Rozdział VII

602 10 1
                                    

Marry zapewne myślała, że powiem jej, że ten cały Lucas jest fantastyczny, miły, szamancki, czarujący i wiele innych tego typu określeń. Niestety się pomyliła, Lucas był normalnym chłopakiem w sumie to nie mogłam powiedzieć nic więcej bo zamieniłam z nim tylko kilka zdań. Czarnowłosa myślała, że to jest chłopak cudo ale on był zwykłym studentem, myślałam tak dopóki nie poznałam go bliżej.

Impreza rozkręciła się na dobre i w sumie dobrze że poszłam, bo siedziałabym z dupą oglądając serial. Na ogół tańczyłyśmy razem z Marry ale kiedy poszłam trochę odpocząć dosiadł się do mnie nie kto inny jak Jack. Usiadł obok mnie i objął ramieniem, odsunęłam się szybko i to mu się trochę nie spodobało. Spojrzał na mnie z chęcią mordu ale po chwili jego wzrok zelżał.

-Jak się bawisz? - zapytał

-Dobrze - odparłam zdawkowo

-A tak nie chciałaś iść - zachichotał, nie rozumiałam jego zachowania

-Ale jestem - bąknęłam

-Zatańczysz? - Jack zerwał się z kanapy wyciągając do mnie dłoń

-Nie wiem czy to dobry pomysł - pokręciłam głową

-Chodź - chwycił moją dłoń - Nie udawaj niedostępnej - puścił do mnie oczko i pociągnął mnie za rękę w ten sposób, że uderzyłam o jego klatkę piersiową. Zaczęliśmy tańczyć, w sumie to nie było tak źle. Myślałam że będzie nachalny czy coś w tym stylu ale był w porządku. Nie zrobił nic co by mi przeszkadzało, z jednej strony się cieszyłam -Wracając do naszej rozmowy, chciałem Ci powiedzieć, że to był tylko żart - szepnął mi do ucha

-Jak to żart? - zapytałam odsuwając się od niego nieznacznie

-Chciałem po prostu żebyś przyjechała - włożył nos w moją szyję, mocno mnie obejmując

-A nie prościej było poprosić - pokręciłam głową

-Mel, chodź porozmawiamy - odsunął się ode mnie patrząc mi głęboko w oczy - Na zewnątrz - ujął moją dłoń i razem wyszliśmy przed dom

-O czym chcesz porozmawiać? - zapytałam zamykając za sobą drzwi

-O nas - odparł, zmarszczyłam czoło

-Jak to o nas? - mówiłam spokojnie, bo widziałam, że moje ciśnienie zaczyna powoli rosnąć

-Ja się w tobie zakochałem, rozumiesz? - ujął obie moje dłonie

-Jack, to nie jest rozmowa na teraz - chciałam się wyswobodzić z jego uścisku ale nic z tego nie wyszło

-Zakochałem się, zrozum to - widziałam w jego oczach determinację

-Ale my się wcale nie znamy Jack, jak możesz mówić że mnie kochasz - chciałam wrócić do środka ale nie dane mi było

-Nie wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? - zapytał ze smutkiem

-Nie wierzę Jack - odpowiedziałam

-Rozumiem - spuścił wzrok

-Jack, możemy być znajomymi ale to wszystko - poklepałam go po ramieniu

-Jeszcze tego pożałujesz - odparł bez emocji a ja szybko weszłam do domu

Po jakimś czasie i kilku wypitych drinkach czułam że mam już trochę wzięte ale nie do tego stopnia by nic nie pamiętać. A na ogół dobrze się bawiłam i nawet poznałam fajnych ludzi. Nie pomyślałam nawet o tym by iść już do domu ale Marry miała trochę bardziej wypite niż ja i postanowiłam zabrać ją już do domu bo nie chciałam żeby zrobiła z siebie pośmiewisko. Zadzwoniłam po taksówkę i chwilę później byłyśmy w domu. Nawet nie przebierałyśmy się tylko od razu położyłyśmy się do łóżek.

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz