Rozdział VI

577 11 0
                                    

Ktoś zapukał do drzwi, Marry natychmiast pobiegła by je otworzyć. W drzwiach stanął wysoki blondyn z błyskiem w oku

-Cześć, jesteś gotowa? - chłopak zapytał uśmiechając się do Marry

-Już idę, Mel wychodzę! - krzyknęła Marry wychodząc

-Baw się dobrze! - odkrzyknęłam, zaraz potem usłyszałam brzęk zamknięcia drzwi. Zostałam sama, ale nie na długo. Dosłownie pięć minut po tym jak Marry wyszła z domu usłyszałam ponowne pukanie do drzwi, poszłam więc je otworzyć. Pomyślałam w pierwszej chwili że dziewczyna ze swojego roztargnienia czegoś zapomniała. Niestety przed drzwiami nie stanęła Marry lecz TEN chłopak z baru.

Czułam się tak jakbym dostała czymś w głowę. Miałam wrażenie że świat wokół mnie się zatrzymał. W pierwszej chwili gdy GO ujrzałam zrobiło mi się niedobrze, a nogi miałam jak z waty. Nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć. Stałam jak słup soli i nie wiem na co czekałam. Chłopak stojący przede mną stał i wpatrywał się we mnie swoim stalowym i tępym wzrokiem. Wyglądał jakby chciał mnie zabić, a na dodatek ten jego zapach. Od razu jak otworzyłam drzwi, najpierw poczułam ostry i aż bolący zapach mięty. Czułam ten zapach aż w zatokach. Ten zapach był tak silny że o mało nie zwymiotowałam. Nie wiem ile to wszystko trwało ale ocknęłam się i odważyłam się zapytać

-Kim Pan jest? - zapytałam po cichu

-Nazywasz się Melanie Sparks? - chłopak zapytał opierając się o drzwi

-Tak to ja, o co chodzi? - zapytałam już trochę głośniej zakładając ramiona na klatce piersiowej

-To zapraszam ze mną - chłopak wyciągnął do mnie rękę

-Chwileczkę gdzie mam z tobą iść i w ogóle co tu się dzieje!? - byłam coraz bardziej poirytowana

-Przestań się stawiać tylko Chodź ze mną - chłopak mówił to trochę od niechcenia ale widać było że nie jest mu to na rękę że się stawiam

-Poczekaj, albo mi wytłumaczysz co się tu dzieje albo zacznę krzyczeć - zagroziłam wymachując mu palcem wskazującym przed nosem

-Jestem przyjacielem kuzyna twojej koleżanki, dziś u niego jest impreza i właśnie po ciebie przyjechałem - poinformował

-Czy ty mówisz o Jack 'u? - zapytałam nie wierząc w to co się dzieje

-Tak o nim mówię - westchnął ciężko chłopak

-Chyba wam się coś pomyliło! - krzyknęłam - Mówiłam już że nie idę na imprezę! - chciałam zamknąć drzwi ale ktoś mi na to nie pozwolił

-Jak chcesz nie będę się z tobą męczyć - chłopak machnął na mnie ręką i po prostu sobie poszedł, ja natychmiast zamknęłam drzwi i przekręciłam zamek na dwa razy. Byłam wściekła, w sumie nie wiem na co ale ta sytuacja stawała się coraz bardziej niedorzeczna i wtedy postanowiłam zadzwonić do Marry. Zanim się do niej dodzwoniłam minęło trochę czasu ale w końcu usłyszałam jej głos w słuchawce

-Marry co tu się w ogóle dzieje!? - prawie krzyczałam

-Co się ma dziać? - zapytała - Chodzi o to że nic się nie dzieje, ten chłopak z baru miał być na tej imprezie a jak narazie nigdzie go nie widzę - westchnęła ciężko

-Marry ten chłopak przed chwilą wyszedł z naszego mieszkania! - krzyknęłam

-Co!? - ona też zaczęła krzyczeć - Skąd on tam się wziął!? - nadal krzyczała

-Nie mam pojęcia, powiedział że Jack kazał mu po mnie przyjechać - uspokoiłam się trochę

-Ale ja nic o tym nie wiedziałam - Marry mówiła prawdę, słyszałam to w jej głosie

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz