Rozdział LIX

186 3 0
                                    

MELANIE

Minęło sporo czasu od momentu mojego ponownego pojawienia się na świecie. Zupełnie nie wiem jak to się stało, że stałam się wampirem. Byłam wtedy wściekła na Lucasa, że po raz kolejny mnie skrzywdził. Z drugiej strony jednak przytrafiło mi się naprawdę wielkie szczęście, a mianowicie mój syn. Pomimo, że długi czas nie potrafiłam wybaczyć Lucasowi to gdyby nie on nigdy nie zobaczyłabym swojego syna. Nasz maluch był taki śliczny, blada buzia, różowe ustka i ogromne czerwone tęczówki. Pomimo, że urodził się jeszcze gdy byłam człowiekiem to przejął geny Lucasa i urodził się wampirem. Nie mogłam już nic na to poradzić, cieszyłam się tylko, że był zdrowy i silny.

Miesiąc po porodzie nadal przyzwyczajałam się do siebie i swoich dziwnych zachowań. Cały czas byłam głodna, a najgorsze było to kiedy obok mnie pojawiał się Jack. Jako że byłam wampirem miałam straszną chęć na krew. Lucas i jego ojciec tłumaczyli jak mam tą rządzę opanować, niekiedy się udawało choć było bardzo ciężko i trzymali Jack'a z dala ode mnie, bym nie zrobiła mu krzywdy. Trudno mi było to zrozumieć, ale musiałam do tego przywyknąć. Z drugiej zaś strony jak i Meyer tak i Lucas i Laura zachowywali się co najmniej dziwnie. Miałam wrażenie, że skaczą nade mną jak nad chorą obłożnie osobą. Później jednak wszystko wróciło do normy, zaczęliśmy żyć jak "normalna rodzina". Cieszyłam się, że w końcu te wszystkie przykre sytuację w moim życiu wreszcie dobiegły końca, nadal jednak myślałam o swojej rodzinie.

Dwa miesiące później kiedy wszystko wróciło do normalności, ja przyzwyczaiłam się do siebie i nowej sytuacji. Rodzice Lucasa traktowali mnie jak swoją córkę ale najbardziej cieszyłam się z tego, że opanowałam swoją rządzę i Jack mógł swobodnie poruszać się po domu. Nasz syn był zdrowy i rósł jak należało niestety oboje z Lucasem nie mieliśmy głowy do tego by nadać imię naszemu maluchowi. W końcu nadszedł ten dzień, kiedy siedziałam w pokoju syna i karmiłam go, po cichu dołączył do nas Lucas.

-Jak tam? - zapytał Lucas wślizgując się do pokoju

-W porządku - odparłam uśmiechając się do niego, siedząc na fotelu obok łóżeczka karmiąc syna

-Posłuchaj Mel - Lucas podszedł do mnie się dając na oparciu fotela - Chciałbym Ci coś powiedzieć - dodał patrząc na mnie i syna

-Słucham - odparłam uśmiechając się miło

-Chciałbym żeby nasz syn miał na imię Liam - chłopak przełknął ślinę - Jeśli nie masz nic przeciwko - dodał w pośpiechu tak jakby bał się, że coś mi się nie spodoba

-Dlaczego akurat Liam? - zapytałam nadal patrząc na złotookiego

-Dlatego, że mój dziedek miał tak na imię - odparł chwytając rączkę malucha

-Jeśli tak chcesz to tak będzie - odparłam uśmiechając się patrząc na Liama

-Zgadzasz się? - zapytał z niedowierzaniem Lucas

-Jasne, dlaczego miałabym się nie zgodzić? - zachichotałam

-Cieszę się - odparł całując mnie przlotnie - Kocham Cię - dodał patrząc mi w oczy

-Ja też Cię kocham - odparłam spoglądając na Liama

-To najpiękniejsze słowa jakie od Ciebie usłyszałem - wyszeptał mi do ucha gryząc jego płatek

-Sugerujesz coś? - zapytałam zagryzając wargę

-Ja? - zapytał - Skąd - dodał patrząc na mnie chytrze. Chwilę później Liam skończył jeść i zasnął, więc położyłam go z powrotem do łóżeczka i oboje wyszliśmy z jego pokoju. Lucas nie marnując ani chwili przygwoździł mnie do drzwi pokoju i chwycił na nadgarstki - Chce wiedzieć jak smakujesz - wyszeptał mi do ucha całując moją szyję

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz