Rozdział XIII

447 7 0
                                    


Zamknęłam drzwi za mężczyzną i poszłam do kuchni. Położyłam kwiaty na blacie kuchennym i zobaczyłam, że coś wypadło ze środka bukietu. Schyliłam się po to myśląc, że to jakiś listek ale kiedy przyjrzałam się temu bliżej zobaczyłam, że to karteczka. Otworzyłam ją myśląc, że będzie w niej napisane coś w stylu " Miłego dnia", bo na samym początku myślałam, że ktoś się pomylił i wysłał kwiaty właśnie do mnie przez przypadek, ale niestety to nie był przypadek. Dużymi, drukowanymi, czarnymi literami na samym środku było napisane : "NIE ODPUSZCZĘ". Patrząc na tą kartkę w pierwsze chwili nie zrozumiałam co mają znaczyć te słowa, dopiero gdy przemyślałam sens tych słów przypomniała mi się rozmowa z Lucasem poprzedniego dnia. Zmroziło mnie na samym początku, ręce zaczęły mi drżeć a nogi miałam jak z waty. Czułam jakbym dostała paraliżu i nie mogła się ruszyć. Wzięłam głęboki oddech i wsadziłam kwiaty do wazonu z wodą po czym poszłam do siebie. Byłam ciekawa dlaczego to właśnie mnie sobie upatrzył, widział przecież, że Marry cały czas się wokół niego kręciła, to dlaczego do niej nie podbijał? Ja trzymałam się z boku i zaledwie zamieniłam z nim kilka słów i tak nagle zaczął się mną interesować. Może chodziło tylko o to by mnie zbajerować i zaciągnąć do łóżka? Kto to wie? I tak już się tego nie dowiem .  

Leżałam tak jeszcze jakiś czas, ale w końcu mój żołądek zaczął domagać się jedzenia i musiałam wstać by coś zjeść. Po śniadaniu, około południa wyszłam na spacer bo znudziło mi się już oglądanie seriali. Poszłam do parku by odetchnąć świeżym powietrzem. Jak na listopad było naprawdę ciepło, chodząc po parku mijałam ludzi z uczelni, z niektórymi nawet zamieniłam kilka zdań. Dzień zapowiadał się naprawdę dobrze, mimo, że z tyłu głowy miałam ciągle te dwa słowa: "NIE ODPUSZCZĘ". Po jakimś czasie rozbolały mnie nogi i weszłam do najbliższego baru, by trochę odpocząć i napić się kawy. Pech chciał, że weszłam do baru gdzie pierwszy raz zobaczyłam Lucasa. Od razu przypomniało mi się jak wtedy na mnie spojrzał, dziwne dreszcze przeszły po moim kręgosłupie. Zaraz potem podeszła do mnie niska blondynka i zapytała czego sobie życzę. Zamówiłam gorące kakao i  zaraz potem uraczyłam się jego pięknym zapachem i słodkim smakiem. Pijąc gorący napój obserwowałam ludzi na zewnątrz. W pewnym momencie zobaczyłam znajomy mi samochód, który podjechał do akademik. Niestety to był samochód Lucasa. Mówiąc szczerze to się przestraszyłam widząc jak wchodzi do akademika, ale z drugiej strony dobrze, że akurat nie było mnie w mieszkaniu. Postanowiłam, że wyjdę dopiero gdy odjedzie spod akademika. Dość długo nie wychodził i zaczynałam się coraz bardziej denerwować. W końcu pojawił się na horyzoncie z nie tęgą miną. Zapewne dobijał się do drzwi, ale nikt mu nie otwierał i postanowił odejść. 

Z nutką niepewności wyszłam z baru, rozejrzałam się i szybkim krokiem poszłam do mieszkania. Rozejrzałam się jeszcze kilka razy, ale nie niepokojącego nie zauważyłam. Weszłam do akademika i skierowałam się do swojego mieszkania. Zamurowało mnie kiedy zobaczyłam, że pod moimi drzwiami stoi mała, złota paczuszka. W mojej głowie od razu zapaliła się czerwona lampka z napisem BOMBA. To pewnie od tego, że naoglądałam się za dużo filmów. Wzięłam głęboki wdech i powoli podeszłam do swoich drzwi. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo na szczęście nie było, więc ukucnęłam przy paczuszce i lekko ją odchyliłam, zaglądając do środka. Zobaczyłam w niej małe, czerwone, satynowe pudełeczko. Chwyciłam paczkę i weszłam do domu. Nawet się nie rozebrałam tylko od razu weszłam do kuchni kładąc pakunek na blacie kuchennym. Wyciągnęłam z niego to małe pudełeczko i zastanawiałam się czy otworzyć. Moja kobieca ciekawość zwyciężyła, ostrożnie ujęłam pudełeczko i otworzyłam je. Następna fala dreszczy przebiegła mi po plecach, kiedy zobaczyłam co jest w środku. Od razu w oczy rzuciła mi się biała karteczka z napisem "NIE ODPUSZCZĘ", chciało mi się płakać. Dopiero później gdy wypuściłam z rąk tą karteczkę zobaczyłam, że w pudełeczku znajduję się srebrna, wysadzana chyba jakimiś diamentami bransoletka, a wokół niej lśniły zielone, o nieregularnym kształcie, drobne kamyczki. W tamtym momencie zaczęłam się bać o swoje życie. To wszystko wyglądało jak z jakiegoś filmu a najgorsze w tym wszystkim było to, że nie mogłam nic zrobić. Oparłam się rękoma o blat przestając już panować nad emocjami. Łzy leciały mi ciurkiem, ręce drżały jeszcze bardziej a nóg nie czułam wcale. Byłam po prostu przerażona tym co się wokół mnie działo. W najśmielszych snach nie wyobrażałam sobie, że będę musiała się zmierzyć z taką sytuacją. Zastanawiałam się nawet czy nie zadzwonić na policje. Później przyszło mi do głowy żeby rzucić te studia i wrócić do domu. Tylko co ja powiedziałabym rodzicom i Marry? Kiedy już trochę emocje mi opadły, zdjęłam płaszcz i zamknęłam drzwi na dwa zamki. Po czym nalałam sobie wina do kieliszka i poszłam do siebie. Musiałam z kimś pogadać i zadzwoniłam do Marry. Długo nie odbierała, ale w końcu się doczekałam 

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz