Rozdział XXXV

275 4 0
                                    

Nie wiem dlaczego skłamałam z tym, że szłam chodnikiem i sama się przewróciłam. Po prostu tak jakoś naturalnie to wyszło a z resztą nie chciałam żeby Jose miał problemy. Byłam mu wdzięczna za to że tak łagodnie mnie potraktował i zawiózł do szpitala. Pomimo tego że go wcale nie znałam to bardzo go polubiłam. Był miły i zatroszczył się mną także mnie nie znając, czułam się jakby znała go od wielu lat. Było w nim coś czego nie mogłam na pierwszy rzut oka zobaczyć, ale bardzo tego chciałam.

Po dłuższej chwili miałam już prześwietloną mogę i musiałam mieć ją w gipsie, bo była złamana. Około godziny później wyjechałam z gabinetu i pielęgniarka przewiozła mnie na salę, gdzie już czekał Jose. Siedział zamyślony na łóżku szpitalnym z głową pochyloną do przodu

-Już jestem - mężczyzna wzdrygnął się kiedy podjechałam na wózku

-I jak? - zapytał zdezorientowany

-Kostkę mam złamaną i właśnie założyli mi gips - wytłumaczyłam

-Będziesz musiała tutaj zostać? - zapytał nadała siedząc na łóżku

-Nie, pielęgniarka poszła po wypis - poinformowałam

-W takim razie w ramach przeprosin zabieram Cię na kawę. Co Ty na to? - zapytał unosząc brew

-Nie wiem czy to dobry pomysł - zagryzłam wargę

-Jeśli nie chcesz to zrozumiem - uśmiechnął się miło

-W porządku, może być kawa - także się uśmiechnęłam, mężczyzna puścił oczko i kiedy miał już coś powiedzieć przyszła pielęgniarka

-Proszę, to Pani wypis - podała mi dokument

-Dziękuję - odparłam biorąc karteczkę

-Życzę zdrowia i miłego dnia - uśmiechnęła się i odeszła

-To co, jedziemy? - Jose wstał z łóżka

-Jasne - odparłam zmierzając razem z mężczyzną do wyjścia. Niedługo potem oboje byliśmy w samochodzie zmierzając w nieznanym mi kierunku - Gdzie mnie zabierasz? - zapytałam przerywając ciszę

-To niespodzianka, ale to naprawdę piękne miejsce - odparł Jose patrząc przed siebie

-Nie lubię niespodzianek - odparłam marszcząc nos

-Ale ta Ci się spodoba - uśmiechnął się. Chwilę później samochód zatrzymał się a moim oczom ukazała się elegancka restauracja nad brzegiem morza - Jesteśmy na miejscu - odparł mężczyzna wysiadając z auta. Obszedł pojazd z drugiej strony i otworzył mi drzwi - Pomogę - powiedział pochylając się nade mną

-Nie trzeba, poradzę sobie - pokręciłam głową wystawiając nogi na zewnątrz auta

-Jak sobie życzysz - ukłonił mi się i czekał aż wygramole się z samochodu

-Naprawdę tu pięknie - zaciągnęłam się morską bryzą

-A nie mówiłem? - uniósł chytrze brew - Zapraszam do środka - podłożył mi łokieć tak bym mogła się oprzeć i razem weszliśmy do restauracji. Jose polecił byśmy usiedli na tarasie widokowym gdzie widać jak na dłoni spokojne i czyste morze, on sam natomiast poszedł po kawę. Hiszpania to piękny kraj i bardzo się cieszyłam że moje jedno z wielu marzeń się spełniło. Zanim się obejrzałam Jose pojawił się na horyzoncie, niósł z ręku dwie filiżanki z kawą. Jedną postawił naprzeciwko mnie a drugą naprzeciwko siebie i usiadł rozpinając marynarkę - I jak? - zapytał znienacka - Niespodzianka się podoba? - patrzył mi głęboko w oczy

-Tak, nie wiedziałam że jest tu tak pięknie - odparłam napawając się widokiem wokół siebie

-Długo już tutaj jesteś? - zapytał nadal świdrując mnie wzrokiem

TEN, KTÓRY OKAZAŁ SIĘ BYĆ WAMPIREMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz