Rozdział XXI

407 5 0
                                    

Tak jak poprzedniego dnia czułam się świetnie tak, następnego dnia czułam się tragicznie. Przez całą noc nie mogłam spać bo myślałam o mnie i Lucasie. Zasnęłam dopiero około trzeciej nad ranem i obudziłam się przed dwunastą. Czułam się jakbym wróciła z jakiejś imprezy na totalnym kacu. Z wielkim trudem wyczołgałam się z łóżka i poszłam od razu pod prysznic, by trochę oprzytomnieć. Później przebrałam się w dresy i ciało może i było spoko, ale głowa nie bardzo. Nie mogłam zająć się niczym innym bo wciąż miałam przed oczami mnie i Lucasa. Nie twierdzę, że coś wtedy do niego nie czułam, bo może i tak było tylko broniłam się przed tym wszystkim jak się dało. Nie byłam w stanie wyobrazić sobie siebie i Lucasa jako pary z jednego prostego powodu, był wampirem. Sama myśl o tym, że w każdej chwili mógł mnie zabić przyprawiała mnie o zawrót głowy. Byłam w totalnym potrzasku, byłam w sytuacji dla mnie bez wyjścia. Z czasem zaczynało mnie to przerastać i zaczynałam się poważnie zastanawiać czy nie zrezygnować ze studiów. Dodatkowo nie mogłam się nikomu wygadać, bo po pierwsze nie było ze mną Marry a po drugie i tak nie mogłabym jej nic powiedzieć, bo byłaby na mnie wściekła, że spotykam się z gościem, który jej wpadł w oko. W zasadzie mogłam się wygadać Jack'owi, ale nie chciałam mu robić przykrości, bo co by sobie pomyślał, gdybym mu powiedziała, że ja i Lucas się spotykamy. Pływałam w tym bagnie po same kolana i nie mogłam się z niego wydostać, ani nie mogłam nikogo poprosić o pomoc. Musiałam się totalnie zresetować i przestać o tym myśleć, więc postanowiłam, że pójdę na imprezę, z kimkolwiek i gdziekolwiek, byleby się odłączyć o wszystkiego. Na moje szczęście będąc w bibliotece, wypożyczyć następną książkę spotkałam kolegę z uczelni, z którym zakolegowałam się na samym początku, właśnie on urządzał domówkę i zaprosił mnie na nią. Byłam szczęśliwa, że w końcu wyrwę się w końcu z tych czterech ścian i się trochę rozerwę. 

-W takim razie do zobaczenia w piętek wieczorem - chłopak uśmiechnął się do mnie 

-Jeszcze raz dziękuję, do zobaczenia - także się uśmiechnęłam i wyszłam z biblioteki kierując się do mieszkania. Od razu kiedy weszłam do swojego pokoju, zadzwoniłam do Marry, długo z nią nie rozmawiałam a po za tym musiałam się pochwalić, że w końcu gdzieś wychodzę 

-Cześć Marry - przywitałam się z współlokatorką 

-Cześć Mel, co tam u Ciebie? Wybacz, że nie dzwonie do Ciebie, ale w brew pozorom tutaj jest tyle roboty, że nie mam czasu wziąć telefonu do ręki - zachichotała

-W porządku, nic nie szkodzi - odparłam zadowolona - Słuchaj, muszę Ci się czymś pochwalić - zaczęłam 

-Co takiego? - zapytała z ciekawością 

-W końcu idę na imprezę - zagryzłam wargę, czekając na odpowiedź 

-Naprawdę!? - dziewczyna wydawała się być zaskoczona 

-No tak, właśnie nasz kolega z uczelni, ten którego poznałyśmy na początku mnie zaprosił - mówiłam coraz bardziej podekscytowana 

-To świetnie, szkoda, że nie mogę tam być razem z Wami - odparła zawiedzionym głosem 

-Jeszcze wiele imprez przed nami - chciałam ją jakoś pocieszyć 

-Masz rację, a z kim idziesz? - zapytała

-Znowu Cię zaskoczę - uśmiechnęłam się chytrze 

-No nie mów, że ... - wzięła wdech

-Sama - odparłam szybko 

-Co!? - zapytała jakby nie dosłyszała - Idziesz sama? - powtórzyła

-No tak, idę sama - potwierdziłam 

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz