Z wielkim niepokojem otworzyłam drzwi. Ku mojemu zdzieniu pierwszą rzeczą, którą ujrzałam to wielki bukiet czerwonych róż. Mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. Zaraz potem usłyszałam znajomy głos a późnej znajomą twarz
-Witaj Melanie - wychylił się zza kwitów Jose
-Cześć, zapraszam - uśmiechnęłam się do mężczyzny i zaprosiłam do środka
-Proszę, to dla Ciebie - Jose podał mi kwiaty uśmiechając się zalotnie
-Dziękuję, są piękne - odparłam wsadzając nos w róże, zaciągając się ich zapachem. Chwilę później kiedy uniosłam wzrok, zobaczyłam, że mężczyzna wpatruje się we mnie jka w obraz. Ja nie postąpiłam inaczej, przeskanowałam całą sylwetkę Jose od góry do dołu. Włosy w totalnym nieładzie ale wyglądały tak jakby musiało tak być. Nienagannie wyprasowana, biała koszula z rozpiętym guzikeim od góry. Granatowa marynarka z czerwoną chusteczką w kieszonce oraz dopasowane ale nie przylegające także granatowe spodnie i ciemnobrązowe mokasyny. Facet naprawdę przystojny, elegancki i pociągający za razem. Za pewne bardzo dziwnie to wyglądało z boku i oprzytomniałam dopiero kiedy Jose zwrócił mi uwagę
-Melanie, wszystko w porządku? - zapytał wyrywając mnie z transu
-Yy tak, po prostu... - wzięłam głęboki wdech - Zapraszam dalej - zmieniłam temat i zaprosiłam gościa ruchem ręki do środka - Pozwól, że włożę je do wazonu - uśmiechnęłam się
-Jasne, pomóc Ci? - zapytał stojąc naprzeciwko mnie
-Nie, dam sobie radę - uśmiechnęłam się sztucznie i skacząc na jednej nodze dotarłam do kuchni. Czułam jego obecność na mną ale nie odwracałam się już tylko chciałam jak najszybciej włożyć kwiaty do wzonu. Odłożyłam róże na stół i otworzyłam górną szafkę gdzie znajdował się nieduży, porcelanowy wazon. Niestety nie mogło być inaczej, nie byłam w stanie ze złamaną kostką złapać wazonu z ostatniej półki. Musiałam więc poprosić mężczyznę o pomoc - Jose, mógłbyś mi jednak pomóc? - zapytałam zażenowana
-Oczywiście - odparł śmiejąc się ze mnie pod nosem - Dlaczego wy wszystkie jesteście takie uparte? - mężczyzna pokręcił głową podając mi do ręki wazon z ostatniej półki - Nie musicie nikomu nic udowadniać - dodał i oparł się o framugę
-Dziękuję - odparłam zamykając szafkę. Wlałam wodę do wazonu i włożyłam kwiaty do środka, po czym postawiłam na stole - Czego się napijesz? - zapytałam spoglądając na opartego o framugę mężczyznę
-Mam coś w zanadrzu - powiedział dość tajemniczo - Proszę bardzo - zza pleców wyciągnął zapakowaną w brązowy papier butelkę zapewne wina - Mam nadzieję, że będzie Ci smakowało - uśmiechnął się i zajął się rozpakowaniem butelki - Melanie, gdzie masz kieliszki? - zapytał znienacka. Jego pytanie zbiło mnie z tropu ale udałam że wszystko jest w porządku
-W tej samej szafce, gdzie był wazon - odparłam. Mężczyzna nie zastanawiając się ani chwili wyciągnął z szafki dwa kieliszki do wina i położył je na stole - Jose, przejdźmy na taras, nie siedźmy w kuchni - wstałam z krzesła na którym usiadłam
-Melanie, pozwól że Cię zaniosę - mężczyzna chwycił mnie gwałtownie i uniósł ku górze a zaraz potem siedziałam już na krześle na tarasie. Jose wrócił tylko po wino i kieliszki po czym usiadł obok mnie
-Poradziłabym sobie - zaczęłam pierwsza
-Wiem - odparł krótko - Po prostu nie mogłem patrzeć na to jak się męczysz - zbliżył kieliszek z czerwonym płynem do ust - A poza tym, jak się czujesz? - zapytał
-Już dobrze, mam kilka siniaków ale poza tym wszystko w porządku - wytłumaczyłam
-Widzę - odparł mężczyzna po czym spojrzał na mnie i nie postrzeżenie dotknął dwoma palcami miejsca na udzie, gdzie spod spodenek widać było siniak. Zatrzymałam powietrze w plucah i nie robiłam żadnych gwałtownych ruchów, co mogło pogorszyć sprawę - A kostka? - zabrał rękę biorąc w nią kieliszek
![](https://img.wattpad.com/cover/213932556-288-k394015.jpg)
CZYTASZ
TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREM
VampireZwyczajna dziewczyna, prowadziła zwyczajne życie do momentu aż któregoś dnia, pojechała do innego miasta na wymarzone studia. Tam spotkała kogoś, kto nie przeszedł obojętnie obok niej. Był pewny siebie, ale nie rzucał się w oczy. Z czasem stał się z...