Rozdział XVI

448 7 0
                                    

Nadchodził wieczór a mi zamiast być lepiej to miałam wrażenie, że było mi coraz gorzej. Trzęsłam się jak galareta a szczęk moich zębów chyba było słychać w całym szpitalu. Głowa bolała mnie niesamowicie i myślałam, że prędzej czy później eksploduje. Dreszcze chodziły mi po całym ciele i morderstwem by było wytknąć chodź koniuszek palca poza kołdrę. Skuliłam się pod kołdrą myśląc, że to mi pomoże, ale niestety zamiast mi to pomóc raczej zaszkodziło. Wszystkie moje mięśnie były tak skurczone, że nie mogłam ich wyprostować. Bałam się, że to nie jest zwykłe zapalenie płuc. Dziwne, prawda? Miałam zapalenie płuc a ani razu nie zakaszlałam. Błagałam tam Kogoś u góry by ta choroba mi przeszła. Niestety z moich przemyśleń wyrwał mnie lekarz wchodzący do sali.

-Co się dzieję? - zapytał podbiegając do mojego łóżka 

-Zimno - wydukałam pod nosem trzęsąc się pod kołdrą 

-Zaraz podamy Pani silniejsze leki, to powinno pomóc - uśmiechnął się do mnie miło i wyszedł natomiast zaraz po nim weszła pielęgniarka i podała mi faktycznie jakieś leki, po których zasnęłam. Po jakimś czasie obudziłam się, czułam, że moje całe ciało po prostu mnie boli. Czułam się tak jakby ktoś mnie czymś okładał. Bolały mnie ręce, nogi i wszystkie mięśnie, natomiast głowa już trochę mniej. Otworzyłam szerzej oczy i zamarłam. Naprzeciwko mnie, na krześle siedział Jack. W głębi duszy ucieszyłam się, że to on a nie Lucas.

-Cześć Mel, jak się czujesz? - spojrzał na mnie uśmiechając się miło 

-Już lepiej - odparłam cicho - Kiedy przyjechałeś ?- zapytałam 

-Siedzę tutaj od pół godziny - zachichotał 

-Dzięki, że przyjechałeś - uśmiechnęłam się miło 

-Nie ma za co, ale i tak jesteś w dobrych rękach - odparł chłopak spoglądając na drzwi. W pierwszej chwili myślałam, że chodzi mu o lekarzy ale niestety nie 

-Tak lekarz jest miły i co jakiś czas do mnie wpada - uśmiechnęłam się 

-Nie chodzi mi o lekarza - widziałam w jego oczach coś dziwnego, coś czego nie mogłam odczytać, nie wiedziałam o co mu chodziło - Chodziło mi o Lucasa - poinformował 

-To Lucas tutaj jest ?- zapytałam prawie krztusząc się swoją śliną 

-Tak, siedzi na zewnątrz - odparł 

-To która jest godzina? - zapytałam; miałam wrażenie, że jestem w innym wymiarze 

-Dochodzi 22 - odparł

-To Lucas tu cały czas był ? - zapytałam nie dowierzając 

-Najwidoczniej - Jack'owi jakby zrzedła mina z tego powodu. A jednak Lucas nie wyszedł ze szpitala kiedy się pokłóciliśmy, cały czas był za drzwiami

-Coś nie tak, Jack? - zapytałam widząc, że spuścił wzrok 

-Nie, skąd - wzruszył ramionami spoglądając na mnie 

- Wiesz już kiedy wyjdziesz? - zapytał zmieniając szybko temat

-Nie wiem nic - wzruszyłam ramionami - Raz mi jest lepiej a raz gorzej - westchnęłam -Dziś miałam drgawki i trochę się przestraszyłam - spojrzałam na niego 

-Naprawdę? - widać było, że się przejął tym co mu powiedziałam - Ale już wszystko okey, prawda? - Jack wstał z krzesła i usiadł obok mnie na łóżku ujmując moją dłoń 

-Tak, już jest mi lepiej - uśmiechnęłam się 

-A tak na prawdę to co się stało, że tak nagle zachorowałaś? - zmarszczył brwi 

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz