Rozdział XLIII

236 2 0
                                    

Zrozpaczona usiadłam na krześle przed salą. Oparłam łokcie na kolanach a twarz schowałam w dłoniach i po prostu zaczęłam płakać. Jose zaczął coś podejrzewać a ja pozostaniem w szpitalu zraniłam go. Nie mogłam sobie z tym poradzić, do każdego z tych mężczyzn coś czułam i nie potrafiłam wybrać. Nagle na hallu usłyszałam kroki. W pierwszej chwili nie podniosłam głowy bo uznałam, że to ktoś z personelu szpitalnego. Zaraz potem poczułam obecność kogoś obok mnie. Wtedy podniosłam głowę i zamarłam. Przede mną ubrany w biały T-shirt i czarne jeansy stał Jack. Miałam wrażenie, że to wszystko było jakimś snem. Nagle wszystkie wspomnienia, te miłe i te niemiłe wróciły. Wszystko o czym chciałam zapomnieć wróciło ze zdwojoną siłą.

-Mel? - zapytał z szerokim uśmiechem na twarzy

-Jack? - także się uśmiechnęłam i wstałam z krzesła jak oparzona. Objęłam chłopaka za szyję i mocno go do siebie przytuliłam. Jack nie był mi dłużny, objął mnie w pasie i przysunął do siebie. Cieszyłam się, że go zobaczyłam po tym jak zerwałam z nim wszystkie kontakty.

-Mel, co Ty tu robisz? - zapytał po chwili odstępując ode mnie

-Przywiozłam Lucasa do szpitala - odparłam czując narastające szczęście

-Jak to przywiozłaś go do szpitala? - zapytał niedowierzając

-Długo by opowiadać - westchnęłam ciężko - Lucas jest już po operacji i wszytko jest w porządku. Teraz jest u niego lekarz - poinformowałam mężczyznę

-Od samego początku wiedziałem, że Cię znajdzie - mówił z podnieceniem Jack - Długo już tu siedzisz? - zapytał po chwili

-Dość długo - odparłam trochę zmęczona

-Posłuchaj, mam pomysł - zaczął - Lucas jest teraz w dobrych rękach, więc może wyjdźmy na zewnątrz, hmm? - zaproponował

-Masz rację - przytaknęłam

-W takim razie, zapraszam - chłopak uśmiechnął się i wziął mnie pod rękę a zaraz potem wyszliśmy ze szpitala - Mel, powiedz mi tak szczere, co się z Tobą działo? - zapytał siadając ze mną na ławce przed budynkiem

-Jack, to długa historia - pokręciłam głową

-Przecież nigdzie się nie śpieszymy - patrzył na mnie wyczekująco - Możesz mówić - ponaglał

-Nie wiem, czy chce - wzruszyłam ramionami

-Chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia, prawda? - uniósł zadziornie brew

-Przecież dobrze wiesz jak było - wydukałam - Lucas zniszczył mi życie i postanowiłam się od niego odciąć. Rzuciłam studia a później wyjechałam. Trafiłam właśnie tutaj i już tu zostałam. Poznałam wspaniałego faceta, z którym jestem już od roku, oświadczył mi się - spojrzałam na dłoń, na której znajdował się złoty, zaręczynowy pierścionek

-Jest piękny - wtrącił Jack

-Później, przypadkowo zobaczyłam Lucasa kiedy wychodziłam z pracy. Codziennie czekał na mnie pod pracą aż do dziś. Dziś nie czekał i dopiero później zapukał do drzwi mojego mieszkania leżąc pod nimi w kałuży krwi - westchnęłam ciężko

-U nas było zupełnie inaczej - zaczął

-Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi

-Po tym jak zerwałaś z nami kontakt, Lucas załamał się totalnie. Nie jadł nie pił, tylko leżał i patrzył w sufit. Z dnia na dzień znikał i baliśmy się, że naprawdę umrze - mówił przygnębiony Jack - W końcu, pewnego dnia, kiedy było naprawdę źle coś mu się stało. Tak jakby był opętany. Jego oczy zmieniły kolor, syczał, rzucał się po podłodze, wykrzykiwał Twoje imię, aż w końcu się uspokoił i powiedział tylko jedno "Znajdę ją", a później wyszedł z domu - chłopak mówił bardzo przygnębiony - Pobiegłem za nim bo bałem się, że zrobi coś głupiego, a on powiedział mi tylko, że zrobi wszystko by to naprawić - westchnął na końcu Jack - I poniekąd mu się udało - dodał po chwili

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz