Rozdział XLIV

214 3 0
                                    

Zasnęłam obok wampira. Spaliśmy oboje na jednym łóżku przytuleni tak mocno, że następnego dnia nie mogłam wstać z łóżka. Obudziłam się dość wcześnie, nie wiem która była godzina, bo mój telefon był rozładowany. Zaraz po przebudzeniu do sali wszedł lekarz. Przestraszyłam się nieco i szybko podniosłam się po pozycji siedzącej

-Co Pani tu robi? - zapytał zdziwiony lekarz

-Proszę mi wybaczyć, po prostu zasnęłam przy nim - odparłam zagryzając wargę

-W porządku, proszę teraz wyjść - polecił lekarz

-Chce żeby ona tu została - odezwał się Lucas ochrypłym głosem

-Skoro tak Pan uważa, to w porządku - odparł lekarz - W takim razie, Pana wyniki są w normie, rana dobrze się goi - lekarz patrzył w dokumenty - Myślę, że nie ma sensu trzymać Pana tutaj dłużej - mężczyzna w białym kitlu podniósł wzrok - Jeszcze dziś wyjdzie Pan ze szpitala - mężczyzna uśmiechnął się lekko

-W porządku, dziękuję - odparł Lucas

-Pójdę po wypis - lekarz odparł, ściskając dłoń wampira. Po chwili wyszedł z sali zostawiając nas samych

-Zadzwonię po Jack'a - powiedziałam po chwili

-Mel? - zatrzymał mnie Lucas owijając palce wokół mojego nadgarstka

-Słucham? - odparłam spoglądając na niego z góry

-Pojedziesz razem ze mną? - zapytał z nie pewnością w oczach

-Gdzie? - zapytałam marszcząc brwi

-Do mojego domu - odparł krótko

-Lucas, ale... - wzięłam głęboki wdech

-Zamieszkaj ze mną - w jego oczach było widać desperację - Dam Ci wszystko, czego tylko zapragniesz - przekonywał mnie - Nie możesz mnie teraz zostawić - naciskał na mnie - Zmieniłem się, daj mi ostatnią szansę - desperacja w jego oczach zmieniła się w lęk

-Lucas, uspokój się - odparłam roztrzęsiona siadając na brzegu łóżka - Posłuchaj, nigdzie się nie wybieram - zapewniłam wampira trzymając go za rękę - Teraz zadzwonię po Jack'a - uśmiechnęłam się lekko sięgając po telefon - Cześć Jack, Mel mówi - przywitałam się z chłopakiem - Lucas zaraz dostanie wypis, ze szpitala - dodałam - Jeśli możesz to przyjedź do szpitala - poprosiłam chłopaka. Jack przytaknął mi i rozłączył się - Jack, niedługo będzie - poinformowałam Lucasa

-Melanie, proszę, nie zostawiaj mnie - odparł po chwili jakby ze łzami w oczach. Uśmiechnęłam się tylko wzdychając ciężko. Przez ten jeden dzień, który spędziłam z wampirem, zrozumiałam, że do niego czuje coś więcej niż tylko nienawiść. Zrozumiałam, że to on jest moim przeznaczeniem i to z nim będę szczęśliwa. Cieszyłam się, że wszystko mi wyjaśnił i że zobaczyłam w nim skruchę. Zobaczyłam, że on naprawdę się zmienił i chciał wszystko naprawić. Czułam jednak w głębi serca, że moim zachowaniem zraniłam Jose. Potraktowałam go jak nic nieznaczącą osobę. Miałam wyrzuty sumienia i nie mogłam tak tego zostawić. Musiałam coś wymyślić, żeby wrócić do mieszkania i porozmawiać z Jose. Jack przyjechał po tym jak lekarz wręczył wypis Lucasowi. Chodziłam jak na szpilkach, myśląc jak wrócić do domu. Starałam się tego nie pokazywać, trudno mi było, ale musiałam wytrzymać. W końcu Jose był moim narzeczonym.

-To co Lucas, wracamy do domu! - oznajmił rozweselony Jack

-Też się cieszę - odparł bez energii cały czas wpatrując się we mnie - Mel? - wtrącił. Obejrzałam się w jego stronę

-Tak? - odparłam wychodząc z transu

-Zbieramy się moi mili - wtrącił Jack - Nie chce już tu dłużej siedzieć - mówił podekscytowany Jack. Chłopak wziął dokumenty leżące na stoliku a ja podeszłam do chcącego samemu wstać z łóżka Lucasa

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz