Rozdział XLI

238 3 0
                                    

Coraz częstrze spotkania z Lucasem doprowadzały mnie do ruiny psychicznej. Nie mogłam się od niego uwolnić a gdy nie było go przy mnie coraz częściej o nim myślałam. Obawiałam się że znowu mnie omota i przejdę na jego stronę. Bałam się, że stracę Jose, z którym tak dobrze mi się układało. Byłam pomiędzy młotem a kowadłem. Z jednej strony ułożyłam sobie życie z normalnym facetem, którego pokochałam a z drugiej strony był Lucas. Nigdy go nie kochałam ale odkąd się znowu pojawił w moim życiu to coś ciągle pchało mnie w jego stronę.

Lucas opracował sobie strategię i cierpliwie czekał na odpowiedni moment. Zbliżał się do mnie powoli, ze spokojem tak jak drapieżnik do swojej ofiary. Nie popełnił już tego samego błędu co wcześniej, zaczął mnie do siebie zachęcać. Zawsze czekał na mnie pod restauracją kiedy kończyłam pracę i choć ja nie chciałam z nim rozmawiać i mieć z nim jakiegokolwiek kontaktu to i tak nic nie mogłam zrobić, bo kiedy spojrzałam mu tylko w oczy, po prostu coś pchało mnie w jego stronę.

Później sprawy przybrały inny tor i to nie taki jaki bym sobie życzyła. Stało się coś co na zawsze odmieniło moje życie. Znalazłam się wtedy nad swoją osobistą "przepaścią". Nie miałam pojęcia czy zostać na lądzie czy odważyć się i skoczyć w te przepaść. Niestety a może i stety wybrałam przepaść i skoczyłam. To była decyzja, która na zawsze zmieniła mnie i moje dotychczasowe życie. To co kiedyś było dla mnie ludzkie przestało istnieć. Stałam się kimś zupełnie innym i to za sprawą jednego mężczyzny, którego kiedyś pierwszy raz zobaczyłam w barze.

Któregoś dnia wyszłam z pracy szybciej niż zwykle. Wychodząc z restauracji jak zwykle od jakiegoś czasu czekał na mnie Lucas, ale nie tego właśnie dnia. Byłam zdziwiona, że za mną nie czekał, ale z drugiej strony machnęłam na to ręką i podążyłam w stronę swojego mieszkania. Przez całą drogę do domu mimochodem zastanawiałam się dlaczego Lucas za mną nie czekał. Dziwne myśli chodziły mi po głowie, ale zanim zdążyłam napisać czarny scenariusz byłam już pod drzwiami swojego mieszkania. Nagle ogarnął mnie strach kiedy złapałam za klamkę a drzwi były uchylone. Zimny pot zlał mi plecy, serce zaczęło bić mocniej a nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Przestraszyłam się, że w mieszkaniu mógł być złodziej. To prawda ktoś był, ale nie złodziej. Weszłam po cichu do mieszkania i rozejrzałam się wokół. Wszystko wyglądało zupełnie normalnie, dopiero później kiedy weszłam w głąb mieszkania, zobaczyłam znajomą mi już sylwetkę. Mężczyzna stał oparty o blat w kuchni i patrzył na mnie swoim zamglonym i tępym wzrokiem. Nagle strach w mojej głowie ustąpił, serce uspokoiło się a ja wzięłam głęboki oddech. W końcu w moim mieszkaniu znajdował się tylko a może i aż Lucas.

-Długo tak jeszcze będziesz się skradać we własnym mieszkaniu? - zapytał z nutką kpiny w głosie

-Lucas, co Ty tutaj robisz? - zapytałam - Jak tutaj wszedłeś? - byłam zdezorientowana

-Także miło Cię widzieć - uśmiechnął się chytrze

-Pytam co tu robisz? - zapytałam podchodząc bliżej, już lekko poddenerwowana

-Chciałem z Tobą porozmawiać - odparł nadal opierając się lędźwiami o blat

-Nie mamy o czym rozmawiać - bąknęłam

-Owszem mamy - stanął za moimi plecami i położył swoje dłonie na moich ramionach

-Lucas, odejdź i zostaw mnie w spokoju - westchnęłam ciężko

-Nie mogę tego zrobić - odparł całując mnie w kark. Czułam, że tracę grunt pod nogami. Robił to by mnie złamać i poniekąd mu się to udało - Jesteś dla mnie najważniejsza i nie pozwolę żeby ktoś mi Cię odebrał - szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek. Dreszcze ogarnęły moje ciało, bałam się, że jeśli tego w porę nie zatrzymam to skończy to się źle dla wszystkich.

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz