. Nie wierzyłam, że mógł mi coś takiego zrobić. Wyrządził mi tyle bólu, że nie mogłam już dłużej tak żyć. Zniszczył mnie doszczętnie a najgorsze było to, że wplątał w to moich rodziców. Tego było za dużo i nie mogłam pozwolić żeby jeszcze bardziej zniszczył moje życie. Na początku byłam jak w amoku, nie wiedziałam co zrobię, ale postanowiłam, że się nie poddam. Na szczęście miałam jakieś oszczędności i postanowiłam po prostu wyjechać i zapomnieć. Wybór padł na Hiszpanie, zawsze to było moje marzenie, żeby tam pojechać i w końcu się udało. Pojechałam tam z myślą, że jadę tam tylko na wakacje a później "się zobaczy". Na początku zatrzymałam się w hotelu nad morzem, spędziłam tam około dwóch tygodni. W ciągu tych dwóch tygodni jakimś cudem udało mi się znaleźć pracę w przydrożnej knajpce. Oczywiście nie obyło się bez małych trudności, a mianowicie wszyscy tam mówili wyłącznie po hiszpańsku i trudno mi było się z nimi porozumieć. W końcu znalazła się kobieta, która też tam pracowała i na szczęście znała trochę angielski. Kaleczyła trochę język ale dało się z nią porozumieć. Cieszyłam się, że znalazłam kogoś z kim będę mogła zamieć kilka zdań.

Przepracowałam tam jakiś miesiąc i tak mi się tam spodobało że zostałam. Dostałam normalną umowę i niedługo po tym zaczęłam pracę jako pełnoprawny pracownik tego lokalu. Cieszyłam się niesamowicie, że mi się tak szybko udało zaklimatyzować. Byłam z jednej strony szczęśliwa z tego powodu ale z drugiej strony wspomnienia dawały o sobie znać bardzo często.

Po około trzech miesiącach, kiedy zrobiło się już cieplej, miałam już trochę swoich pieniędzy i postanowiłam poszukać jakiegoś mieszkania dla siebie. Od czasu kiedy przyjechałam do Hiszpanii mieszkałam ciągle w hotelu i miałam już tego dość. Zaczęłam więc szukać czegoś małego i niedrogiego. Wszystko co udało mi się znaleźć było za duże i za drogie na mój portwel i traciłam już nadzieję, że cokolwiek uda mi się znaleźć. Wtedy moja starsza koleżanka z pracy, z którą się zaprzyjaźniłam postanowiła mi pomóc.

Carla Segura, bo tak nazywała się moja towarzyszka była tak miła, że razem ze mną udała się do agencji, gdzie faktycznie pomogli mi znaleźć małe mieszkanko z kuchnią, pokojem i łazienką za bardzo małe pieniądze. Mieszkanie było w świetnej lokalizacji, miała blisko do pracy i do morza a co najważniejsze do centrum. Cieszyłam się jak dziecko, które dostało cukierka. Czułam że rozpoczynam nowe życie z dala od toksycznych ludzi i nie tylko.

W Madrycie, zaczynało się robić bardzo ciepło, ludzie chodzili już w bez kurtek i tych wszystkich rzeczy. Słońce coraz wcześniej wstawało i coraz później zachodziło. Zachody i wschody słońca w miejscu, gdzie mieszkałam były po prostu jak z bajki. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek ujrzę coś tak pięknego. W ogóle cała społeczność była piękna, myślę że ten pomysł z wyjazdem na totalnym spontanie był najlepszym pomysłem w życiu.

Pod koniec czerwca w Hiszpanii obchodzi się święto wina. Ludzie wtedy nie tylko piją wino, ale też oblewają się tym winem. Piękne święto, które łączy ludzi. Ja jako amerykanka nigdy wcześniej o tym nie słyszałam, ale Carla jako hiszpanka z krwi i kości obchodzi to święto i postanowiła mnie wkręcić w to całe świętowanie.

Kiedy nadszedł ten oczekiwany przez wszystkich mieszkańców moment, ludzie wyszli na ulicę i po prostu zaczęli się bawić. Pierwszy raz uczestniczyłam w takiej zabawie. Ulice Madrytu spływały czerwonym winem, mieszkańcy uśmiechnięci od ucha do ucha po prostu cieszyli się, że mogą razem z bliskimi świętować. Ja z Carlą udałyśmy się nad morze by trochę odpocząć.

-Powiem Ci, że to Wasze święto jest ekstra - mówiłam z podnieceniem

-Mówiłam, że Ci się spodoba - uśmiechnęła się szeroko

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz