Rozdział X

515 10 1
                                    

W pośpiechu wyszłam z samochodu, nie odwracając się już w stronę chłopaka. Po przejściu kilku kroków usłyszałam tylko pisk opon i dopiero wtedy odwróciłam się ale nie zobaczyłam nic jak tylko unoszący się kurz. W biegu weszłam do akademika gdzie skierowałan się do mieszkania. Wchodząc do mieszkania zamknęłam za sobą drzie na klucz, na wszelki wypadek. Oparłam się o drzwi i zjechałam po nich w dół. Jak to kobieta zaczęłam płakać bo nic innego nie przychodziło mi do głowy. Kiedy już się trochę uspokoiłam wstałam spod drzwi, odwiesiłam płaszcz na wieszak i poszłam do łazienki się wykąpać. Tak prawdę powiedziawszy to nic mi nie dało to że oblałam się zimną wodą, chodź trochę mnie to otrzeźwiło. Nie pozostało mi nic innego jak wyjść spod prysznica. Przebrałam się w dres, wyczesałam włosy i poszłam do kuchni po szklankę. Postanowiłam że muszę się napić czegoś mocniejszego. Wyciągnęłam z szafki na zlewem grubą szklankę jak do whiskey i nalałam sobie do niej jedną czwartą wysokości tej szklanki, wódki. Ciecz wypiłam duszkiem i nawet się nie skrzywiłam więc uznałam że jeszcze jedna kolejka mi nie zaszkodzi. Po drugim razie musiałam już przepić mocny trunek i gdyby nie to że ktoś zaczął dobijać się do drzwi sama wypiłabym butelkę wódki. Odwróciłam się w stronę drzwi i zobaczyłam w nich Marry. Przełknęłam głośno ślinę i szybko schowałam butelkę z trunkiem do szafki. Widziałam że Marry jest wściekła i nie chciałam pogarszać już swojej i tak beznadziejnej sytuacji i postanowiłam bez słowa pójść do siebie ale dziewczynie zebrało się na szczere rozmowy

-A mówią że "nigdy nie oceniaj książki po okładce" - zaczęła dziewczyna, bardzo zdziwiło mnie jej zachowanie ale nie odezwałam się - Mel, jak mogłaś? - widziałam w jej oczach zawód - Przez ciebie mój kuzyn leży w szpitalu i to jeszcze jest do zniesienia ale... - zatrzymała się na chwilę - Dobrze wiedziałaś że Lucas mi się podoba, mówiłam Ci że chciałabym żeby zwrócił na mnie uwagę, a ty tak po prostu wykorzystałaś to wszystko - patrzyła na mnie z takim ogromnym bólem w oczach

-Marry, to nie jest tak jak myślisz - zaczęłam się bronić

-A niby jak? - dziewczyna była nad wyraz spokojna ale w głębi duszy napewno chciała żebym zniknęłam jej z oczu

-Ta sytuacja z Jack'iem... w ogóle nie mam pojęcia jak do tego doszło - zaczęłam trochę panikować - Przecież sama ci mówiłam że pomiędzy mną a nim nic nie ma i nie będzie. To on sobie ubzdurał że będziemy razem. Później w szpitalu, powiedział mi że się we mnie zakochał ale ja nic takiego nie powiedziałam i wyszłam a najadł się tych leków żeby nie patrzeć na mnie i na innego z którym kiedyś będę - dziewczyna patrzyła tylko na mnie - A ta sytuacja z Lucasem, w ogóle totalne nieporozumienie - podeszłam do niej bliżej ale cofnęła się - Pierwszy raz zobaczyłam go w tym pubie później przyjechał po mnie żebym pojechała razem z nim na tą impreze a później zobaczyliśmy się dziś kiedy przyjechałam razem z nim do szpitala - chciałam złapać ją za rękę ale nie pozwoliła mi na to

-Mel, ty się z nim całowałaś - z oczu dziewczyny pociekły łzy

-Nie chciałam tego, to kompletnie nic nie znaczyło - czułam że jestem na przegranej pozycji ale nadal próbowałam się jakoś z tego wydostać

-Nie chciałaś tego ale jednak to zrobiłaś - dziewczyna płakała - Miałam cię za naprawę fajną dziewczynę i myślałam że będziemy się przyjaźnić a ty robisz mi coś takiego - oparła się plecami o ścianę

-Nie mów tak, przecież nie zrobiłam tego specjalnie - zaczęłam tracić nadzieję

-Mel, przestań się tłumaczyć - pokręciła głową - Z boku wyglądało to zupełnie inaczej - spuściła głowę

-Nie oceniaj mnie pochopnie i daj mi wszystko jeszcze raz wytłumaczyć - wtedy dopiero doszło do mnie że naprawdę Marry mogła się czuć zraniona

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz